Falubaz zaprezentuje się w amfiteatrze

23 luty 2018
Nieważne, gdzie, nieważne, w którym momencie zimy, ważne że zawsze z nadrzędnym celem rozbudzenia jeszcze większych apetytów na start żużlowego sezonu. Prezentacje Falubazu mają już kilkunastoletnią historię. Kolejny odcinek, w tym roku, napisany zostanie w miejskim amfiteatrze.

Po raz pierwszy żużlowcy ówczesnego ZKŻ-u Zielona Góra prezentowali się przed sezonem 2003 w Sali Kolumnowej Urzędu Marszałkowskiego. Obiekt pękał w szwach na długo przed godziną „zero”. Za mała dla fanów czarnego sportu w Winnym Grodzie była też uniwersytecka hala, przy ul. prof. Szafrana. To tam pamiętny telefon do świeżo upieczonego wówczas mistrza świata Nickiego Pedersena wykonał Robert Smoleń rządzący wtedy zielonogórskim klubem. Fani wiwatowali, gdy ówczesny szef na ich oczach konwersował telefonicznie z Duńczykiem, przedstawiając go jednocześnie jako żużlowca zielonogórskiego zespołu. Znów jednak chętnych było więcej, niż miejsc, dlatego kolejną prezentację zrobiono już w amfiteatrze.

W miejscu, które tak szczelnie wypełniało się wcześniej podczas Festiwalu Piosenki Radzieckiej, też smaczków nie brakowało. Gdy żużlowi fani pojawili się tam po raz pierwszy, wychowanek gorzowskiej Stali Piotr Świst był tak oszołomiony atmosferą, że w przypływie euforii wykrzyczał „100 proc. Falubaz”, co później kibice z północy województwa bezlitośnie wypominali mu przez lata. Do amfiteatru ściągały gwiazdy sceny muzycznej i znakomitości pracujące z mikrofonem przy okazji największych sportowych imprez. Żużlowców wywoływał w amfiteatrze m.in. znany komentator Włodzimierz Szaranowicz, kibiców rozgrzewał Krzysztof Skiba z zespołu „Big Cyc”. To on później musiał się gęsto tłumaczyć z tego, że refren piosenki „Facet to świnia” zamienił na „Władek to świnia”, nawiązując do prezesa Stali Gorzów, Władysława Komarnickiego.

- Kiedyś była zima i do amfiteatru nie można było wejść na 20 minut przed prezentacją – odpowiada Marcin Grygier, dyrektor ds. marketingowych ekantor.pl Falubazu Zielona Góra, zapytany o to, czy dopisze pogoda, wszak tegoroczna prezentacja została zaplanowana na piątek, 16 marca. Start o godzinie 19.00. - Wiadomo, że chcielibyśmy, żeby aura dopisała. Prognozy długoterminowe, o ile można im wierzyć, mówią, że tragedii nie będzie – dodaje Grygier.

Rzeczywiście, gdy w amfiteatrze prezentowali się żużlowcy, kibiców nie odstraszała nawet mroźna aura. Impreza była robiona w iście hollywoodzkim stylu, tyle, że zamiast oscarów zawodnicy dostawali statuetki z myszą. Gdy w amfiteatrze żużlowcy pojawili się innym razem, scenę pokazano jako plac budowy. Ta instalacja miała wyrazić zniecierpliwienie przedłużającym się remontem stadionu, przy W69. To w tym miejscu młodsi kibice, być może po raz pierwszy, zobaczyli legendy Falubazu sprzed lat. Ponadto w amfiteatrze decyzję o zakończeniu żużlowej kariery ogłosił Andrzej Huszcza, który w ubiegłym roku podczas prezentacji w hali CRS świętował 60. urodziny. - Chcieliśmy coś zmienić. W ostatnich dwóch latach korzystaliśmy z uprzejmości MOSiR-u i organizowaliśmy imprezy w hali CRS. Teraz przyszedł czas na powrót do amfiteatru. Chcieliśmy wrócić do miejsca, gdzie prezentacje wychodziły naprawdę fajnie. Jest fajna akustyka i fajnie słychać kibiców. Liczymy, że będzie głośno – przyznaje Grygier, który dodaje jednocześnie, że scenariusz jest już prawie gotowy.  - Prezentacja miała być zawsze jakąś niespodzianką. Kiedyś to były niespodzianki związane z prezentacją nowych żużlowców. Ale czasy są już inne. Chcemy, żeby kibice tchnęli dobrego ducha w ten zespół, bo wiemy, że na papierze nie jest to skład gwiazdorski i tym bardziej wsparcie z trybun będzie potrzebne.

(mk)