Zmarł Eckehard Gärtner, honorowy obywatel miasta

5 Kwiecień 2018
W Zielonej Górze mało kto, mówiąc lub pisząc o nim, wymieniał pełne imię. Dla większości był to po prostu Ecki Gärtner, tak się wszyscy do niego zwracali. Zmarł w nocy z wtorku na środę. Miał 93 lata.

Jeszcze trzy lata temu, w Palmiarni, uroczyście fetował swoje 90. urodziny. - Mamy wielkie szczęście, że takim „łącznikiem” między niemiecką i polską Zieloną Górą, między dwiema historiami naszego miasta, jest człowiek o wielkim sercu. Prawdziwy społecznik, wrażliwy na potrzeby bliskich – komplementował wówczas jubilata prezydent Janusz Kubicki.

Ecki Gärtner mówił o sobie: - Czy jesteś Polakiem, czy Niemcem, wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy tylko jedno życie. Zróbmy więc z nim coś dobrego.

Dla Zielonej Góry zrobił bardzo dużo dobrego.

Mieszkańcy powojennej Zielonej Góry winni są mu wdzięczność, przede wszystkim za organizację transportów z pomocą, głównie leków, w tym najbardziej potrzebnych antybiotyków, ale również odżywek dla dzieci i wszystkiego, czego w naszym mieście brakowało. W ciągu 30 lat wyekspediował do Zielonej Góry ponad 15 ton leków.

E. Gärtner urodził się w 1925 r. w przedwojennym Grünbergu. Uwielbiał opowiadać o tamtej Zielonej Górze. O winnicach i wytwórni koniaków, o szkole przy ul. Długiej, gdzie się uczył. Ranny na froncie, leczył się w szpitalu elżbietanek. Jednak oprócz wspomnień z miasta dzieciństwa, cieszyła go również współczesna Zielona Góra, jej osiągnięcia i sukcesy.

Po wojnie zamieszkał w Soltau i do rodzinnego miasta wrócił po niespełna 30 latach – w 1982 r. To miała być podróż sentymentalna do miejsca dzieciństwa. Najbardziej poruszył go widok starszych ludzi stojących w kolejkach przed aptekami. Postanowił pomóc, nawiązując współpracę m.in. z nieżyjącym już księdzem Konradem Herrmannem, wówczas proboszczem kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela.

- Pamiętam, jak doktor Ireneusz Navarra zadzwonił do mnie, że w szpitalu brakuje antybiotyków. Nie można przeprowadzać operacji. Znasz kogoś, kto może pomóc? –opowiadał ks. Herrmann. – Ecki przywiózł ich całą ciężarówkę.

I tak, jako osoba prywatna, zorganizował takich transportów ok. 300. Później E. Gärtner stał się nieformalnym ambasadorem Zielonej Góry w Soltau, kontaktując ze sobą Polaków i Niemców zajmujących się podobnymi dziedzinami.

W 1993 r. otrzymał honorowe obywatelstwo naszego miasta. W uzasadnieniu czytamy m.in.: „Pan Eckeherdt Gärtner od 10 lat bezinteresownie współpracuje z wieloma instytucjami i organizacjami naszego miasta i województwa. Jego pomoc dla służby zdrowia i opieki społecznej, kultury, oświaty, sportu oraz Aeroklubu Ziemi Lubuskiej sięga setek milionów złotych. Szczególnie Szpital Wojewódzki zawdzięcza Mu bezpłatne leki, sprzęt medyczny i rehabilitacyjny. Setki chorych i niepełnosprawnych skorzystało i korzysta z jego dobroczynności.”

- Ktoś mnie kiedyś nazwał budowniczym mostów. Bardzo mi się podoba to określenie. Pięknie brzmi. Jak zaczynałem moją współpracę z mieszkańcami Zielonej Góry, nie zdawałem sobie sprawy jak wiele można zrobić. Jak wiele mostów zbudować – mówił E. Gärtner podczas swoich 90. urodzin.

(tc)