Przeprowadzka mu służy

26 Październik 2018
Jest wyczekiwanie zwycięstwo Adama Stefanowa w gronie zawodowych snookerzystów! 24-latek pokonał w turnieju English Open Jamiego Clarka 4:1.

I choć w kolejnej, drugiej rundzie turnieju w Londynie, zielonogórzanina zmiótł ze stołu doświadczony Mark Davis, wygrywając 4:0, to jednak wymarzone zwycięstwo w pojedynczym meczu w Main Tourze dało kopniaka do tego, by dalej przebijać się w elicie. - W drugiej rundzie byłem bez szans. Davis to doświadczony zawodnik, zagrał fenomenalne spotkanie – przyznał „Stefan”. Jego pogromca dotarł aż do finału, gdzie wprawdzie poległ w starciu ze Stuartem Binghamem, ale po drodze wyeliminował m.in. Johna Higginsa.

- W Anglii jest mi bardzo dobrze, brakowało mi ogrania z najlepszymi zawodnikami. To było najlepsze posunięcie – tłumaczy wrześniową decyzję o powrocie na Wyspy Brytyjskie.

Przypomnijmy, „Stefan” pukał już do elity w Anglii. Za pierwszym podejściem i grał, i pracował. Ze stołu kuchennego gnał do stołu snookerowego, ale łączenie pracy kucharza i snookerzysty było trudne. W marcu tego roku, przed mistrzostwami świata amatorów na Malcie, zadeklarował że, albo zostanie mistrzem, albo skończy karierę. Został wicemistrzem i decyzję podtrzymał. Odwiodła go od tego dopiero światowa federacja, zapraszając do Main Touru i to na dwa lata.

- W Anglii rywalizuję na co dzień, jestem ograny i zadania przy stole wykonuję bardziej automatycznie. Wcześniej za dużo myślałem, mój czas podejmowania decyzji wynosił ok. 30 sekund, teraz to 26 – wyjaśnia Stefanów.

Snookerzysta jest na 117. miejscu w światowym rankingu. Celem na ten rok jest wskoczenie do setki. Kalendarz aż do świąt ma szczelnie wypełniony. Najpierw w Belfaście Northern Ireland Open, następnie UK Championship, tuż po nim Scottish Open i German Masters. - Chciałbym chociaż w dwóch z tych czterech turniejów przejść pierwszą rundę.

(mk)