Rzeszów po kolei przyłączał sołectwa

14 Kwiecień 2013
- Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że poszerzenie miasta opłaci się wszystkim i będę kibicował, aby się Wam udało doprowadzić do takiego poszerzenia – mówi prezydent Rzeszowa, Tadeusz Ferenc.

- Panie prezydencie, Rzeszów jest chyba najbardziej znanym miastem w Polsce, które wciąż poszerza swoje administracyjne granice. W jakim celu wciąż powiększacie miasto?
Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa: - Jeszcze przed pierwszym poszerzeniem miasta, jednym z najbardziej palących problemów Rzeszowa był brak terenów inwestycyjnych. Gdy przychodzili inwestorzy, chcący budować nową fabrykę czy deweloperzy chcący budować nowe osiedla, okazywało się, że niewiele możemy im zaproponować, jeśli chodzi o działki. Byliśmy też najmniejszym miastem wojewódzkim i zawsze zachodziła obawa, iż przy kolejnej zmianie administracyjnej Polski możemy przestać istnieć jako województwo. Dlatego też poszerzenie miasta stało się koniecznością.

- Od 2006 do 2010 roku Rzeszów zwiększył swoją powierzchnię z 53,7 kmkw do 116,32 kmkw, wchłaniając w tym czasie 8 sołectw. Liczba mieszkańców wzrosła ze 159 tys. do 180 tys. Czy taki rozwój się opłaca?
- Przed pierwszym przyłączeniem było trochę obaw mieszkańców. Chociażby o to, czy będą płacić większe podatki. Okazało się, że podatki były na tym samym poziomie, niektóre były w Rzeszowie nawet mniejsze. Mieszkańcy taniej zaczęli płacić za bilety MPK. Co bardzo ważne - po przyłączeniu do Rzeszowa ceny wiejskich działek wzrosły kilkukrotnie. Region nabrał większego impetu. Na przyłączonych terenach miasto zaczęło inwestować miliony złotych - wybudowano szkoły, przedszkola, drogi, chodniki, sale gimnastyczne, wyremontowano domy kultury. Korzyści miało też miasto - nowe tereny inwestycyjne. To właśnie na tych terenach budowane są nowe osiedla mieszkaniowe, rozpoczęliśmy też budowę strefy ekonomicznej. Taka sytuacja spowodowała, iż sceptyczni mieszkańcy sołectw, którzy sprzeciwiali się włączeniu do Rzeszowa, gdy zobaczyli zmiany zachodzące na przyłączonych terenach, sami zaczęli zwracać się do prezydenta, aby włączyć ich w obszar miasta. Ta sytuacji trwa do dzisiaj. Do każdego przyłączonego sołectwa trafiło do tej pory po kilkadziesiąt milionów zł inwestycji, co było nieosiągalne dla budżetów gminnych. Przez stałe poszerzenia Rzeszów rozwija się, staje się coraz bogatszym miastem. Bardziej wpływa na całe otoczenie. Dla porównania - w roku 2003 budżet miasta liczył ok. 370 mln zł, z czego ok. 50 mln zł przeznaczano na inwestycje. Obecnie budżet miasta przekroczył 1 miliard zł, na inwestycje przeznaczamy blisko 400 mln zł.

- Zielona Góra prawie w 100 proc. otoczona jest przez gminę wiejską Zielona Góra. Prezydent Janusz Kubicki zaproponował, by połączyć miasto z gminą od 1 stycznia 2015 r. Twierdzi, że połączenie przyspieszy rozwój miasta i będzie korzystne dla mieszkańców. Co poradziłby Pan prezydentowi i mieszkańcom?
- Pan prezydent Kubicki jest dobrym gospodarzem miasta i z całą pewnością wie, w jaki sposób rozwijać miasto i jakimi metodami. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że poszerzenie miasta opłaci się wszystkim i będę kibicował, aby się Wam udało doprowadzić do takiego poszerzenia. Oferuję również swoją pomoc, gdybyście Państwo mieli jakieś pytania i wątpliwości.

- Dziękuję.

Tomasz Czyżniewski

 

 

Artykuły powiązane: 

Gminy otaczające miasto? Ja bym je zlikwidował!

- Dla dobra kraju Rada Ministrów powinna zlikwidować gminy obwarzankowe, otaczające miasta. One hamują rozwój Polski – uważa prezydent Lubina Robert Raczyński, który odwiedził Zieloną Górę.

Minister Młochowska: - Trzymam kciuki za udane połączenie

- Projekt połączenia Zielonej Góry z gminą przyjęłam z dużą radością. Oczywiście trzymam kciuki za powodzenie tego procesu – mówi Małgorzata Młochowska, wiceminister administracji i cyfryzacji, która kieruje pracami m.in. nad łączeniem samorządów.

Naprawdę duży może więcej

- Gdybym był prezydentem, też usiłowałbym połączyć miasto z gminą. To jednak tylko pierwszy krok w szybszym rozwoju miasta – uważa poseł PO Waldemar Sługocki.