Jak radny Wołczyński demokracji bronił…

22 luty 2014
Jolanta Rabęda, sołtyska Łężycy, otwierając zebranie, zażądała, aby reporterka „Łącznika” nie robiła notatek oraz nie publikowała żadnej relacji z tego wiejskiego spotkania. Według pani sołtys, „Łącznik” zamieszcza nieprawdziwe informacje.

Pierwszą część spotkania zdominował wójt Mariusz Zalewski, który przedstawił najważniejsze atuty gminy, podkreślając potencjał jej mieszkańców. - Przez ostatnich 10 lat podwoiła się liczba osób mieszkających na terenie gminy, stąd rosnące zapotrzebowanie na drogi, oświetlenie itp. – tłumaczył. - Mocno rozwinęły się gminne organizacje pozarządowe – kontynuował. Mówił także o wrześniowym otwarciu kompleksu boisk. Przyznał, że w przypadku wodociągów i kanalizacji są w gminie zaległości. - Będziemy starali się to zmienić – zadeklarował.

Następnie mieszkańcy obejrzeli krótki film o Łężycy przygotowany przez Stowarzyszenie Dobry Start. Krzysztof Wołczyński pokazał i omówił zawartość książki poświęconej historii wsi i ludziom dawnych Kresów.

Głos z sali: - Panie wójcie, ale co z kanalizacją?
Dyskusję ucięła Jolanta Rabęda:- Teraz jest czas na wystąpienie członków społecznego zespołu ds. przeciwdziałania połączeniu.

Członkowie zespołu swoje wystąpienie skupili na wyliczance strat do jakich rzekomo miałoby dojść w wyniku połączenia miasta i gminy. Według członków zespołu, mieszkańcy sołectw stracą szkoły wiejskie, subwencję oświatową, programy finansowe dla organizacji pozarządowych, biblioteki, świetlice, kluby sportowe, w przypadku rolników – PROW.

- Stracimy samostanowienie. Tylko pięciu radnych będzie reprezentowało nasze interesy w nowej radzie miasta – alarmowali członkowie zespołu.

O głos, tytułem prawa do repliki, poprosił Krzysztof Kaliszuk, wiceprezydent Zielonej Góry. Sołtyska stanowczo odmówiła, przechodząc do omówienia sprawozdania rady sołeckiej za 2013 r. i podziękowań za dotychczasową pracę rady. Przedstawiła również plan finansowy na bieżący rok. Gmina przyznała sołectwu 11.455 zł. Rada postanowiła wydać te pieniądze m.in. na organizację sołeckiego dnia kobiet, matki i ojca oraz dnia seniora, zakup sprzętu nagłaśniającego oraz zakup krzewów ozdobnych. Nikt nie zgłosił sprzeciwu.

Głos z sali: - Mieszkam na Czarkowie i widzę wyraźny podział na mieszkańców starej części wsi i osiedla. Pytanie do rady - czy coś robicie dla osiedla?
Jolanta Rabęda: - Bardzo dużo dzieci z osiedla korzysta z różnych zajęć w naszej świetlicy.
Głos z sali: - Ale film, który zaprezentowano na początku, to czysta propaganda sukcesu, a tu jest wiele problemów do rozwiązania.

Krzysztof Wołczyński, radny gminy:- Ale o co panu chodzi? O drogę?
I po chwili, do reporterki „Łącznika”: „Widzę, że pani notuje, proszę tego nie upubliczniać bez autoryzacji, pani tu nie powinno być, bo to jest zebranie mieszkańców Łężyc. To tylko nasza kultura, że panią tolerujemy, proszę nie zmuszać nas do tego, żebyśmy byli nieuprzejmi”.

Reporterka „Łącznika” opuszcza salę.

(km)


KOMENTARZ

Radnego tupanie nóżką

Podczas zebrania wiejskiego, radny Krzysztof Wołczyński, wraz z panią sołtys, pouczał dziennikarkę „Łącznika”, że nie może robić notatek, dodając: „proszę nie zmuszać nas do tego, żebyśmy byli nieuprzejmi”.

Panie radny, takie uwagi to może pan wygłaszać u siebie. W domu! Przenosząc je na forum publiczne, dorabia pan gębę gminie, bo udowadnia pan, że mogą w niej panować tak zdziczałe obyczaje. Ja gminy Zielonej Góry tak nie odbieram!

Panie radny i pani sołtys, być może nie wiecie, ale wam się role i epoki pomyliły. Może w PRL-u, władza tupiąc nóżką, mogła komuś zatkać usta. Teraz są inne czasy. Uczestniczyliście w legalnym zebraniu wiejskim. Żeby było legalne, musiało być otwarte. Czyli każdy mógł przyjść, słuchać i również notować. A zwłaszcza dziennikarz. I wara wam od dziennikarskich praw i powinności! Jako osoby publiczne jesteście od przestrzegania prawa, nie od jego łamania!

Panie radny Wołczyński, radnym nie jest się po to, żeby według własnego widzimisię sortować ludzi. Mówić: kto jest cacy a kto jest be! Decydować: kto i gdzie się może wypowiadać. I wywalać go za drzwi. Wiem, to nęcąca wizja, tylko na dłuższą metę nigdzie się nie sprawdziła.

Tomasz Czyżniewski
P.S. Krzysztof Wołczyński prywatnie jest przemiłym człowiekiem. Głupawki dostaje, gdy zaczyna wypowiadać się publicznie.