Film o winie. Pokaz w sobotę

29 Maj 2016
Świetny pomysł! Nasi twórcy sfilmowali XIX-wieczną farsę o Zielonej Górze. To komedia miłosna z wielkim udziałem rodzimego wina.

Oj, złą sławą cieszyło się zielonogórskie wino w XIX w. Że kwaśne, że niedobre, że pijanego trzeba obrócić z boku na bok, by mu nie przeżarło wnętrzności. Na tych stereotypach oparła się też XIX-wieczna farsa napisana przez Karla von Holtei’a.

- Mówił pan, że to wariactwo, udało się – podczas premiery zaczepił mnie Stanisław Rogala. To on był jednym z pomysłodawców, by farsę sfilmować. I namówił Halinę Bohutę-Stąpel, by sztukę przetłumaczyła. Chodzi o farsę pt. „33 minuty w Zielonej Górze, czyli w połowie drogi”.

- Ociągałam się, bo to trudne zadanie tłumaczyć ze starego niemieckiego, mieszanego ze śląską gwarą – tłumaczyła H. Bohuta-Stąpel. – Jednak jak zobaczyłam Beatę Małecką w „Siostruniach”, wiedziałam, że muszę dla niej to zrobić. Nie miałam żadnych wątpliwości, że to ona powinna zagrać Rozaurę.

Rozaura, bogata i pewna siebie wdowa, jedzie z Berlina do Wrocławia, by poznać brata swojego zmarłego męża. W tym samym czasie z Wrocławia do Berlina wyrusza cichy, nieśmiały i ubogi Jeremiasz (Sławomir Kaczmarek „Słowik”). Chce zaoferować swoje usługi nieznanej bratowej.

Para spotyka się w połowie drogi, czyli w Zajeździe Pocztowym przy ul. Jedności. Mają do dyspozycji jeden pokój, kurczaka i miejscowe wino, do którego trzeba dosypać sporo cukru. Po winie przychodzi czas na szampana i… diametralną odmianę bohaterów. Pewna siebie Rozaura staje się nieśmiała i romantyczna, w Jeremiaszu budzi się lew. Koniec końców wyznają sobie miłość.

Drugą parę stanowią: służąca Trina (Magdalena Mleczak „Wronka”) i woźnica (Marcin Wiśniewski). Ona mówi non stop, on głównie zajmuje się jedzeniem i piciem, niewiele czasu poświęcając na konwersację. Trinie to nie przeszkadza. Opryskliwa dla gości, woźnicę wyraźnie hołubi.

Wszystko w scenerii Zajazdu Pocztowego przy ul. Jedności. – Gdzie indziej mogliśmy nagrywać te sceny? – retorycznie pytał reżyser Tomasz Łupak, skoro zajazd ma wieloletnią tradycję z epoki.

- Wszystko zrobiliśmy własnymi rękoma, przy udziale wielu zielonogórzan i finansowym wsparciu prezydenta – opowiadała H. Bohuta-Stąpel. A w scenie finałowej filmu wystąpił tłum mieszkańców. Podobny tłum znalazł się na scenie, po pokazie premierowym. Rozbawiona publiczność długo dziękowała oklaskami za film. Gdzie go można zobaczyć? Najbliższy pokaz,  w bibliotece im. C. Norwida, w sobotę, 4 czerwca, o 21.45.

(tc)

Artykuły powiązane: 

Farsa o zielonogórskim winie

To trochę szalony pomysł. W naszym mieście powstaje film, oparty na XIX-wiecznej niemieckiej farsie Karla von Holteia. Właśnie rozpoczynają się zdjęcia. W niedzielę też możesz zagrać w tym filmie!