Prawdziwej inspiracji szukajmy w historii

23 luty 2018
- Nowe funkcje hipotetycznie odbudowanego pałacu w Zatoniu musiałyby być powiązane z dziedzictwem tego miejsca. Jak to zrobić? To pytanie godne zbiorowego namysłu – twierdzi Enrique de Villamor, potomek arystokratycznego rodu de Talleyrand-Périgord.

Zieloną Górę kojarzymy głównie ze światem mieszczan. Z kręgiem problemów, nawyków i obyczajów bardziej związanych z pracą, przemysłem i handlem niż ze światem wielkiej europejskiej arystokracji. Z chwilą połączenia miasta i gminy automatycznie weszliśmy w ten mniej dla nas oczywisty krąg. Głównie za sprawą Zatonia, ściślej rzecz biorąc - pałacu w Zatoniu i jego wielkiej protektorki Doroty de Talleyrand-Périgord, księżnej żagańskiej, jednej z najbardziej wpływowych kobiet z początku XIX wieku. I choć do współczesnych nam czasów niewiele przetrwało ze świetności zatońskiego pałacu, to jednak barwna legenda tego miejsca wciąż jest żywa, powoli stając się silnym motywem scalającym kolejne pokolenia, które wybrały Zatonie za swoje miejsce na Ziemi.

Ten arystokratyczny rys, w dobrym tego słowa znaczeniu, może wzmocnić ostatnia wizyta Alvaro Enrique de Villamor y Soraluce, potomka starego kastylijskiego rodu rycerskiego, prywatnie – właściciela zamku i szefa Stowarzyszenia dla Tradycji i Kultury Europejskiej APTCE. Książę przyjechał do Zielonej Góry w szczególnej misji. Enrique de Villamor jest spokrewniony z markizą Beatrice de Andia z rodu de Talleyrand-Périgord. Markiza zajmuje się projektowaniem ogrodów. Specjalnie dla zatońskiego parku przygotowała projekt rewitalizacji niewielkiego jego fragmentu. Książę przekazał ten projekt władzom miasta podczas swojej zeszłotygodniowej wizyty w Zielonej Górze. Oprócz tego miał serię spotkań z dyrektorami zielonogórskich szkół w sprawie nawiązania współpracy przy europejskich projektach realizowanych przez stowarzyszenie APTCE. Pobyt Enrique de Villamor zakończyło spotkanie z mieszkańcami Zatonia na temat dbałości o dziedzictwo kulturowe tego historycznego miejsca.

Hiszpański książę mówi po polsku. Nauczył się tego bardzo trudnego języka w dowód swej wielkiej miłości dla żony Grażyny. Z Polską związany jest nie tylko poprzez małżeństwo. Od wielu lat współpracuje z wieloma polskimi ośrodkami oświatowymi, organizując edukacyjne wycieczki szkolne. Do tej pory wspomagał w ten sposób uczniów wrocławskich i krakowskich szkół. W Zielonej Góry rozmawiał o możliwościach rozszerzenia tej akcji także o naszą młodzież. Enrique de Villamor odznaczony został medalem „Zasłużony dla Kultury Polskiej” przyznanym przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Specjalnie dla redakcji „Łącznika” zgodził się na krotką rozmowę:

- Czy pałac w Zatoniu powinien być odbudowany?

- Jako potomek rodu de Talleyrand-Périgord nie mógłbym sobie nic innego zażyczyć. Ale to nie taka prosta sprawa. Tu w grę musiałyby wejść bardzo kosztowne inwestycje.

- Czy ród Talleyrand gotowy byłby partycypować w kosztach?

- To nie pieniądze są największym problemem, choć faktem jest, że banki od początku wybuchu wielkiego kryzysu finansowego bardzo niechętnie kredytują tego typu inwestycje. O wiele poważniejszym problemem jest brak odpowiedzi na fundamentalne pytanie – czy mamy pomysł, ideę, jak ten odbudowany pałac miałby funkcjonować, czym miałby być, by oprócz odrestaurowanych murów tętniło w nim życie.

- Możliwości mamy wiele: od klasycznych funkcji turystycznych po usługi kongresowe...

- Kopiowanie cudzych rozwiązań postrzegam jako nienajlepszy pomysł. Nowe funkcje tego hipotetycznie odbudowanego pałacu w Zatoniu musiałyby być integralnie powiązane z kulturowym dziedzictwem tego miejsca. Jak to zrobić? To pytanie godne zbiorowego namysłu. Powiem krótko – prawdziwej inspiracji szukajmy w historii tego miejsca.

- Jak to mam rozumieć?

- Odpowiem obrazowo. Żadna pojedyncza atrakcja turystyczna nie przyciągnie milionów turystów. Szlak pałaców nad Loarą przyciąga prawdziwe tłumy tylko dlatego, bo to jest właśnie szlak, nie jeden zamek czy pałac. Sądzę zatem, że bez względu na to, czy pałac w Zatoniu zostanie odbudowany, i tak powinniśmy wykreować nowe szlaki turystyczne, dla których pałac w Zatoniu byłby ważnym punktem odniesienia.

- Co zatem powinniśmy zrobić?

- Moje wieloletnie doświadczenie podpowiada, że najważniejsza jest zespołowa praca połączona z autentyczną pasją, wtedy wszystko staje się możliwe.

- Dziękuję.

 (pm)