Pomaguś i Jubilerus zawitali na deptak

30 Listopad 2018
Rodzina zielonogórskich Bachusików ma się bardzo dobrze. I ciągle się powiększa. W poniedziałek na fontannie stanął Pomaguś. W sobotę na parapecie salonu jubilerskiego usiądzie Jubilerus. Obydwie rzeźby są dziełem Roberta Tomaka.

Poniedziałek. Godz. 14.00. Al. Niepodległości. Przy niewielkiej fontannie nieopodal dawnego 13 posterunku policji (dzisiaj mieści się tutaj redakcja „Łącznika”) zbiera się spora grupka młodzieży. Przyciągnął ich Pomaguś – Bachusik ufundowany przez stowarzyszenie „Warto jest pomagać”, które od 2008 roku aktywnie pomaga, a jego charytatywne, świąteczne koncerty wpisały się już na stałe do kalendarza zielonogórskich imprez. Od poniedziałku stowarzyszenie widoczne będzie w miejskiej przestrzeni z jeszcze jednego powodu. Tym powodem jest Pomaguś, czyli kolejny Bachusik, który stanął na deptaku. Pojawił się tam z inicjatywy stowarzyszenia, z okazji jego okrągłego jubileuszu. - Data wydarzenia nie jest przypadkowa, dokładnie 10 lat temu, 26 listopada, nasze stowarzyszenie zostało wpisane do rejestru sądowego i oficjalnie rozpoczęło swoją działalność. Zawsze marzyłem, aby jakaś cząstka naszego stowarzyszenia była tutaj, w Zielonej Górze. A nasze miasto słynie z Bachusików. Dlatego przedstawiłem taki pomysł na walnym zgromadzeniu stowarzyszenia i wspólnie stwierdziliśmy, że faktycznie, chcemy takiego naszego Bachusika – tłumaczy Grzegorz Hryniewicz, prezes stowarzyszenia „Warto jest pomagać”.

Na odsłonięciu Pomagusia zebrali się podopieczni i sympatycy stowarzyszenia. Z tej okazji krótki występ artystyczny przygotowali uczestnicy grup teatralnych z Zielonogórskiego Ośrodka Kultury. - To nie był ani łatwy, ani trudny projekt. Po prostu projekt, który się dobrze robiło. To była frajda i fajna zabawa. Miło, że można w Zielonej Górze zrobić coś jeszcze oprócz pomników. Myślę, że Bachusik się spodoba, szczególnie najmłodszym – przyznał Robert Tomak, autor rzeźby.

Imię dla nowego Bachusika wybrali internauci. Najpierw mogli podawać swoje propozycje, później zorganizowano konkurs, w którym najwięcej głosów zdobył właśnie Pomaguś.

Wydarzeniu przyglądał się z boku Zbigniew Blicharski. – Pomaguś stoi przy fontannie, a mój Bachusik będzie sobie siedział na parapecie – uśmiechał się, uzgadniając z R. Tomakiem ostatnie szczegóły montażu kolejnego Bachusika. Zostanie odsłonięty w sobotę, 1 grudnia, o godz. 12.00.- To dzień św. Eligiusza - patrona złotników, jubilerów i zegarmistrzów. A ponieważ jestem złotnikiem i jubilerem, to postanowiłem w nasze święto odsłonić Bachusika. Nazwaliśmy go Jubilerus – opowiada Z. Blicharski, który dodatkowo tego dnia obchodzi 40-lecie pracy zawodowej.  Jego salon mieści się przy ul. Kupieckiej 43. Oprócz złotych precjozów wzrok przechodniów przyciąga olbrzymi, piękny piec wykonany z zielonych kafli. - Kiedyś ogrzewał mieszkanie. Pracował do ostatniej chwili, czyli do 1993 r., gdy je kupiłem i przebudowałem na salon jubilerski – opowiada Z. Blicharski. – Trwało to trzy lata.

Lokal mieści się w budynku z 1899 r., kupione mieszkanie miało posadzkę posadowioną o metr wyżej niż obecnie. Okna były mniejsze i nie było drzwi prowadzących bezpośrednio na ul. Kupiecką.

- Trzeba było wszystko rozebrać, wywieźć ziemię i od nowa wylać posadzkę. Teraz piec stoi kilkadziesiąt centymetrów niżej niż pierwotnie – pokazuje nasz rozmówca. A ponieważ przechowywane są tutaj cenne precjoza, ściany chronią stalowe ożebrowania.

- Jak raczkowała telefonia komórkowa, w środku nie można było rozmawiać przez telefon komórkowy, bo były wielkie zakłócenia – śmieje się Iwona Blicharska.

Sklep przypomina trochę galerię sztuki, bo na ścianach wiszą obrazy. - To dzieła mojej ciotki Emilii Rodzynkiewicz-Kiknadze, która była malarką. Żyła na emigracji. Ten obraz mi podarowała – jubiler pokazuje dzieło wiszące tuż przy drzwiach. To kopia obrazu Rubensa, przedstawia Ledę z łabędziem. Obok nich leży skrzynka, z której wysypują się naszyjniki.

- Zaproponowałem panu Tomakowi, żeby wykorzystał ten motyw – opowiada.

- Wykorzystałem, Bachusik leży oparty o skarbonkę pełną kosztowności. Jest zadowolony i uśmiechnięty, niby wyluzowany, ale nic nie ujdzie jego uwadze. W ręce trzyma oszlifowany diament – opowiada R. Tomak. Bachusik obwieszony jest złotymi łańcuchami. Wszystkie starannie dobrane.

- To jest tzw. splot pancerny. Takie łańcuchy wykonuje się dla panów, panie noszą inne – I. Blicharska prezentuje złoty łańcuszek wyjęty ze sklepowej lady. Spoglądamy na Bachusika. Podobny wisi na jego szyi oraz oplata mu nadgarstek. Obok na skrzynce leży bransoleta.

- To splot grecki. Bachusik ma jeszcze na palcu sygnet z moimi inicjałami ZB – pokazuje pan Zbigniew. – To mój tzw. imiennik, którym sygnuję wykonane przeze mnie wyroby jubilerskie.

Siedzimy w środku salonu. Bachusik nie będzie miał tak dobrze. Jego miejsce jest na zewnątrz, będzie siedział na parapecie i… zachwycał się trzymanym w dłoni diamentem.

Pomaguś to 43. a Jubilerus 44. Bachusik w naszym mieście.

(ap, tc)