Winobraniowa wyprawa na winnicę

2 Wrzesień 2016
- Winnica, niczym zazdrosna królowa, żąda pełnego oddania. Ale z nawiązką odwdzięcza się za trud opiekunów – z powagą w głosie wyjaśnia Mariusz Pacholak z Cantiny w Mozowie.

Kogo znużył miejski tłok i zgiełk, niech jedzie na wycieczkę do krainy łagodności, gdzie dojrzewa smaczne wino, i gdzie pieką pyszny chleb oraz wędzą pstrągi. To niedaleko. Trzeba dojechać do Sulechowa, potem skręcić w lewo, kierunek – Krosno Odrzańskie, by po trzech kilometrach trafić do wsi Mozów. To tu, pod numerem 13, zaprasza turystów winnica Cantina, dzieło nauczycielskiego małżeństwa Karoliny i Mariusza Pacholaków.

- U rodziców zawsze stały bulgoczące butle wina, po naszym ślubie postanowiliśmy kontynuować tę domową tradycję. W kwietniu 1999 r. mieliśmy wesele, w październiku nastawialiśmy pierwsze butle, tak się zaczęła nasza własna przygoda z winiarstwem – żartobliwie wspomina K. Pacholak

Zaczęli od szklanych butli skrywanych za domowymi firankami. Ale opinia o wybornym smaku ich trunków szybko zaczęła krążyć najpierw w gronie przyjaciół, potem w coraz szerszym kręgu znajomych, zaczęli marzyć o założeniu profesjonalnej winnicy.

- Mój mąż to wieczny optymista, dla niego nie ma rzeczy niemożliwych, siłą rzeczy musiałam stworzyć coś w rodzaju przeciwwagi, czyli stąpać twardo po ziemi. Ta metoda wydała znakomite owoce. Jesteśmy szczęśliwą rodziną, mamy cudowną trójkę dzieci, no i winnicę, nawet nie wiem, kiedy zdążyliśmy tego wszystkiego dokonać – współwłaścicielka winnicy Cantina z dużą dozą zakłopotania dokonuje życiowego bilansu.

Ona jest biologiem, uczy w kilku szkołach, głównie w nowosolskim liceum. On jest pedagogiem i nauczycielem akademickim. Wychowując dzieci, budując w mozole winnicę, zdołał jeszcze zrobić doktorat z pedagogiki.

- Gdyby nie nasza miłość i wzajemny szacunek, gdyby nie pomoc naszych rodziców, gdyby nie wyrozumiałość naszych dzieci, pewnie nigdy nie udałaby się nasza winiarska przygoda, bo winnica, niczym zazdrosna królowa, żąda pełnego oddania – z powagą w głosie wyjaśnia Mariusz Pacholak.

Na początku była to tylko ziemia. Dodajmy od razu – nieznana ziemia. Trzeba było dopiero się z nią zaprzyjaźnić, poznać jej nawyki, kaprysy i humory.

- Musieliśmy sprawdzić poziom zakwaszenia gleby, czy wiosną nie tonie w błocie, i jakie w Mozowie wieją wiatry. Dzień po dniu, rok po roku, rozkochiwaliśmy się w tej ziemi, oddając jej serce, masę czasu i wysiłku – opowiada pan Mariusz, pytany o najgłębsze źródła swej winiarskiej fascynacji.

Winnica z nawiązką odwdzięcza się za trud opiekunów. O panujących tu przyjaznych klimatach można się przekonać już przy bramie wjazdowej, nad którą dominuje kilkumetrowa rzeźba uśmiechniętego św. Urbana, patrona winnicy.

- To obowiązkowy punkt odwiedzin, pod Urbanem uwielbiają się fotografować nie tylko dzieci, ale także dorośli, może oni nawet bardziej – śmieje się pan Mariusz.

Czy św. Urban naprawdę skupia troskliwą uwagę na nauczycielskiej rodzinie rozkochanej w winiarstwie? Pewnie tak, skoro od kilku lat zaprzestali swych nocnych wizyt nieproszeni goście, co to więcej potrafili zniszczyć niż wynieść w workach.

Czy również św. Urbanowi należy przypisać rozkwit samej winnicy? Aby nie osłabiać jego mocy, powiedzmy tylko tyle, że rodzina Pacholaków od lat nie wie, co to urlop. Nawet zimą muszą tu przyjeżdżać, by przecinać, wycinać i wykonywać dużo innych pielęgnacyjnych zabiegów.

A jest o co dbać. Na gości czeka przestronna wiata winiarska oraz trzy piece. Ten pierwszy służy do wypieku pysznego chleba, w tym drugim wędzą pstrągi sprowadzane z zielonogórskiej Ochli, ten ostatni to spory grill, przy którym pani Karolina wyczarowuje bogaty zestaw kulinarnych smakołyków.

Winnica Cantina znana jest jednak przede wszystkim z wytrawnego rieslinga oraz półsłodkiego porto przygotowywanego z suszonych owoców dzikiej róży - to specjalności winnicy, jej duma i rozpoznawczy znak.

A co robią na winnicy kucyk, jałóweczka i trzy owce? Siedząc za stołami zbitymi z drewnianych bali, degustując wino i kulinarne pyszności, możemy podziwiać beztroskie harce tych sympatycznych zwierzaków, pupili całej rodziny Pacholaków.

(pm)

Artykuły powiązane: 

Wycieczki na winnice – rozkład jazdy winobusów

To gratka jakich mało – podczas Winobrania można zobaczyć jak wygląda praca na winnicy. Bilety (25 zł) w holu Palmiarni od 10.00, odjazd winobusów z parkingu przy Palmiarni.