Większość mieszkańców wskaże jeden cel

14 Grudzień 2012
- Moim zdaniem warto wyłożyć więcej pieniędzy na konkretny cel, a nie rozmieniać się na drobne. I pewnie mieszkańcy, a liczę na ich rozsądek, wskażą na remont drogi – uważa Ireneusz Rypson, sołtys Suchej.

- I miał pan rację! Mieszkańcy, z którymi rozmawiałam, jak jeden mąż narzekali na brukowaną drogę biegnącą przez część wsi.
- Wcale im się nie dziwię. Dziś pani tego nie zobaczy, bo wszystko pokrył śnieg i drogi wydają się równe jak stół. Ale proszę mi uwierzyć, ten odcinek, o którym mówią mieszkańcy, jest w fatalnym stanie. To stary, poniemiecki bruk, który wybrzuszył się już na półokrągło, mówiąc obrazowo. Woda spływa na boki, tworzą się ogromne kałuże. Samochody rozchlapują to wszystko na idących ludzi, pryskają na ściany domów, same wjeżdżają w dziury. Jednym słowem: tragedia. Szczególnie wiosną i jesienią. Wiem, co mówię, bo kiedyś takie dziury były, a co za tym idzie, kałuże tworzyły się i koło mojego domu. Ściany były wiecznie zabryzgane.

- W opinii mieszkańców, właściwie niczego nie trzeba we wsi robić, poza tą drogą...
- Tak, gdy trzeba będzie zadecydować, na co wydać pieniądze, które chce nam dać miasto, to obstawiam, że 99 proc. mieszkańców opowie się za remontem drogi. Żeby było jeszcze ciekawiej, to będą go chcieli nawet ci, którzy przy tej drodze nie mieszkają i nawet nią nie przejeżdżają. Ale wiedzą, że większości ten problem doskwiera i zdecydowaliby się na coś, co tę kwestię zakończy.

- To znaczy, że jest takie poczucie wspólnoty, że jeden drugiemu chętnie by pomógł?
- U nas ludzie są dobrzy, otwarci, oczywiście zdarzają się, jak wszędzie zresztą, i takie „czarne owce”, ale o nich nawet szkoda rozmawiać. Za to pięknie działa u nas pomoc sąsiedzka. Tak to jest w małych miejscowościach, że często trzeba liczyć na najbliższych, na sąsiada właśnie. O, choćby przy remontach, budowie, drobnych naprawach. Warto zrobić coś wspólnymi siłami i tańszym kosztem, niż wołać nie wiadomo skąd fachowca, który słono każe sobie płacić, np. za postawienie płotu.

- Z takiej wsi chyba nie chce się wyjeżdżać?
- I z Suchej nikt nie ucieka. Mało tego, nam mieszkańców przybywa. Widziała pani, jakie osiedle domków się buduje? Już teraz mamy kilkanaście „napływowych” rodzin. I ci nowi zaczynają się integrować, chcą coś robić. Zapraszamy nowych mieszkańców na nasze spotkania, imprezy. W tym roku już przyszły dzieci z nowych domów na mikołajki. Dostały paczki, pobawiły się. Mam nadzieję, że będą przychodzić i przy innych okazjach. A takich u nas przecież nie brakuje, choć czasem trzeba się nieźle nagłówkować i skrzyknąć się, żeby coś fajnego ludziom zorganizować. Bo pomysłów jest wiele, ale ja zawsze powtarzam, że nie wystarczy coś wymyślić, rzucić hasło, trzeba jeszcze się zaangażować, spróbować wcielić ten pomysł w życie. Bo „starym” czasem, już tak przez zasiedzenie, zwyczajnie się nie chce. A za sprawą nowych mieszkańców cała wieś może się dorobić korzyści. Bo jeśli będzie kilkadziesiąt albo i więcej nowych domów, to może będzie można rozwinąć temat gazociągu, budowy przydomowych oczyszczalni... Bo to nowi będą naciskać na pociągnięcie gazu sieciowego, a nie starsi mieszkańcy, z których wielu woli opalać dom drewnem.

- Mieszkańcy chwalą, że najmłodsi mają tu dobrze zorganizowany czas wolny, dobrą opiekę w świetlicy.
- Tak, dzieci mają co u nas robić. Codziennie są zajęcia w świetlicy przy remizie strażackiej. A dla starszych, w dużej świetlicy, tej przy sklepie, są stoły do ping-ponga, piłkarzyki. Można przyjść, pograć. Słowem, jest gdzie się spotkać, spędzić czas z rówieśnikami. Jest też boisko, ale do kopania w piłkę chętnych brakuje wśród młodzieży. Za to dla młodszych chłopców stoją bramki przy remizie, tam mogą rozgrywać mecze.

- Czyli co, stawiamy na tę drogę?
- Jak mówiłem, ludzie prawdopodobnie będą chcieli remontu drogi. Może znajdą się też osoby, które zgłoszą potrzebę remontu kościoła, ale nie będzie wiele takich głosów. Ja jestem zdania, że warto wyłożyć więcej pieniędzy na konkretny cel, nie rozmieniać się na drobne. Już pytałem prezydenta Kubickiego, że za kwotę proponowaną w jednym roku w ramach Funduszu Integracyjnego, to możemy sobie Dodę zaprosić na festyn. Tylko po co nam to? Lepiej odłożyć więcej pieniędzy i zrobić coś porządnego. Ale decyzja będzie należała do mieszkańców.

Daria Śliwińska-Pawlak
D.Sliwinska-Pawlak@Lzg24.com.pl

 

Artykuły powiązane: 

Co zmienić w Suchej? - sonda

Pytamy mieszkańców co warto zrobić we wsi? - Przydałoby się rozbudować remizę Ochotniczej Straży Pożarnej, żeby było więcej miejsca na świetlicę dla dzieci - mówi Dariusz Andryk.

Mamy dość starego bruku, chcemy mieć porządną drogę!

-Mogę się założyć, że kogo pani nie spyta, to z automatu wskaże, że Suchej potrzebny jest remont głównej drogi – zapowiedział mi sołtys Ireneusz Rypson. I miał rację! Z kim bym nie rozmawiała, to na tę drogę narzekał!