Nie ma jak wielkie derby!

29 Marzec 2019
O meczach sąsiadów zza miedzy traktuje najbardziej wyświechtane i banalne zdanie w żargonie sportowym, które mówi, że „derby rządzą się swoimi prawami”. Jak bardzo prawdziwe, przekonała się Drzonkowianka, która w doliczonym czasie uratowała remis.

W minioną sobotę, w Starym Kisielinie kibice poczuli pełnię wiosny! Pierwsza kolejka po zimie w A-klasie rozgrywana była przy pięknej pogodzie. Nowa trybuna wypełniła się dość szczelnie, fani miejscowej Drzonkowianki Inspiracji-wnetrza.pl Racula przyszli po pierwsze trzy punkty swoich ulubieńców, lidera grupy I, który kroczy do klasy okręgowej. Przybyli też fani TKKF-u Chynowianki Zielona Góra, którzy plany mieli dokładnie odwrotne. I przez ponad godzinę spotkania byli w świetnych nastrojach. Chynowianka objęła prowadzenie jeszcze w pierwszej połowie po golu Pawła Kotarskiego. Gdy przed upływem 60. minuty drugie trafienie dołożył Michał Wyszomierski, zanosiło się na porządną niespodziankę! Drzonkowianka miała jednak Mateusza Czarnego. To dwie bramki pozyskanego w przerwie zimowej napastnika uratowały punkt dla gospodarzy. Gol na wagę remisu 2:2 padł już w doliczonym czasie gry.

– Cieszy walka do końca, chociaż trzy punkty bardziej by cieszyły. Przespaliśmy pierwszą połowę – ocenił na gorąco po końcowym gwizdku strzelec dwóch goli.

- Teraz są duże emocje, z tyłu głowy jest duży niedosyt, ale jesteśmy zadowoleni z tego, jak zagraliśmy. Założenia zrealizowaliśmy w 90 procentach, gdyby było 100, byśmy cieszyli się ze zwycięstwa – stwierdził Marcin Michniewski, kapitan Chynowianki, która przy stanie 2:0 miała jeszcze świetnie okazje, by definitywnie „zamknąć” mecz. – Głupio straciliśmy te bramki i nadal mamy nad czym pracować. Pamiętajmy, że graliśmy z liderem i to na jego boisku. Nasz zespół jest podłamany teraz, ale patrząc na grę, powinniśmy być zadowoleni, ten remis powinniśmy traktować na równi ze zwycięstwem – dodał Paweł Maliszewski, trener Chynowianki.

Emocje derbowe udzieliły się trenerowi miejscowych. Damian Sarnecki po końcowym gwizdku potrzebował chwili, by poleżeć na murawie i obniżyć ciśnienie. – Trochę zrobiło się ciemno w oczach, emocje wzięły górę, jak to derby, które zawsze rządzą się swoimi prawami – stwierdził trener Drzonkowianki. Zdrowie i nerwy trzeba zachować na całą rundę wiosenną, bo w niej jeszcze wiele się może zdarzyć. Ekipa Sarneckiego mimo że sama nie wygrała, to jednak powiększyła przewagę nad Zorzą Mostki z punktu dwóch. Wicelider przegrał z Bizonem Wilkowo 1:3, czyli… najbliższym rywalem Drzonkowianki. Spotkanie rozpocznie się o 15.00. Podobnie, jak derbowy pojedynek w Łężycy. Sparta zmierzy się z Zorzą Ochla i tam też nudy nie będzie. Oba zespoły w inauguracyjnej kolejce zaaplikowały swoim rywalom solidarnie po cztery gole!

(mk)