Stary Kisielin. Strażacy działają tutaj od 70 lat

1 Maj 2015
W sobotę strażacy ze Starego Kisielina będą świętować 70-lecie istnienia swojej jednostki. – Mój ojciec był w niej od 1945 r. – wspomina Ireneusz Nijaki, który będzie prowadził sobotnie, rocznicowe uroczystości.

Jednostka w Starym Kisielinie działa od 1945 r. Oczywiście polska, bo niemiecka straż funkcjonowała już w 1925 r. Zanim jednak pojadę do Starego Kisielina, najpierw muszę pojechać do ratusza.

Koniec niemieckich rządów

70 lat temu rządził w nim jeszcze niemiecki burmistrz Karl Lube. Wyznaczyli go Rosjanie. Usiłował reaktywować przedwojenną straż w oparciu o niemieckich ochotników. Dopiero za kilkanaście dni, 8 maja, do miasta na stałe przyjeżdża przedstawiciel polskiego rządu inż. Kazimierz Paszyński. - Dopiero na początku lipca, z polecenia okręgowego inspektora pożarnictwa w Poznaniu, przyjeżdża do miasta Józef Jankowski – informuje Tadeusz Dzwonkowski, dyrektor Archiwum Państwowego i autor książki o historii zielonogórskiej straży pożarnej.

J. Jankowski otrzymał jedno zadanie – ma zorganizować ochotniczą straż pożarną w mieście i okolicach. Wraz z Jankowskim przyjechało z Grodziska Wielkopolskiego kilku strażaków z OSP w tym mieście. 2 lipca zaczęto organizować nasze OSP. Ochotnicy wprowadzili się do przedwojennej siedziby straży pożarnej przy ul. Kasprowicza.

Kiedy w połowie lipca w podzielonogórskich wsiach mianowano pierwszych wójtów, wkrótce i tam zaczęły powstawać pierwsze jednostki OSP. Na przykład 28 sierpnia 1945 r., z inicjatywy Władysława Sztandery, powstała straż pożarna w Zawadzie. Natomiast 17 października powołano straż w Kuchniach, czyli w Chynowie.

Również w 1945 r. powstała jednostka w Starym Kisielinie.

Kronika OSP

- W naszej kronice nie ma dokładnej daty – wiceprezes Zenon Rabęda kładzie na stole obszerną księgę. – Początkowo jednostka dysponowała beczkowozem i ręczną sikawką, do której obsługi, oprócz ośmiu ludzi, potrzebne były konie, użyczali ich miejscowi gospodarze.

Pierwszy zarząd tworzyli: Antoni Smaruj, Ignacy Kaczmarek, Stanisław Przybyłek, Walerian Konieczny i Ignacy Walachowski.

- Wtedy remiza mieściła się po drugiej stronie ulicy, tam gdzie jeszcze kilkanaście lat temu był sklep GS – pokazuje ochotnik Zdzisław Ludwiczak.

Dopiero po ośmiu latach, w 1953 r., jednostka otrzymała nowoczesny sprzęt – pierwszą motopompę a rok później wóz konno-pożarniczy.

Na starym zdjęciu widzimy ciekawy zestaw: na wozie ciągniętym przez konia siedzą strażacy, a z tyłu dołączony jest wózek z motopompą. Taki to wóz strażacki. W kronice nie ma więcej wiadomości na ten temat.

Wręczenie sztandaru

Kolejny zapis dotyczy 1957 r. Wtedy społeczeństwo wsi ufundowało sztandar jednostki.

- Wisi w remizie na zaszczytnym miejscu – pokazuje naczelnik OSP Grzegorz Kasperski.

Sztandar poświęcił znany zielonogórski kapłan Kazimierz Michalski.

- Mój ojciec Stanisław był w poczcie sztandarowym. Stoi obok księdza Michalskiego – Ireneusz Nijaki, dyrektor podstawówki w Starym Kisielinie, ogląda pamiątkowe zdjęcie. – Sztandar trzymał Wacław Gawłowski, a obok niego stoi Tadeusz Marciniak. Tuż obok pocztu stoi Edward Bąk. To człowiek legenda wśród strażaków. Przez kilkadziesiąt lat był naszym naczelnikiem a później szefem gminnym straży.

I. Nijaki sam jest członkiem OSP. W sobotę, 2 maja, będzie prowadził uroczystości przed remizą. – Wciągnął mnie do tego ojciec. Był dumny, że poszedłem w jego ślady – wspomina. – Moja babka trafiła do Starego Kisielina jeszcze w 1943 r. Przyjechała jako robotnik przymusowy. Pracowała w sklepie, a tata, który urodził się w 1930 r., pracował w zakładach zbrojeniowych na terenie późniejszego POM-u, na Zatorzu.

Gdy wojna się skończyła, zostali na stałe w Starym Kisielinie, a młody Stanisław zaraz przystąpił do OSP. Gasił pożary przez wiele lat, werbując w to syna. – Bywało, że jechaliśmy razem. Głownie chodziło o pożary lasów spowodowane przez iskry lecące z parowozów – opowiada I. Nijaki.

Strażackie rodziny

- Takich rodzinnych, strażackich klanów mamy sporo w Starym Kisielinie – mówi Z. Rabęda, który w kwartalniku parafialnym opisuje dzieje OSP. – Nasz naczelnik, Grzegorz Kasperski, to trzecie pokolenie strażaków. Ze strażą związane są od pokoleń rodziny Smarujów, Bąków, Skiruków, Kaczmarków, Dolatów, Michalskich, Przybyłków, Skorupów i innych.

W obecnej remizie strażacy urzędują od 1974 r. Teraz była rozbudowana po raz drugi.

Tomasz Czyżniewski