Snooker. O postępach decydują detale

17 Maj 2019
Wygrana z byłym mistrzem świata, trenowanie z gwiazdami, pochlebne słowa od ekspertów, to niewątpliwe profity Adama Stefanowa podczas sezonu spędzonego z zawodowcami. Zielonogórzanin wie, co musi poprawić, by być jeszcze lepszym.

Przypomnijmy, obecność „Stefana” w zamkniętym świecie 128 najlepszych zawodowych snookerzystów była efektem zdobycia ubiegłorocznego wicemistrzostwa świata amatorów. Zaproszenie pojawiło się w momencie, gdy 25-latek miał już kończyć z graniem. Pierwszy rok z zawodowcami miał być ciężką lekcją, wypełnioną niejednokrotnie bolesnymi porażkami i... wszystko się sprawdziło. – Liczyłem na więcej, aczkolwiek każdy w Main Tourze musi zapłacić frycowe – przyznaje A. Stefanów. Każdy wygrany mecz był mocnym kopniakiem do przodu, by nie zawracać z tej drogi. Tak było w lutym, gdy „Stefan” ograł byłego mistrza świata Shauna Murphy’ego w turnieju China Open. Snookerzysta z Polski pokonał wtedy swojego idola z dzieciństwa. Miał trzy lata, gdy Murphy rozpoczynał już grę z zawodowcami.

W nowym sezonie Stefanów chciałby być tak skuteczny, jak jego rywale z czołowej trzydziestki rankingu, którzy w kluczowych momentach danej szansy nie wypuszczają z rąk. – Mnie tego brakowało w decydujących partiach i nad tym teraz pracuję – przyznaje 25-latek. Przeskok ze świata półamatorskiego do zawodowego jest jednak ogromny. Na jedno miejsce w elicie czeka też wielu chętnych z całego świata. Progresu zawodnik szuka w detalach. Nie tylko w grze, ale również w kwestiach mentalnych. – Od paru miesięcy pracuję z fajną panią psycholog – dodaje Stefanów. Dorzuca do tego dietę i... wagę. – Przyłożyłem się jeszcze bardziej do fitnessu i dobrego jedzenia. Moim zamiarem jest schudnąć kilkanaście kilo. Widzę, że to też ma wpływ na grę – wyznaje snookerzysta.

Sam może liczyć na dobre słowo wielu fachowców. - Zimą dużo przegrywałem, spadła mi motywacja i zadzwonił do mnie były mistrz świata Terry Griffiths, który powiedział, że wszystko z moją grą jest w porządku. Jestem osobą z egzotycznego dla snookera kraju. Sam fakt, że tutaj rywalizuję jest dobry. Zobaczymy, co będzie dalej – kończy Stefanów.

(mk)