Zwierzaki łapią słońce! Wiosenny spacer po ogrodzie botanicznym.

16 Kwiecień 2019
Surykatki wystawiają brzuszki do słońca, pszczoły przebudziły się z zimowego snu, samice daniela wypatrują nowego przodownika stada... Do ogrodu botanicznego warto przyjść o każdej porze roku, tu zawsze dzieje się coś ciekawego.

Na spacer po Zielonogórskim Ogrodzie Botanicznym wybraliśmy się w pierwszych dniach kwietnia, kiedy wiosna dopiero zapukała do ogrodowych bram. Paweł Wysocki, zielonogórski radny oraz opiekun ogrodu botanicznego z ramienia Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, pokazał nam atrakcje, o których mało kto wie, być może z powodu ich położenia na uboczu głównych tras spacerowych.

Ekohotel cały z rurek

Tuż za głównym wejściem do ogrodu botanicznego, po prawej stronie stawu, od razu rzuca się w oczy spore alpinarium, czyli dział roślin górskich. Gdy już nacieszymy się widokiem rzadkich roślin, warto zainteresować się trzema niepozornymi żółtawymi „pudłami”, które na pierwszy rzut oka wyglądają na porzucone lub zgubione przez kapryśne dziecko. Dopiero bliższe oględziny pozwalają odkryć prawdziwe przeznaczenie tych tajemniczych konstrukcji. To nowoczesne ule. Zamieszkują je trzy pszczele roje. Niedawno się przebudziły z zimowego letargu, teraz intensywnie penetrują najbliższą okolicę.

- To pszczoły miodne. Nasza radość i chluba. Pod koniec wiosny zaprosimy zielonogórzan na uroczystość ogrodowego miodobrania, każdy chętny dostanie za darmo po jednej porcji ogrodowego miodu – z dumą zapowiada nasz przewodnik.

Kilkadziesiąt metrów dalej dostrzegamy dziwny drewniany domek, bez okien i drzwi. To ekohotel zbudowany z drewna i trzciny dla... owadów.

- Ten owadzi azyl postawiliśmy pod koniec sierpnia 2018 r. Zamieszkuje go teraz kilkaset pszczół murarek. To bardzo ciekawy gatunek. Prowadzi samotniczy tryb życia, przy tym znakomicie zapyla kwitnące rośliny i drzewa – wyjaśnia P. Wysocki.

Pszczoły murarki w pasji zapylania biją na głowę pszczoły miodne. Są bardzo skuteczne, ale wymagają wsparcia człowieka, by móc się rozmnażać. Ekohotel zapewnia im idealne warunki „mieszkaniowe”, czyli trzcinowe łodygi oraz nawiercone drewienka o średnicy ok. 8 mm. Wewnątrz tych „rurek” pszczoły murarki składają jaja, zamykając je w glinianych komorach. Stąd nazwa całego gatunku – pszczoły murarki.

Kto jeszcze korzysta z gościny ekohotelu? Ogrodowy przewodnik zwraca naszą uwagę na skorki, czyli szczypawice, na trzmiele, czyli bąki, oraz na złotooki, czyli wielkoskrzydłe muszki. Owadzi goście mieszkają obok siebie, nie wadząc sąsiadom. Dla nich sezon się skończy z nastaniem jesieni. Wówczas w ekohotelu zapadnie cisza.

Nie dla jeża mleko

Po całym ogrodzie botanicznym, najczęściej w krzakach, poustawiano drewniane budki dla jeży. Zostały wykonane z inicjatywy uczniów Szkoły Podstawowej nr 2 oraz biologów z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Mają ogrodowym jeżom zapewnić bezpieczne schronienie nie tylko w zimowym okresie.

- Specjalnie dla jeży pozostawiliśmy w ogrodzie zeszłoroczne liście, ze sprzątaniem poczekamy aż podrosną małe jeżyki. Pamiętajmy! Nie wolno dokarmić jeży mlekiem, to trucizna dla tych zwierząt. Nie bierzmy jeży na ręce, matka takiego kolczastego malucha, gdy tylko poczuje zapach człowieka, najprawdopodobniej porzuci tak „naznaczone” małe - ostrzega nasz przewodnik.

Mewie humor dopisuje

Na ogrodowym uboczu natrafiamy na Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych Prawem, w skrócie – ptasi azyl. Pracuje w nim Ewa Burda (Uniwersytet Zielonogórski). Pani Ewa bacznie obserwuje mewę białogłową, która w styczniu 2019 r. przyjechała do ptasiego azylu aż z Głogowa. Ptak ma złamane skrzydło, być może leczenie zakończy się dla mewy szczęśliwie. W maju zostanie poddana próbie samodzielnego lotu. Jeśli nie zda lotniczego egzaminu, pozostanie w azylu w charakterze stałego rezydenta.

- Nasza mewa nie ma imienia, bo nie chcemy jej uzależniać od człowieka. Ma powrócić na łono natury. Na razie humor jej dopisuje, apetyt także, zajada się rybami, kurczakiem oraz suchym pokarmem dla kotów, ale lubi wybrzydzać, często musimy zmieniać jej menu – śmieje się pani Ewa.

W ptasim azylu mieszkają jeszcze dwie samice jastrzębia, cztery gołębie oraz jedna kawka.

Samiec będzie młody i piękny

Zwierząt mieszkających w zielonogórskim minizoo nie trzeba nikomu przedstawiać. Zna je chyba każde dziecko. Ale możliwość bezpośredniego kontaktu z kozami, owcami czy danielami za każdym razem sprawia i dużym, i małym tę samą wielką frajdę. Radość potęguje wspólne dokarmianie zwierząt na terenie specjalnego podwórka, na tyłach klatek z owcami i kozami.

Naszą uwagę zwraca odgłos regularnych uderzeń. Jakby ktoś głową walił w drewniane ogrodzenie. To samiec owcy kameruńskiej wyraża w ten sposób swoje niezadowolenie z powodu oddzielenia od reszty rodziny.

- W styczniu okociła się nam owca kameruńska, ma parkę młodych. Ich tatusia, Waldusia, musieliśmy odseparować od matki, bo mógłby niechcąco stratować maluchy. Ta rozłąka bardzo się nie podoba Waldusiowi, ciągle próbuje staranować ogrodzenie. Można go przekupić tylko owsem i gotowanymi ziemniakami – Monika Andrykowska, ogrodowy zootechnik tłumaczy nerwowe zachowanie szefa owczego stada.

Tuż obok niewielkie stado danieli leniwie poleguje w promieniach wiosennego słońca. Wypatruje nowego samca, który ma lada dzień przybyć do zielonogórskiego minizoo. - Będzie młody i piękny, na pewno się spodoba żeńskiej części stada – śmieje się pani zootechnik.

A na razie, korzystając z nieobecności szefa, stadko danieli ochoczo zaczęło korzystać z darmowej wyżerki dostarczonej przez P. Wysockiego. Gdy już w końcu przybędzie do ogrodu samiec alfa, kolejność karmienia będzie zupełnie inna, to on pierwszy będzie mógł skorzystać z podsuwanych przez siatkę przysmaków...

Jedni dumni, drudzy wyluzowani

Przy klatkach z pawiami królewskimi doznajemy przykrego wrażenia, że to nie my jesteśmy tu najważniejsi. Piękne ptaki całkowicie nas ignorowały, brakowało tylko bajkowego lusterka, by zaczęły wygłaszać słynną formułkę: - Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie...?

Po co pawiowi ogon potrafiący sięgnąć trzech metrów długości? Ponoć w ten sposób zaspokaja swoją „męską” próżność: im dłuższy ogon, tym większe powodzenie u płci przeciwnej. Jak jest naprawdę, nie wiemy. Podczas naszego spaceru, ogrodowe pawie królewskie interesowały się wyłącznie sobą.

Co innego surykatki. Te zamieszkujące pustynne części południowej Afryki niewielkie ssaki cieszą się największym zainteresowaniem dzieci. Głównie za sprawą swego wielkiego wdzięku i dużej skłonności do zabawy. Choć nie tym razem. Surykatki, uradowane intensywnym słońcem, wylegiwały się na piachu, prezentując światu wyluzowane pozycje, niczym urlopowicze na plaży. Takim to dobrze...

Zielonogórski Ogród Botaniczny zaprasza w kwietniu i maju od 7.00 do 19.00. Bilet normalny kosztuje 2 zł, bilet ulgowy – 1 zł.

(pm)