Mikołaje chodzą po mieście

9 Grudzień 2015
A jednak! Są! Pojawiły się tu i tam. Czasem osobiście, czasem wysłały w zastępstwie pomocnika. Cel był jeden – sprawić radość najmłodszym mieszkańcom. I co? Spójrzcie na te roześmiane buzie. Udało się, Mikołaje!

- Ale musicie patrzeć w drugą stronę, tam, na tego pana z aparatem, nie na mnie... – śmiał się w głos prezydent Janusz Kubicki. Sam miał problem z pozowaniem do pamiątkowego zdjęcia z uczniami Szkoły Podstawowej nr 18. Wianuszek dzieci z klasy 2g otoczył go tak szczelnie, że nie mógł się ruszyć. Nic dziwnego, trzeba się przyjrzeć dokładnie, bo prezydent w czerwonej czapie na głowie to niecodzienny widok. Ale okazja do takich przebieranek wyjątkowa – mikołajkowe spotkanie w ratuszu. Goście specjalni – drugoklasiści z „osiemnastki”. Wszyscy w czerwonych czapeczkach z pomponami. Same żywe srebra!

Krzesła w sali sesyjnej ratusza zapełniły się błyskawicznie. Madzia od razu zasiadła po prawicy prezydenta i to ona nadawała kierunek obradom, zadając mnóstwo pytań. – A co to za obrazek tam wisi? Kto go zrobił? – chciała wiedzieć. Pamiątek z wizyt najmłodszych mieszkańców w ratuszu jest wiele i trudno spamiętać pochodzenie wszystkich darów. Oj, dużo szczęścia miał prezydent, bo wspomniany widoczek był podpisany. Przygotowały go dzieci z przedszkola nr 38!

Goście z „osiemnastki” też mieli dla J. Kubickiego prezencik – własnoręcznie zrobioną kartkę świąteczną i coś słodkiego. Ale to na koniec, najpierw prezydent musiał wywiązać się z roli przewodnika po ratuszu. Tłumaczył uczniom, m.in., czym zajmują się radni miasta i jego włodarz: – Widzieliście przed chwilą na filmie najładniejsze, najciekawsze miejsca w naszym mieście. Żeby powstały, ktoś musiał o tym zadecydować. I zrobili to radni z prezydentem, właśnie tu, na tej sali. I możecie teraz odwiedzać planetarium, CRS... Co jeszcze mogłoby w Zielonej Górze powstać, macie jakieś marzenia, pomysły?

Las rąk uniósł się do góry.

- Ścieżki rowerowe!

- Nowe planetarium!

- Wesołe miasteczko!

- Stadion piłkarski!

- Auta latające!

To tylko niektóre pozycje z listy życzeń. Prezydent na część postulatów miał odpowiedź, część sprytnie przerzucił na radnych, których uczniowie spotkali w dalszej części wycieczki. – O, proszę, akurat dziś zbierają się komisje rady. Ten pan, najwyższy z nas wszystkich, w takim łańcuchu jak ja, to bardzo ważna osoba w mieście, przewodniczący rady, Adam Urbaniak. Możecie powiedzieć mu o swoich życzeniach!– wskazywał J. Kubicki.

– Chcemy stadion dla piłkarzy! – upierał się drugoklasista Hubert, wtórowała mu reszta chłopców. Radni byli za!

W gabinecie prezydenta, pod choinką, czekały na gości paczuszki ze słodkościami i niespodziankami. Kiedy buzie były już pełne czekolady, można było wędrować dalej. Uczniowie odwiedzili jeszcze salę ślubów, każdy chciał przymierzyć łańcuch kierownika Urzędu Stanu Cywilnego, Tomasza Brzózki. Wysłuchali też opowieści kronikarki miasta, Ewy Dumy, i mogli przekonać się, szczególnie chłopcy, ile ważą pięknie oprawione, opasłe tomy kroniki Zielonej Góry. – Eeee! Leciutkie! – mówili mali siłacze.

W tym miejscu pani kronikarz przejęła obowiązki prezydenta i to ona dalej oprowadzała uczniów: dzieci przywitały się z mieszkającymi przy ratuszu Bachusikami, zajrzały do Centrum Informacji Turystycznej, odwiedziły też biuro programu ZGranej Rodziny.

- Dziękuję wam za wizytę, ja już muszę wracać do pracy, do radnych – przepraszał prezydent, zaglądając ukradkiem do torebeczki z prezentem od dzieci.

- Ja i koleżanka chcemy jeszcze od pana autograf. W notesiku. Możemy w notesiku? Dziękujemy!– to Magda pożegnała się ze „swoim” mikołajkowym przewodnikiem po ratuszu.

Daria Śliwińska-Pawlak