W tej kafejce rządzą koty!

7 luty 2020
Już wkrótce będziesz mógł wypić kawę i zjeść kawałek domowego ciasta w kocim towarzystwie. Mruczki będą czekać na porcję głaskania i chwilę zabawy w pierwszej w regionie Kociej Kawiarni.

Wchodząc do lokalu przy ul. Drzewnej, widać tabliczkę informującą, że w tym miejscu mieszkają koty. Już w progu witają mnie Lucek, Lotka, Róża, Frytka i Kulka. Najpierw uważnie obwąchują, ale już po chwili siadają ze mną w fotelu, moszczą sobie miejsce na kolanach i nadstawiają grzbiety do głaskania.

– Wszystkie są młodymi kociakami, nie skończyły nawet roku. Przygarnęłam je z ulicy. Odrobaczyłam, zaszczepiłam, zrobiłam potrzebne badania – opowiada Aneta Kokawska-Tadra, właścicielka pierwszej w Zielonej Górze Kociej Kawiarni.

Koty rozpoczęły nowe, lepsze życie w bezpiecznych warunkach. Ale zmieniły też na lepsze życie pani Anety.

- Jestem kociarą od urodzenia, w domu zawsze były koty, wszyscy w rodzinie je uwielbiali. Dla mnie to naturalne, że jak widzę głodnego czy błąkającego się kota, to się nim zajmę, nie przejdę obojętnie – tłumaczy. Dwa lata temu postanowiła zrezygnować z dotychczasowej pracy i rozwinąć własny biznes. - O kocich kawiarniach usłyszałam pięć lat temu, ale nie sądziłam, że sama odważę się taką otworzyć. Nie byłam zadowolona ze swojej pracy i kiedyś, spędzając w niej kolejny dzień, pomyślałam sobie: co ja bym w życiu chciała robić, co by mi dawało przyjemność, satysfakcję. Jedyne co mi przyszło do głowy to kocia kawiarnia – uśmiecha się pani Aneta.

Na rozmyślaniach nie poprzestała. Zaczęła dowiadywać się, jakie wymagania trzeba spełnić, żeby taką kawiarnię stworzyć, rozglądała się za dofinansowaniem. Tak trafiła na Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej, który pomaga w zakładaniu społecznego biznesu.

– Ten kierunek najbardziej mi odpowiadał. Otworzyłam więc fundację z działalnością gospodarczą. Będziemy pomagać przede wszystkim kotom wolno bytującym, chcemy je kastrować i sterylizować. W kawiarni pracę znajdą osoby zagrożone wykluczeniem społecznym. Miałam dużo wątpliwości, czy na pewno wszystko się uda, czy to udźwignę, ale teraz nie żałuję podjętej decyzji – tłumaczy.

Koty dobrze zniosły przeprowadzkę do nowego lokalu i rozrabiają w najlepsze, bawiąc się piłeczkami i wspinając się na drapaki. Urządzając kawiarnię, A. Kokawska-Tadra podejrzała rozwiązania z podobnych lokali w Gdańsku, Katowicach i Wrocławiu, które odwiedziła osobiście. O techniczne sprawy zapytała bezpośrednio w sanepidzie.

- Mamy oddzielne pomieszczenie z wentylacją, w którym koty mogą odpocząć i tam też znajdują się ich kuwety, dodatkowy zlew do mycia misek i kuwet – wylicza A. Kokawska-Tadra.

W Kociej Kawiarni już w połowie lutego będzie można zjeść domowe ciasto i wypić kawę przygotowaną przez panią Anetę. – To jest dom kotów, one tu rządzą! My jesteśmy w nim tylko gośćmi. Odwiedzający nasz lokal powinni dostosować się do naszego regulaminu – przypomina pani Aneta.

(ap)