Kubicki rozmawia z mieszkańcami

29 Czerwiec 2015
- Zawsze chętnie rozmawiam z mieszkańcami Zielonej Góry. To dla mnie żadna nowość. Nawet podczas rodzinnych spacerów wdaję się w pogawędki z przechodniami – zapewniał prezydent Janusz Kubicki.

Piątkowe popołudnie. Okolice teatru, kawiarnia Marcepan. Nad miastem wiszą ciężkie chmury. W każdej chwili może spaść deszcz. Wisząca w powietrzu ulewa mogłaby zakłócić improwizowane spotkanie prezydenta z mieszkańcami miasta, przy kawiarnianym stoliku, tuż obok miejskiego teatru.

Tuż przed 16.00 pojawia się prezydent. Bez parasolki. – To dobry znak, deszczu nie będzie – komentuje Sebastian Ciemnoczołowski, od niedawna oficjalny doradca prezydenta. I rzeczywiście, przez ponad godzinne spotkanie nie spadła z nieba ani jedna kropla.

W tym czasie do prezydenckiego stolika dosiadały się kolejne osoby. Utworzyła się nawet kolejka, ale nikt nikogo nie poganiał. Chętni rozmawiali tak długo, aż uznali, że wyczerpali interesujący ich temat. O czym rozmawiali z prezydentem? Dziennikarze szczegóły poznali z późniejszych relacji samych zainteresowanych. Przy stoliku rozmawiano bowiem w bardzo spokojnej, wręcz kameralnej atmosferze. Na blacie małego stolika stała kawa i talerzyk z ciastkiem. Naczynia wyraźnie przeszkadzały prezydentowi, zwłaszcza wtedy, gdy pokazywał rozmówcom kolorowe wizualizacje nowej galerii handlowej, która mogłaby powstać w miejscu obecnych DT Centrum.

- Przeprowadzałem coś na kształt improwizowanej sondy, chciałem osobiście zobaczyć reakcje zielonogórzan, poznać ich opinie, co sądzą o tej idei. Generalnie byli za, ale podkreślali, że taka galeria nie będzie miała sensu, jeśli w centrum miasta nie powstaną nowe miejsce parkingowe – prezydent Kubicki relacjonował dziennikarzom tę część swoich deptakowych rozmów.

Jako pierwsza dosiadła się Elżbieta Łukaszewska. Jest osobą niepełnosprawną. Problemy z parkowaniem były głównym motywem jej rozmowy z prezydentem.

- Poprosiłam prezydenta o pomoc.  Miejsce parkingowe dla niepełnosprawnych, przy ul. Ptasiej, jest regularnie blokowane. To dla mnie bardzo poważny problem, właściwie uniemożliwiający mi normalne życie. Prezydent obiecał, że zajmie się tą sprawą. Wziął nawet mój telefon, teraz będę cierpliwie czekać na konkretny sygnał – relacjonowała nam pani Elżbieta.

Kiedy dziennikarze przepytywali pierwszego gościa Janusza Kubickiego, do jego stolika dosiadł się Jędrzej Urbanik. Jak później relacjonował: - Mam żal, że w centrum Zielonej Góry, zwłaszcza wieczorami, panuje cmentarna cisza. Przez cztery lata mieszkałem w centrum Wrocławia i nie rozumiem, dlaczego podobnego gwaru i mnogości imprez nie ma na zielonogórskim deptaku. Zaproponowałem prezydentowi, że przy wsparciu miejskiej kasy mogę zorganizować cykl imprez gastronomiczno-muzycznych, które mogłyby się odbywać w podcieniach kamienicy Pod Filarami. Umówiłem się z prezydentem na kolejne spotkanie, mam przygotować szczegóły.

Równie zadowolony z rozmowy z prezydentem był Jacek Remm, znany zielonogórski grawer, który przez dłuższy czas bacznie przyglądał się prezydenckiemu stolikowi z zacienionego wnętrza kawiarni Marcepan. Gdy tylko zwolniło się miejsce, natychmiast się dosiadł.

- To może drobiazg, ale szalenie irytujący. Mieszkańcy kamienicy Pod Filarami mają ciągłe kłopoty z parkowaniem z powodu zakazów postoju, które ustawiono w tamtej okolicy. Pan prezydent wypytywał mnie także o moje zdanie w sprawie budowy nowej galerii handlowej, przy ul. Boh. Westerplatte. Samą ideę oceniłem pozytywnie, ale zastrzegłem, że inwestycja spali na panewce bez wybudowania od 500 do 1.000 nowych miejsc parkingowych  - w telegraficznym skrócie relacjonował nam Jacek Remm.

Z prośbą o pomoc dosiadła się także Agata Ignaszewska. – Lobbowałam u prezydenta za wybudowaniem nowego placu zabaw, przy ul. Akacjowej. Tam dzieci bawią się bezpośrednio na ulicy. To bardzo niebezpieczna sytuacja. Pan prezydent zapewnił mnie, że sam ma dzieci i że doskonale rozumie moje obawy. Jestem zadowolona z rozmowy, Kubicki obiecał, że zrobi wszystko, by plac zabaw powstał przy tej ulicy.

Z nietypową sprawą przyszedł kolejny rozmówca – Michał Kurlus. Zwrócił uwagę prezydentowi, że od dłuższego już czasu nie ma hejnału miasta, kiedyś, punktualnie o 12.00, odtwarzany z ratuszowej wieży.

- Nie ma hejnału ani pełnego wybijania godzin. Ratuszowy zegar wybija tylko kwadranse. Trzeba z tym zrobić porządek – apelował rozmówca prezydenta.

Janusz Kubicki był wyraźnie zaskoczony. - Nawet nie zdawałem sobie sprawy z braku miejskiego hejnału. Nikt mi wcześniej nie zwrócił na to uwagi, serdecznie panu dziękuję. Zrobię wszystko, by jak najszybciej usunąć przyczyny usterek – prezydent zapewniał swego gościa.

Z nietypową misją dosiadła się do prezydenckiego stolika pani Danuta Malicka. – Nic nie chciałam od prezydenta. Ja mu tylko podziękowałam za dotychczasową pracę i życzyłam, by wytrwał w staraniach na rzecz dobra miasta.

Tuż po 17.00 współpracownicy prezydenta złożyli tzw. rolap, jedyny graficzny wyróżnik towarzyszący prezydenckiemu stolikowi. Janusz Kubicki zdążył jeszcze dopić zimną kawę i został zasypany gradem dziennikarskich pytań.

- Dzisiejsze spotkanie to dla mnie żadna nowość. Zawsze chętnie rozmawiam z mieszkańcami o problemach Zielonej Góry. Nawet podczas rodzinnych spacerów. I choć staram się chronić rodzinę przed polityką, to jednak czasami dopada nas w najmniej przewidzianych momentach. Doświadczył tego boleśnie mój syn, którego w wulgarny sposób potraktował jeden z przechodniów, gdy syn chciał mu wręczyć moją wyborczą ulotkę. Z powodów cenzuralnych nie mogę zacytować w całości tej chamskiej wypowiedzi. Ale na ogół moje spontaniczne kontakty z mieszkańcami nie przybierają aż tak drastycznej formy. Po prostu, spokojnie i rzeczowo rozmawiamy. Jestem wdzięczny zielonogórzanom za okazywane mi zaufanie – podsumował piątkowe spotkanie prezydent Janusz Kubicki.

Podobno spotkania przed kawiarnią Marcepan mają nabrać cyklicznego charakteru.

(pm)