Polpora. Polska wizja, szwajcarska precyzja

10 Styczeń 2024
Ponad tysiąc wykonanych zegarków, 39 modeli, sześć linii tematycznych - to dorobek zielonogórskiej manufaktury Polpora, która od 2006 r. tworzy wyjątkowe mechaniczne czasomierze. - W Polsce pod względem precyzji i jakości wykonania jesteśmy numerem jeden - mówi Tomasz Cerbiński, właściciel firmy.

- Jak zaczęła się pana przygoda z zegarmistrzostwem?

- Z wykształcenia jestem jubilerem, zawsze interesowałem się biżuterią. Już w 1986 r. rozpocząłem na tym polu działalność. W 1989 r. otrzymałem koncesję zezwalającą na handel metalami szlachetnymi. Ma numer 21, jest jedną z pierwszych w kraju. Zegarki są tematem pokrewnym z jubilerstwem. Poszerzałem wiedzę w tym temacie. Regularnie odwiedzałem Szwajcarię i Niemcy, gdzie uczyłem się tajników budowy mechanicznych czasomierzy. Dosyć szybko przekonałem się, że zegarmistrzostwo jest tysiąckroć precyzyjniejszą dziedziną niż jubilerstwo. Ale nie poddałem się! A gdy byłem gotowy, przejąłem markę Polpora od pana Krzysztofa Jańczaka, który budował w Zielonej Górze pierwsze - po transformacji ustrojowej - polskie zegarki mechaniczne. Dziś w naszej pracowni zegarmistrzowskiej pracuje zespół specjalistów, mamy zaplecze technologiczne najwyższej jakości.

- Jak wygląda proces produkcji?

- Okres projektowy na przysłowiowej desce kreślarskiej wynosi zazwyczaj pół roku. Później przychodzi czas na zamówienie odpowiednich komponentów, mechanizmów. To są bardzo precyzyjne urządzenia, wykonywane według naszych projektów, dlatego czas oczekiwania na ich dostawę wynosi nawet rok. Przykładowo w październiku 2022 r. zamówiliśmy części do nowego modelu Kopernik i dopiero teraz przystąpimy do konkretnej pracy i ręcznego składania każdego zegarka. Stawiamy na unikalność, liczba sztuk danego modelu to od 50 do 100 egzemplarzy. Na końcu jest kontrola jakości. Największym wrogiem zegarmistrza są pyłki i mikrozanieczyszczenia. Dlatego w specjalnych pracowniach dokładnie kontrolujemy urządzenia po względem czystości i dokładności chodu.

- Z których modeli jest pan szczególnie dumny?

- Cały czas szukamy inspiracji, często z historii i dziedzictwa Polski. Aby oddać hołd Marii Skłodowskiej-Curie zaprojektowaliśmy zegarek o nazwie Polon. W damskim modelu, gdyż kobiety kochają brylanty, umieściliśmy na tarczy symboliczny atom Polonu, który składa się z 84 brylantów. Model dla mężczyzn jest pokryty warstwą luminescencyjną, która powoduje, że w dzień tarcza ma kolor białoszary, a w ciemności świeci na jasnozielony kolor. Udało nam się przy nim uzyskać rekordowo niewielką grubość koperty, jedynie 7,9 mm. Model dla mężczyzn przeszedł też badania w Głównym Urzędzie Miar i Wag w Warszawie. Jest to certyfikowany chronometr cieszący się prestiżowym tytułem WPZ, czyli Wysoce Precyzyjny Zegarek. Inny interesujący przykład to jednowskazówkowy Kościuszko z wygrawerowaną podobizną naszego bohatera narodowego. Użytkownicy zegarka muszą nauczyć się go „czytać”, bowiem poruszająca się po tarczy wskazówka pokazuje jednocześnie godziny i minuty.

- Posiadają państwo też linię zegarków z unikatowymi emaliami…

- Tak, dzięki współpracy z Ewą Buksą-Klinowską, uznaną emalierką współpracującą z najbardziej luksusowymi markami szwajcarskimi. Udało nam się przygotować zegarki z pięknymi kolorowymi emaliami na cyferblatach. Każda składa się z kilkunastu ręcznie nanoszonych warstw. Przygotowanie całości zajmuje ok. 14 dni i jest bardzo trudne, wymaga wypalania w piecu w temperaturze 800 stopni. Opracowanie odpowiedniej techniki zajęło nam dwa lata i ponad 100 zniszczonych tarcz. Patrząc na efekty czuję, że było warto. Zegarki z tarczami emaliowanymi wykonują tylko najbardziej prestiżowe marki jak np. Piaget Jaqet-Droz.

- Dziękuję.

 

Maciej Dobrowolski