Śmieci to nasza wspólna sprawa

6 Listopad 2019
Od 1 listopada odpady komunalne ze wszystkich pergoli w mieście będą odbierane tylko raz w tygodniu. Czy utoniemy w śmieciach? - Jeżeli wszyscy zrozumiemy, że śmieci są naszą wspólną sprawą, nie utoniemy – mówi Krzysztof Sikora, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej.

- Jak to jest z tymi śmieciami? Segregujemy? 
Krzysztof Sikora, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej: - Staramy się, ale różnie nam wychodzi. Zielonogórzanie wiedzą do jakiego pojemnika należy wrzucić plastik, papier czy szkło, ale nie zawsze trzymamy się podstawowych zasad.

- Dlaczego?
- Też chciałbym to wiedzieć. Na początku września weszła w życie nowelizacja tzw. ustawy śmieciowej. Nowe prawo zniosło pojęcie odpadów zmieszanych w gospodarstwach domowych. Pojawiła się natomiast konieczność zbiórki odpadów w sposób selektywny, czyli krótko mówiąc – segregacja śmieci to teraz obowiązek, nie wybór. Dodatkowo, wolą posłów i senatorów, samorządy będą musiały kontrolować, jak mieszkańcy segregują. Gdy zostaną wykryte nieprawidłowości, pojawią się kary finansowe. Rada miasta będzie musiała określić, w drodze uchwały, jaką opłatą będą obciążani ci, którzy nie segregują odpadów zgodnie z zaleceniami ustawy. Widełki wyższej opłaty kształtują się między dwu- a czterokrotnością opłaty podstawowej. Za jedną osobę.

- Kiedy nowe prawo zacznie obowiązywać?
- Na razie jest roczny okres przejściowy. Ale już teraz chcemy zielonogórzanom przypomnieć, że segregować trzeba. Bardzo często dobry surowiec, czyli butelki plastikowe czy kartony trafiają do pojemnika na odpady zmieszane. Zajmują miejsce dla odpadów komunalnych i nie trafiają do recyklera. A przypomnę, że segregujemy po to, żeby dać śmieciom drugie życie.

- I zmieniacie harmonogram, żeby to drugie życie dać?
- Żeby chociaż spróbować odzyskiwać więcej surowców. Dlatego od 1 listopada odpady komunalne ze wszystkich pergoli w mieście będziemy odbierać tylko raz w tygodniu.

- A co ze śmieciami? Nie utoniemy w nich?
- Jeżeli wszyscy zrozumiemy, że śmieci są naszą wspólną sprawą, nie utoniemy. Prawie każdego dnia otrzymujemy telefony czy maile o przepełnionych pojemnikach na odpady. Głównie sygnalizują mieszkańcy dużej zabudowy wielorodzinnej. A to, że ZGK nie odbiera, a że śmieci leżą w pergoli na ziemi i jakim prawem ich nie podnosimy czy nie zabieramy. Chciałbym wyjaśnić, że przyczyna większości tych telefonów jest prosta. Nie wszystkie osoby zamieszkujące daną nieruchomość są zgłoszone w deklaracji. Jeżeli zarządcy nieruchomości nie przeprowadzili rzetelnej weryfikacji - ile osób mieszka w danym mieszkaniu, to jak mam dopasować ilość i wielkość pojemników?

- Wierzy pan, że się uda?
- Oczywiście. Dlatego zmieniamy harmonogram. Proszę sobie wyobrazić, że tygodniowo według normy przeliczeniowej określonej w uchwale rady miasta, tylko z jednego osiedla wywozimy o 300 metrów sześciennych śmieci zmieszanych więcej niż powinniśmy, przynajmniej według ilości zgłoszonej przez zarządcę. Żeby było czysto, byliśmy tam dwa razy w tygodniu, choć mieszkańcy płacą tylko za jeden wywóz. Dlatego mam nadzieję, że zielonogórzanie zaczną częściej korzystać z pojemników do segregacji, że będą mieli na uwadze, że pojemniki na odpady komunalne bardzo szybko się zapełniają, gdy trafiają do nich nieposkładane kartony albo niezgniecione butelki plastikowe.

- Wspomniał pan, że pojemniki bardzo szybko się zapełniają. Może warto dostawić nowe?
- Z chęcią to zrobimy. Zarządcy nieruchomości muszą się jednak zgłosić do nas z taką prośbą. Jeżeli będzie to możliwe, dostawimy nowe pojemniki.

- Jeżeli będzie możliwe? Przecież mówił pan, że z chęcią to zrobicie...
- Z chęcią, ale jeżeli będzie zgodne z prawem. Przypomnę, że działamy w granicach prawa i obowiązuje nas uchwała rady miasta, która wskazuje, w jaki sposób ustalamy wielkość pojemnika na odpady. A ustala się w oparciu o liczbę mieszkańców, która jest zgłoszona w deklaracji. Jak wcześniej wspomniałem - z tym jest problem. A sprawa jest prosta – im mniej osób zgłoszonych, tym mniejsze pojemniki. I tym większy później problem.

- Nie możecie tego zweryfikować?
- Niestety, nie możemy. Ale mogą to zrobić zarządcy. Gospodarze domów są bliżej mieszkańców danych nieruchomości. Znają mieszkających tam ludzi, wiedzą, kto mieszka, kto nie. Mogą zweryfikować poprawność danych.

- To może warto porozmawiać?
- Rozmawiamy, prosimy, zachęcamy. Odzew jest jednak różny. Wielu zarządców uważa, niestety, że to nie ich sprawa. A jest inaczej. Śmieci to nasza wspólna sprawa i wspólna odpowiedzialność. To problem nas wszystkich. Odnoszę jednak wrażenie, że spółdzielniom weryfikacja liczby mieszkańców nie jest na rękę.

- Dlaczego?
- Opłata za wywóz odpadów wliczona jest w czynsz. Mieszkańcy nie płacą bezpośrednio do urzędu miasta, tylko do spółdzielni lub wspólnoty. Oni dopiero przelewają te pieniądze do magistratu. A mają także swoich dłużników, takie osoby, które czynszu nie płacą. I teraz proszę spojrzeć – oni muszą zapłacić za wywóz odpadów także za nich, ale tych pieniędzy od nich nie dostaną. Nie opłaca się więc im weryfikować danych. Im więcej osób zgłoszonych, to większe prawdopodobieństwo, że długi osób, które nie płacą czynszu, będą jeszcze większe.

- Ale cierpią na tym mieszkańcy...
- To prawda, ale my nie możemy nic z tym zrobić. Gdyby zarządcy zweryfikowali liczbę osób, my byśmy dostawili nowe pojemniki.

- To co możemy zrobić?
- Już niedługo zaczną się zebrania wspólnot. Trzeba iść na te spotkania, pytać i interesować się. Powinniśmy sprawdzać, czy wszystkie osoby, które mieszkają w naszym domu czy bloku - także czasowo - są zgłoszone. To także producenci śmieci. Czas przestać przymykać oko na oszukiwanie, bo tak naprawdę sami sobie robimy krzywdę. Jeszcze raz przypomnę – śmieci to problem nas wszystkich i wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby gospodarka odpadami działała sprawnie.

- Dziękuję za rozmowę.
(am)