Jesteśmy uniwersytetem ludzi zadowolonych!

27 Czerwiec 2016
- Tu nikt nic nie musi. Nie ma zaliczeń, egzaminów i wyścigu. No i bardzo dużym zainteresowaniem cieszą się wykłady – mówi Zofia Banaszak, prezeska Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, który w tym roku świętuje 25-lecie.

- W ubiegłym tygodniu jubileusz, jutro wyjazd do Warszawy na IX Juwenalia III Wieku (rozmawiamy w poniedziałek, 20 czerwca – red.). Zielonogórscy studenci - seniorzy żyją intensywnie... 

Zofia Banaszak, prezeska Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku: - Nasz uniwersytet nie jest dla ludzi, którzy preferują spokój w towarzystwie psa czy kota. Jednak ostatnie dni są szczególne. Rano wyjeżdżamy na Juwenalia. Jadą nasze grupy twórcze, taneczne, kabaret i soliści.

- Rozmawiamy „na walizkach”. Trudno się skupić na jubileuszu.
- Mam prośbę: proszę nie pisać laurek. Nie lubię.

- Proszę bardzo. Zielonogórski Uniwersytet Trzeciego Wieku powstał w 1992 roku. Dlaczego placówka już świętuje srebrne gody, to nie jest falstart?
- W rok jubileuszowy wkroczyliśmy w roku akademickim 2015/2016, w styczniu, a zakończymy go w roku 2016/2017. Uniwersytet powstał w czerwcu, więc uroczystość jubileuszową połączyliśmy z zakończeniem roku akademickiego, które odbyło się 17 czerwca. Natomiast 25. inauguracja roku akademickiego odbędzie się za trzy miesiące, w październiku.

- Na uroczystości wystąpiła pani w todze i birecie. Czuje się pani rektorem uczelni czy prezesem organizacji?
 
- Togę dwa lata temu podarował nam prezydent miasta. Jednak ZUTW, zgodnie ze statutem organizacji, jest stowarzyszeniem, ja zaś pełnię funkcję prezesa zarządu stowarzyszenia. Jestem więc i czuję się prezesem.

- Tę funkcję pełni pani niezmiennie od początku istnienia placówki. Jak wspomina pani pierwsze lata uniwersytetu?
- Pamiętają je również najstarsi słuchacze. Osób, które od początku tworzą historię placówki jest aż dziewięć. Najstarsi słuchacze czasem tęsknią za placówką z tamtych lat, wspominają ją z nostalgią. Bo to była na początku organizacja kameralna, w której wszyscy się znali jak w rodzinie. Dziś mamy blisko tysiąc słuchaczy. Zajęcia trwają od rana do wieczora, zespoły pracują w naszej siedzibie, wykłady odbywają się w Sali Dębowej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej i poza uczelnią. Ponadto w latach 90. przepaść między „wczoraj” i „dziś” była mniejsza, teraz szybko wypada się z obiegu. Dlatego dzisiejsi słuchacze mają zupełnie inne umiejętności i czego innego oczekują. Uczą się języków, obsługi komputera, a „hitem” ostatnich lat jest usprawnianie ciała.

- Od 1975 r., w którym to za Francją i Belgią powstał pierwszy w Polsce Uniwersytet Trzeciego Wieku, placówek przybyło jak grzybów po deszczu. W kraju jest ich ponad 400, zrzeszają blisko 100 tys. słuchaczy. Zielonogórska uczelnia należy do tych największych.
- Sprostowanie: w Polsce jest już ponad 500 uniwersytetów dla seniorów. Żartobliwie można powiedzieć, że wśród nich jesteśmy potęgą. Są uniwersytety, które mają kilkadziesiąt słuchaczy. My mamy ich blisko tysiąc.

- Spodziewała się pani takiego rozkwitu uniwersytetów dla seniorów?
- Nikt tego nie przewidział. Nikt nie myślał kiedyś, ani w Polsce, ani w Europie, jak bardzo zmienią się społeczeństwa. Jak wydłuży się życie człowieka i zmienią jego potrzeby. Uniwersytety stanowią antidotum przeciwko samotności. Ale dziś przedstawiają ofertę tym, którzy mając „swoje lata,” nadal chcą w siebie inwestować.

- Wbrew swej nazwie organizacja bardzo różni się od uniwersyteckiej...
- My jesteśmy „Uniwersytetem Ludzi Zadowolonych”. Tu nikt nic nie musi. Nie ma zaliczeń, egzaminów i wyścigu. No i bardzo dużym zainteresowaniem cieszą się wykłady. Potem turystyka, fotografia, malarstwo i od pewnego czasu wspomniane już usprawnianie ciała. W naszych salach spotykają się pokolenia. Najstarszy słuchacz ma 92 lata, najmłodszy trochę ponad 40. Studenci – seniorzy mają już swoje nawyki, przyzwyczajenia, różne wykształcenie – uczą się więc akceptacji i pomagają sobie wzajemnie. I niezmiennie od lat odnajdują swoje talenty w fotografii, prozie, poezji, malarstwie i wielu innych dziedzinach, które stają się ich pasją.

- Dziękuję.
Ewa Lurc