Co się dzieje ze Stelmetem?

29 Marzec 2018
W Niedzielę Wielkanocną minie dokładnie 100 dni, odkąd trenerem Stelmetu Enei BC Zielona Góra jest Andrej Urlep. Słoweniec przejął zespół w dołku, dał mu nową energię, która pozwoliła w styczniu grać wręcz zachwycająco. Tyle, że z tej formy niewiele zostało.

- Wstyd, kompromitacja. Chcę przeprosić kibiców, że muszą oglądać taki Stelmet – krótkie i jedyne słowa, które Urlep wygłosił po przegranym meczu z Asseco Gdynia 86:93, szybko obiegły całą koszykarską Polskę. Znawcy basketu mówią, że takiego Słoweńca dawno nie widzieli, a on sam pytany o to, czy zespół przeżywa kryzys, odpowiedział jedynie: - Nie ma odpowiedzi. Pytania w stylu: „Co się dzieje?!” mnożą jednak kibice. - Te problemy narastają od zeszłego roku i nawarstwiają się – wydusił z siebie Łukasz Koszarek. - Mieliśmy super grudzień, styczeń i trochę lutego. Jest dużo problemów, to na pewno nie jest jeden problem.

O 100 dniach często mówi się w kontekście pracy polityków i okresu pozbawionego krytyki. Tyle czasu, równo w Wielkanoc minie, odkąd w Zielonej Górze jest Urlep. Słoweniec objął drużynę tuż przed Bożym Narodzeniem. Efekt nowej miotły zadziałał wręcz zaskakująco szybko. Stelmet w styczniu grał olśniewająco. Wydawało się, że zespół został odmieniony jak za jednym ruchem magicznej różdżki. Z Zielonej Góry wyjechali jako pokonani Anwil, Polski Cukier, a przede wszystkim europejskie firmy: Besiktas, Ostenda, Nanterre. Urlep nie potrzebował nawet miesiąca, żeby dokonać tego, co poprzednikowi, Arturowi Gronkowi nie udało się w półtora roku, czyli odnieść wyjazdowe zwycięstwo w europejskich pucharach. I gdy kibice oraz obserwatorzy zachwycali się grą Stelmetu, sam trener mówił o wielu mankamentach, które trzeba poprawić.

Później, gdy Stelmet grał jeszcze w Lidze Mistrzów, przymykano oczy na potknięcia na krajowym podwórku. Porażka z Rosą Radom, pomiędzy pojedynkami z AS Monaco, została wybaczona, ale po laniu w księstwie, gdzie zielonogórzanie wyglądali na bezradnych, problemy sprzed ery Urlepa powróciły i to być może z większą siłą. Z ostatnią w tabeli Legią Warszawa,nasz zespół jeszcze wygrał, choć po męczarniach. Ale już mocniejsze Asseco wykorzystało kryzys mistrza. - Nie chciałbym opowiadać, co się dzieje, a co się nie dzieje. To musi być naszą sprawą. Nie możemy w kwietniu się poddawać i celować w siebie oskarżeniami – przyznał Adam Hrycaniuk, który podjął się diagnozy sportowych bolączek Stelmetu. - Gramy źle, mało zespołowo, niedobrze w obronie. Defensywa jest do poprawy i to zrozumienie na boisku, którego nie ma.

„Bestia” uważa, że bez względu na wszystko, zespół musi się skupić na treningu. Jakie będą tego efekty? Przekonamy się w Wielką Sobotę, 31 marca. Stelmet w hali CRS podejmie TBV Start Lublin. Początek o 18.00.

(mk)