Mógłby spać z rowerem

30 Sierpień 2018
5 medali w 14 dni – to dorobek Filipa Prokopyszyna podczas rozgrywanych tuż po sobie mistrzostwach świata juniorów i mistrzostwach Europy juniorów w kolarstwie torowym. Uwaga! Mamy talent na miarę olimpijskich wzruszeń i emocji!

- Tak wysokiego pulsu jeszcze nie miałem, jak podczas zawodów. Z reguły mam niskie tętno, jako były sportowiec. Bałem się, żeby mi serce nie wyskoczyło – przyznał Kazimierz Prokopyszyn, prezes i trener LKS-u Trasa Zielona Góra, ale przede wszystkim dziadek, który zaraził małego niegdyś Filipa pasją do rowerów. - W jego sklepie rowerowym biegałem pomiędzy rowerami – śmieje się 18-latek, który w szwajcarskim Aigle otworzył prawdziwą fabrykę medali. Najbardziej ucieszył się z ostatniego, brązowego medalu mistrzostw Starego Kontynentu, po który sięgnął w konkurencji madison wspólnie z Damianem Papierskim. - Ten wyścig był bardzo wycieńczający i najwięcej mnie kosztował, a ponadto rozgrywany był w konkurencji olimpijskiej – dodaje F. Prokopyszyn, który ma obecnie więcej krążków na arenie międzynarodowej niż w mistrzostwach kraju. Po dwóch tygodniach kręcenia non stop i 15-godzinnej podróży powrotnej, na zielonogórzanina czekała miła niespodzianka. Kolarz został powitany przez władze miasta na rynku, przy ratuszu. - Co chwilę dowiadywałem się o medalu i przecierałem oczy ze zdumienia. Mówiłem, że to chyba się nigdy nie skończy i chłopak przywiezie cały samochód tych medali. Naprawdę wielki powód do radości i dumy – gratulował Janusz Kubicki, prezydent miasta, który przekazał również nagrodę w wysokości 20 tys. zł. Najbliższe plany Prokopyszyna to odpoczynek, dalsze sięgają Igrzysk Olimpijskich. Jeśli nie w Tokio 2020, to kolejnych. - On zawsze mówi, że główna dziewczyna to jest rower. Jakby mógł, to by się położył z rowerem spać. I budząc się sprawdzałby, czy jest rama – dodał dziadek.

(mk)