Pan leśniczy z miasta

9 luty 2015
- Znajomi śmieją się, że teraz jestem leśniczym miejskim. Prawda, teraz jestem z miasta, ale… nadal mieszkam w lesie – mówi Mariusz Rosik.

- To jest pan teraz leśniczym miejskim…
Mariusz Rosik, były wiceprzewodniczący rady gminy, leśniczy: - Tak mi mówią znajomi (śmiech). Faktem jest, że teraz całe leśnictwo Kisielin leży w granicach miasta. W 100 procentach. To 1.700 hektarów lasów. Cała wschodnia część Zielonej Góry. Bardziej to park miejski niż las. Gdy do niego wejdziemy, to jest w nim więcej ludzi niż zwierząt. Jestem chyba jedynym leśniczym, który nie ma w lesie szkód powodowanych przez zwierzęta. Za to jest problem ze śmieciami. „Miejskość” ma też jedną dużą zaletę. Jestem przekonany, że w najbliższych latach, dzięki połączeniu miasta z gminą i pieniądzom z Unii Europejskiej uda się sporo zrobić, by lasy były jeszcze bardziej przyjazne mieszkańcom. Myślę o całej sieci ścieżek rowerowych, rewitalizacji parku w Zatoniu, budowie przystani w Lesie Odrzańskim. To olbrzymie wyzwania. I olbrzymia szansa.

- Pan od 30 lat mieszka w leśniczówce, w Starym Kisielinie. Przez ten czas świat bardzo się zmienił?
- Bardzo. Kiedyś wydawało się, że żyjemy na odludziu. Teraz mam wrażenie, że jestem w jakimś centrum. Coraz więcej ludzi tu spaceruje, biega, jeździ na rowerach. Las spełnia olbrzymią rolę rekreacyjną. W sobotę i niedzielę dosłownie mamy tu wycieczki. To dobrze, że tak zmieniają się obyczaje. O taki wypoczynek jest łatwiej, bo Zielona Góra jest jednym z nielicznych dużych miast z tak dużym stopniem zalesienia. Podobnie jak w województwie – połowa terenu to lasy.

- To dobrze czy źle?
- Bardzo dobrze, ale niesie to za sobą również problemy. Cokolwiek się chce zrobić, od razu napotyka się na problemy. Każde wycięcie drzew jest bolesne dla mieszkańców. Trzeba to umiejętnie godzić.

- W ten sposób dotarliśmy do obwodnicy południowej. Pan jest za jej budową czy przeciw?
- Jestem zdecydowanie za. Jako leśnik, w ramach normalnej gospodarki leśnej, wciąż wycinam jakieś drzewa i sadzę nowe. Wiem, że trzeba to robić z głową. I jestem przekonany, że można wszystko uzgodnić i zrobić tak, żeby pogodzić sprzeczne racje. Trzeba rozmawiać. Można wypracować kompromis. A teraz, w tej dyskusji, trochę się zapomina, że są też mieszkańcy Ochli, Raculi, Drzonkowa, Jędrzychowa, których budowa obwodnicy dotyczy bezpośrednio. To jest kilkanaście tysięcy zielonogórzan, których jakość życia poprawi się dzięki tej inwestycji. Ruch samochodowy odsunie się od ich domów.

- Kosztem lasu?
- A widział pan jakąś drogę wylotową z Zielonej Góry , która nie biegnie przez las?

- Nie widziałem.
- Właśnie. Trzeba myśleć perspektywicznie, co będzie za kilkanaście, kilkadziesiąt lat. I trzeba znajdować dobre rozwiązania. Na przykład: z ul. Szwajcarskiej swobodnie można biegać w kierunku Przytoku, bo pod S3 jest przejście. Można zastosować takie rozwiązania. Trzeba też pamiętać, że Wzgórza Piastowskie to prawie 1.300 ha lasu (bez lasów komunalnych). To jest ten teren na pagórkach. Do tego dochodzi jeszcze ok. 400 hektarów na płaskim terenie, gdzie króluje sosna. Obwodnica ma przebiegać po tym płaskim terenie, z punktu widzenia rekreacyjnego - mniej cennym.

- A gdyby drogę przesunąć za Ochlę?
- Tamte tereny są cenniejsze przyrodniczo. Pomijam to, że budowa byłaby tam pewnie droższa, bo jest sporo podmokłych gruntów.

- Wzgórza Piastowskie to nie jest jedyny piękny kompleks leśny?
- Mamy sporo perełek i teraz trzeba wykorzystać jak najlepiej unijne pieniądze, żeby nabrały one blasku. Chociażby park w Zatoniu.

- Tam jest problem z leśniczówką.
- Już nie. Park, który jest w zarządzie Lasów Państwowych, można skomunalizować. Znajdująca się obok leśniczówka nie jest problemem, bo została wydzielona z parku. Jest już gotowa koncepcja rewitalizacji parku. Myślę, że w ciągu kilku lat może on odzyskać część dawnej chwały. Część, bo trudno w tej chwili mówić o odbudowie zniszczonego pałacu Doroty de Talleyrand. To ona, w połowie XIX w, przemodelowała stare założenie parkowe. W planie jest jednak odbudowa fragmentu oranżerii, gdzie będzie sala do spotkań. Dzięki połączeniu miasta z gminą park będzie można odnowić, o co tak pięknie walczą mieszkańcy zrzeszeni w stowarzyszeniu Nasze Zatonie. W ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych wreszcie powstanie sieć ścieżek rowerowych okalających miasto. Cieszy mnie to bardzo, bo sam dużo biegam i jeżdżę na rowerze.

Warto też pamiętać o przepięknych starych dąbrowach w Oderwaldzie.

- Czyli w Lesie Odrzańskim koło Krępy. Często tam jestem. Bardzo lubię to miejsce.
- Las od 1429 r. do 1945 r. był własnością miasta Zielona Góra. Teraz jego część leży na terenie miasta. To naprawdę piękne miejsce do wypoczynku. Niemcy bardzo dbali o ten las i rosnące tu dęby. Myślę, że jednym z zadań miasta, wraz z Lasami Państwowymi, jest rozbudowa istniejącej tam infrastruktury. Miejsc wypoczynku, tras wycieczkowych. W planach jest wybudowanie tutaj przystani na Odrze, przy której będą mogły cumować statki. Może ktoś odbuduje kiedyś tutaj przedwojenną restaurację?

- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski

Artykuły powiązane: 

Protest w sprawie obwodnicy południowej

Przeciwnicy obwodnicy południowej nie chcą, by ona powstała. Żądają, by respektować zdanie mieszkańców, ale… nie chcą referendum w tej sprawie.

Obwodnica południowa? To las gospodarczy. I tak go wytną

- W całej Polsce mieszkańcy miast i wsi domagają się budowy obwodnic. Tylko nie w Zielonej Górze! - pisze Andrzej Brachmański. - Jako zdeklarowany zwolennik budowy obwodnicy, w jej planowanym przebiegu, chciałbym przedstawić mój punkt widzenia i pokazać, gdzie odbywa się manipulacja opinią publiczną.