Spinko Moto pracuje i sadzi dęby

27 Czerwiec 2019
62 mln zł kosztowało wybudowanie fabryki Spinko Moto w Nowym Kisielinie. Jej szefowie w pierwszą rocznicę działalności… posadzili przed siedzibą trzy dęby. Na pamiątkę.

Pierwsze drzewko wkopali przedstawiciele załogi. Drugie - szefowie Spinko Moto. Trzecie, miejskie, pieczołowicie sadził wiceprezydent Dariusz Lesicki.

- Lubuski Park Przemysłowo-Technologiczny to nasze oczko w głowie. Staramy się pomagać wszystkim firmom, które tu inwestują – mówi wiceprezydent Lesicki. - Spinko Motor to polska firma produkcyjna. Zaawansowana technologia, supernowoczesne maszyny i w dodatku plan założenia tutaj centrum badawczego. Bardzo cenny inwestor.

W Spinko Moto „Łącznik” był przed rokiem. Trwała jeszcze budowa hal produkcyjnych.

- Harmonogram jest taki: do końca marca hale mają być gotowe. Na początku kwietnia podłączamy media i przyjeżdżają pierwsze maszyny. W maju montujemy maszyny, w czerwcu uruchamiamy próbną produkcję, od 1 lipca zaczynamy realizować zamówienia – wyliczał wtedy Piotr Błaszczak, pełnomocnik zarządu Spinkoi. W pierwszym rzucie mowa była o 70 pracownikach, docelowo o 300.

- Słowa dotrzymaliśmy. Fabryka działa i zatrudniliśmy 70 osób – wita nas w drzwiach, rok później, P. Błaszczak.

Ruszamy na zwiedzanie zakładu. Musimy założyć ochronne kaski i fartuchy.

- Tutaj działają bardzo precyzyjne maszyny. Musi być czysto – tłumaczy Tomasz Krzewina, prezes Spinko Moto. W halach kręci się kilkunastu pracowników. Zaskakują wielkie puste przestrzenie.

- Pracujemy na trzy zmiany dlatego jest niewielu ludzi. Większość precyzyjnych prac wykonują roboty – opowiada T. Krzewina. Wchodzimy do wysokiej hali, gdzie non stop działa gazowy piec odlewniczy. Obok widać kęsy aluminium. Po ich stopieniu ciekły metal o temperaturze 750 stopni trafia do centrów odlewniczych, gdzie pod ciśnieniem odlewane są elementy do turbosprężarek. Wielką maszynę obsługuje jeden człowiek.

Odlewy trafiają do śrutowania, gdzie są czyszczone i ręcznie usuwa się zbędne elementy. Za chwilę trafią do sterowanych numerycznie obrabiarek CNC, w których wszystkie czynności wykonują roboty. Człowiek głównie kontroluje ich pracę.

- W halach jest dużo wolnego miejsca, bo w przemyśle motoryzacyjnym maszyny ustawia się pod konkretne zamówienia. My mamy precyzyjny plan, kiedy wprowadzamy kolejne elementy dla różnych odbiorców, wtedy zamawiamy i ustawiamy urządzenia – tłumaczy prezes. - Wkrótce zaczniemy montaż kolejnych centrów odlewniczych i maszyn CNC. Docelowo całe hale będą wykorzystane. To ma nastąpić w ciągu trzech lat. Wtedy zatrudnienie powinno wynosić 250-300 osób.

Zakład cały czas szuka nowych pracowników. – Prowadzimy nabór. Zależy nam na stabilnej załodze, dlatego opieramy się na Polakach. Zapraszamy do nas – zachęca P. Błaszczyk. – Poszukujemy pracowników do wykonywania prostych prac i do obsługi skomplikowanych maszyn. Tych bez doświadczenia przeszkolimy.

Spinko to polska firma z Leszna, gdzie zatrudnia ok. 700 osób, lecz tam skończyły się możliwości rozwoju. Trzeba było szukać nowej lokalizacji. Wybrano Zieloną Górę. Firma rocznie produkuje ok. 5 mln detali montowanych m.in. w porsche, volkswagenach, peugeotach, oplach czy ciężarowych samochodach scania, volvo i MAN. Realizuje wieloletnie zamówienia. I pilnie obserwuje światowe trendy.

- Już przymierzamy się do części dla samochodów elektrycznych – dodaje prezes Krzewina.

Tomasz Czyżniewski