Namiastka żużla dla każdego!

5 Lipiec 2019
Hamulców nie ma, też jest owal, a cztery okrążenia pokonuje się, skręcając tylko w lewo. Wstęp do żużla? Niekoniecznie, ale są i tacy, którzy najpierw skosztowali speedrowera, a potem udali się na większy owal.

Osiedlowe mecze na rowerach stylizowane na rywalizację żużlową, to w miastach zakochanych w speedwayu żadna nowość. Tak wyglądało kiedyś dzieciństwo w Zielonej Górze, Lesznie czy Bydgoszczy. Ci, którzy speedrowerem chcieli się zająć poważniej, trafiali do klubów.

Zielonogórski Klub Speedrowerowy najpierw swój tor miał obok stadionu żużlowego przy ul. Wrocławskiej. Teraz młodzi ścigają się przy ul. Wyszyńskiego, obok Szkoły Podstawowej nr 1. – Zajmuję się tym już 22 lata – mówi Krzysztof Zakrzewski, trener ZKS-u Zielona Góra, który doskonale pamięta, jak na rowerze śmigał m.in. Patryk Dudek. W kraju ścigali się też inni późniejsi żużlowcy, m.in. Kacper Gomólski. Najsłynniejszą kobietą, która spróbowała speedrowera jest Anita Włodarczyk. Mistrzyni olimpijska w rzucie młotem pochodzi z Rawicza, gdzie w końcówce lat 90. rywalizowała z sukcesami.

W Zielonej Górze na treningach też pojawiają się dziewczyny. – Bardzo lubię żużel i chciałam poczuć, jak to jest – mówi Weronika Kostrzewa, która w ZKS trenuje od kilku tygodni. Zna już smak i zwycięstwa, i upadku. – Mój tata jeździ amatorsko na żużlu, w Chóraganie – przyłącza się do rozmowy Nela Białowąs, filigranowa dziewczynka, która chwali się, że zdarzają jej się zwycięstwa nad chłopakami. – Generalnie nie boję się, ale jak mam mało miejsca i chłopaki mnie nakrywają, to wtedy mam trochę stracha – wyznaje. Dla trenujących w ZKS chłopaków obecność płci przeciwnej początkowo była przyjmowana z obawą. Przegrać z dziewczyną to przecież wstyd! Po kilku treningach dokręcanie śruby zamieniło się w szacunek i koleżeńskie rady, jak jechać. – One stwarzają taką atmosferę, że chłopaki się nawet lepiej zachowują – cieszy się K. Zakrzewski, który chce przygotować Weronikę do udziału w sierpniowych mistrzostwach świata do lat 16.

Obecnie w klubie trenuje ponad 20 osób. – Był taki czas, że było cienko. Nie można było dzieciaków odciągnąć od komputerów. Teraz znów zaczyna się to wszystko fajnie kręcić – dodaje K. Zakrzewski. Czy zainteresowanie speedrowerem bierze się z poczynań i sukcesów żużlowców Falubazu? – Przeszłość pokazała, że rzeczywiście, im lepiej jedzie Falubaz, tym więcej dzieci trafia do nas – zauważa trener.

– Najwięcej frajdy sprawia mi sama walka na torze – mówi 16-letni Igor Luczek. Falubazowi kibicuje z trybuny „K”, ale żużlowcem zostać nie zamierza, co innego dziewięcioletni Kuba Godyń. Jemu marzy się przygoda „na szlace”. – Jak będę miał 12-13 lat, to będę chciał spróbować swoich sił w żużlowej szkółce – zapowiada chłopiec. Pierwsze zawody speedrowerowe też już ma za sobą. – Miałem tam jeden upadek na prostej, bo przeciwnik mnie blokował. Kierownica obróciła się w drugą stronę i leżałem. Nie bolało mocno – zarzeka się dziewięciolatek.

W wakacje klub zaprasza na otwarte treningi. Speedrowerowcy spotykają się we wtorki i czwartki o 16.30, na torze przy ul. Wyszyńskiego (przy SP 1). – Wszystkich serdecznie zapraszam, bez żadnych ograniczeń. Mogą przyjść zarówno ośmiolatkowie, jak i dorośli. Chłopcy i dziewczynki – zachęca K. Zakrzewski. Klub użycza też sprzętu. – Nie chodzi o to, żeby zaraz jechać na zawody. Można sobie przyjść, pobawić się, fajnie spędzić ten wakacyjny czas – kończy trener ZKS-u Zielona Góra.

(mk)