Naprawdę duży może więcej

21 Grudzień 2012
- Gdybym był prezydentem, też usiłowałbym połączyć miasto z gminą. To jednak tylko pierwszy krok w szybszym rozwoju miasta – uważa poseł PO Waldemar Sługocki.

- Potrzebny jest nam duży ośrodek miejski?
Waldemar Sługocki, poseł PO, były wiceminister w Ministerstwie Rozwoju regionalnego: - Wszyscy musimy sobie zdawać sprawę, że Zielona Góra funkcjonuje w jakimś kontekście ogólnokrajowym. Polska w kontekście europejskim, a Europa w kontekście globalnym. I tych uwarunkowań, czy się komuś to podoba, czy nie, nie możemy bagatelizować. Chyba, że chcemy to ignorować, ale taka ignorancja będzie brzemienna w skutkach dla Zielonej Góry. W dłuższym horyzoncie czasu.  Według dokumentów europejskich i przede wszystkich rządowych, rozwój państwa polskiego będzie się opierał przede wszystkim o potencjały polskich miast.
To w dużych ośrodkach miejskich skoncentrowana jest nauka, kultura. Skoncentrowane są największe podmioty gospodarcze. Ale także największy potencjał ludzki. I ten potencjał ludzki w przypadku chociażby środków europejskich, czy środków krajowych jest decydujący. Czyli  podział odbywa się według różnych algorytmów, uwzględniających wiele czynników, ale jednym z kryteriów fundamentalnych jest liczba ludności.

- Czyli duży może więcej?
- Tak. Duży może więcej, bo duży jest silniejszy. Duże miasta moją potencjał sprzyjający rozwojowi. Większe organizmy miejskie wygrywają rywalizację chociażby o kapitał społeczny. To przyciąga ludzi. Przypomnę, że prognoza demograficzna do 2035 r. zakłada ubytek 2,5 proc. Lubuszan. Żeby takim procesom zapobiegać potrzebne jest wkroczenie na jakąś ścieżkę rozwoju. Musimy wykreować taką sytuację w województwie, która zahamuje odpływ Lubuszan. Do innych większych ośrodków.
Zielona Góra i województwo mają doskonałe warunki do życia. Przy czym żeby dobrze żyć, trzeba mieć pieniądze, a do tego potrzebna jest praca. Naszą podstawową słabością jest rynek pracy. A do tego potrzebny jest duży potencjał największych ośrodków.

- Czyli potrzebne jest łączenie miasta z gminą?
- Jeżeli chcemy zbudować potencjał rozwojowy miasta i południowej części województwa to program integracji miasta i gminy jest bardzo interesujący. W dodatku wpisuje się w trendy europejskie i krajowe. Chcę powiedzieć bardzo ważne zdanie. Jeżeli ktokolwiek w mieście z decydentów, polityków, włodarzy miasta uważa że połączenie miasta z gminą samoczynnie wpłynie na rozwój, to jest w absolutnym błędzie. To jest jednak bardzo istotna, najważniejsza przesłanka prorozwojowa.

- Niezbędna?
- Niekoniecznie. Podam tylko dwa przykłady. Myślę tu o Tarnowie Podgórnym obok Poznania i Kobierzycach obok Wrocławia. To są gminy wiejskie, które rozwijają się w sposób fenomenalny. Rozwijają się korzystając z potencjału tychże ośrodków miejskich. Czy można powiedzieć, myślę, że nikt się na mnie nie obrazi, bo to jest tylko stwierdzaniem faktów, że gmina wiejska Zielona Góra rozwija się w tempie szalonym? Wykorzystując bliskie położenie wokół Zielonej Góry. Raczej trudno jest zauważyć jakąś oszołamiającą dynamikę rozwoju. Nie zauważyłem, a przecież mieszkam w Starym Kisielinie. Nie ma tutaj spektakularnych inwestycji, nawet małych inwestorów. Porównanie z Tarnowem czy Kobierzycami zdecydowanie wypada na niekorzyść gminy wiejskiej.
Ten proces się powinien zdarzyć się drodze referendum. Przed władzami jest bardzo złożony proces, by oby obydwie strony były przekonane, że suma przyniesie określone dodatkowe wartości. Chodzi o to, by włodarze gminy i miasta mieli świadomość, że ten proces musi się odbyć z zaangażowaniem mieszkańców, ale musi być poprzedzony bardzo rzeczową, merytoryczną debatą. Trzeba otwarcie poinformować mieszkańców obu gmin, o tym jakie wartości pojawią się w kontekście integracji. Trzeba też mówić o zagrożeniach.

- Gdyby to pan był prezydentem, to łączyłby pan miasto z gminą?
- Są dwie drogi. Albo to, o czym mówiłem – albo połączenie i lepsze wykorzystanie potencjału, albo ścisła współpraca obu gmin. Mająca na celu aktywizowanie gminy wiejskiej. To będzie szalenie trudne. Musimy mieć świadomość , że mówimy o decyzji która będzie miała znaczenie tylko tu i teraz. Mówimy o decyzji, która ukształtuje losy Zielonej Góry, na wiele lat. Ważny jest jeszcze jeden kontekst tej sprawy. Przed nami jest kolejna perspektywa finansowa Unii Europejskiej 2014-20. Myślę, że będzie ostatnia tak szczodra dla Polski i województwa lubuskiego. Jeżeli chcemy ją dobrze wykorzystać, to dobrze było wejść w ten okres z połączonym miastem z gminą.
Jeżeli pan pyta, czy ja bym podjął taką próbę, to odpowiem wprost: tak podjąłbym taką próbę.. Jeżeli ktoś myśli, że połączenie automatycznie przyśpieszy rozwój jest w błędzie. To pierwszy krok, do którego potrzebna jest agresywna polityka inwestycyjna, prorozwojowa. Na tym etapie napływu środków europejskich, integrację trzeba przyśpieszyć, ale musi być zgoda mieszkańców.

- Prezydent mówi to samo. Polityka miejska to jest szansa?
- Tak. To jest szalenie ważne. UE po raz pierwszy tak mocno ją akcentuje. To jest program, który będzie miał olbrzymie znaczenie. Rozwój odbywa się w dużych ośrodkach, które promieniują, na otoczenia. Mamy szansę wziąć w tym udział. Oba lubuskie miasta są zapisane jako ośrodki o randze krajowej. To jest duża szansa. Zapytajmy czy ją będziemy potrafili wykorzystać.
Połączenie jest wydarzeniem historycznym. Przesądzi w dłuższym czasie, czy będzie to duże, znaczące miasto na zachodzie Polski, które powiększy swój potencjał. To jest szansa. Potrzebne są odważne decyzje. Miejmy cele, wizje rozwojową.

Tomasz Czyżniewski
T.Czyzniewski@Lzg24.com.pl