Takich emocji dawno nie było!

29 Sierpień 2018
Falubaz Zielona Góra jedną nogą nadal w PGE Ekstralidze. Drugą trzeba będzie dostawić, za miesiąc, w meczach barażowych z pierwszoligowcem. I tutaj przestroga. Łatwo nie będzie!

Tak jak łatwo nie było w starciu z Grupą Azoty Unią Tarnów, którą Falubaz pokonał 51:39, dzięki czemu zainkasował punkt bonusowy, bezcenny w tej rywalizacji i oznaczający, że elitę opuszczają „Jaskółki”. Droga do tego była jednak ciernista, a nastroje kibiców zmienne, jak przewaga zielonogórzan. Nadzieja, radość, niepewność, znów nadzieja, a potem kolejne zwątpienie, aż wreszcie euforia, porównywalna z fetowaniem mistrzowskiego tytułu – tak atmosferą można zrelacjonować to, co działo się przy W69. Gdy wydawało się, że Falubaz ma „Jaskółki” w garści i w zapasie 6-punktową przewagę, wówczas „odwinęła się” para tarnowska. Niespodziewanie dublet z Nickim Pedersenem przywiózł junior Patryk Rolnicki. Po 12. biegu, jak i po kolejnym, na 7. miejscu była Unia, ale już po nominowanych gonitwach, obu wygranych podwójnie, eksplozja radości i głośne „ufff” unosiły się wysoko ponad stadion przy W69. Zielonogórski kibic dawno nie musiał drżeć tak o wynik, jak w minioną niedzielę. Emocje udzielały się różnie. Jeden z fanów przyszedł na mecz w koszulce, na której miał napisane marzenie, mówiące o tym, że chce baraży. Inny z kibiców w przerwach na równanie toru zaglądał przez płot do parkingu i pokrzykiwał do zawodników Falubazu, chcąc dodać im otuchy. – Wiedzieliśmy, o co jedziemy z Piotrem Protasiewiczem i fajnie, że zobaczyliśmy się na tym pierwszym łuku. Ustawiliśmy się w parę i pojechaliśmy. Cieszy to, bo ostatni okres naprawdę miałem ciężki. Mam nadzieję, że te ciemne chmury poszły w siną dal – mówił Grzegorz Zengota, który wspólnie z „PePe” wygrał podwójnie 14. wyścig, a w kolejnym wyczyn skopiowali Michael Jepsen Jensen i bezbłędny tego dnia Patryk Dudek. Teraz uważne wypatrywanie tego, co się dzieje w Nice 1. Lidze. Na zapleczu, podobnie, jak w elicie nadszedł czas play-offów. Wicemistrza i tym samym rywala zielonogórzanie poznają 23 września, a tydzień później odjadą baraż. Pierwszy w Winnym Grodzie, a rewanż 7 października, na torze I-ligowca. – Wolałbym baraże szybciej, ale kalendarza nie zmienimy – dodaje „Zengi”, który podkreśla, że to nie będzie spacerek. – Raz, że jedziemy na tor, który jest mało znany, a dwa, że gospodarze zwykle są napędzeni dobrą atmosferą, bo wygrywają.

(mk)