Bezpartyjni: Nie podcinajcie nam skrzydeł

29 Listopad 2017
Proponowane zmiany w Kodeksie wyborczym są zaprzeczeniem lokalnej demokracji - twierdzą młodzi, bezpartyjni samorządowcy.

Nie gasną emocje wokół projektu nowej ordynacji wyborczej do samorządów. Do chóru głosów przeciw zmianom dołączyli młodzi radni. - Samorząd to przede wszystkim lokalność, obywatelskość oraz głos mieszkańców, i tak powinno pozostać - mówią najmłodsi działacze Ruchu Samorządowego Bezpartyjni. Podczas spotkania z dziennikarzami skupili się na wadach proponowanych rozwiązań, w szczególności na wnioskowanej likwidacji jednomandatowych okręgów wyborczych do rad gmin i wprowadzeniu ordynacji proporcjonalnej. Nie ma na to naszej zgody – informują i zapowiadają wystąpienie w tej sprawie z apelem do posłów PiS.

Łukasz Mejza jest przewodniczącym jednego z klubów sejmiku województwa lubuskiego, Robert Górski zielonogórskim radnym, Michał Rudnicki przewodniczącym klubu w gminie Brody, trzy lata temu wybranym do rady w jednomandatowym okręgu wyborczym. Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie - twierdzą zgodnie - mieszkańcy, w tym młodzi aktywiści bez legitymacji partyjnej, będą mieli coraz mniej do powiedzenia w sprawach swojej małej ojczyzny.

O demonie centralizmu i upartyjnienia, wypuszczonym z legislacyjnej klatki, mówi Ł. Mejza: - Likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych spowoduje, że w radach gmin i sejmikach zasiądą głównie przedstawiciele dwóch partii. I będą między sobą toczyć polityczne spory przeniesione ze szczebla centralnego, zamiast zajmować się rozwiązywaniem codziennych problemów mieszkańców.

- Zamiast wybierać ludzi - swoich sąsiadów, przedstawicieli stowarzyszeń czy społeczników, do których mamy zaufanie - będziemy głosować na szyldy partyjne. To zrujnuje istotę samorządności, obywatelskości – dodaje R. Górski.

Obecna ordynacja wyborcza promuje ludzi, którym chce się chcieć. M. Rudnicki jest tego żywym dowodem. Do gminnej rady dostał się bez legitymacji partyjnej, za to z opinią młodego, aktywnego działacza społecznego. Jego zdaniem, ordynacja proporcjonalna podetnie skrzydła młodym, bezpartyjnym samorządowcom.

- Chcąc znaleźć się na listach wyborczych do samorządu lokalnego, młodzi społecznicy będą musieli pracować na tłuste, partyjne koty i jeszcze te stare kocury drapać po brzuszkach - nie przebiera w słowach młody radny.

Od wtorku nad zmianą samorządowego prawa wyborczego pracuje sejmowa komisja nadzwyczajna.

(el)