ŻUŻEL. 6 punktów - dużo czy mało?

6 Wrzesień 2019
To pytanie, które aktualne będzie do pierwszego biegu rewanżowego półfinału we Wrocławiu. Na półmetku walki o finał PGE Ekstraligi górą Stelmet Falubaz. Zielonogórzanie pokonali Betard Spartę 48:42.

Niemal od razu po ostatnim biegu rozpoczęły się dywagacje, jaką ta przewaga ma moc w kontekście rewanżu na Stadionie Olimpijskim. - Nie wiem, czy to jest dużo, czy mało – zastanawiał się Patryk Dudek. - Tam zaczynamy od 0:0 i nie liczymy, co jest w plecaku – zapewnił Adam Skórnicki, trener Stelmetu Falubazu.

Wrocławianie średnio zdobywają w tym roku, podczas domowych meczów, równo 50 punktów. Tę zdobycz przekraczali zdecydowanie w starciach z najsłabszymi w tegorocznej stawce torunianami, gorzowianami, ale także grudziądzanami oraz obecnymi w czwórce częstochowianami. Zielonogórzanie w tym sezonie zdobyli na torze Sparty 41 „oczek”. - 6 punktów straty, myślę że jest do odrobienia już w pierwszej fazie meczu – uważa Maksym Drabik, junior Betardu Sparty.

Atutów wrocławianie mają sporo. Trener Dariusz Śledź ma w swojej talii wspomnianego Drabika, ale też „nieruszonego” w Zielonej Górze choćby na jeden start Gleba Czugunowa. Rosjanina nieoczekiwanie zastąpił, i to z dobrym skutkiem, dawno „nieużywany” we Wrocławiu Vaclav Milik. - Będziemy musieli dobrze zasuwać u siebie, żeby to odrobić. A czy to dużo, czy mało to się okaże w niedzielę – dodaje D. Śledź. – Może nie jest to jakaś straszna różnica, ale Falubaz też będzie chciał awansować do finału – zaznacza trener Betardu Sparty.

- Mogło być kilka „oczek” więcej, ale awans jest sprawą otwartą. W niedzielę jedziemy walczyć – oznajmił Piotr Protasiewicz, który w Zielonej Górze jechał chory. Daleki od optymalnego stanu zdrowia był też debiutant w Falubazie - Martin Smolinski. Niemiec dał poznać się jako walczak, który dorzucił ważne 4 „oczka” do całego dorobku drużyny.

Historia pokazuje, że bezpiecznych zaliczek nie ma, a i z niewielkich porażek nie ma się co radować. 10 lat temu Falubaz po pierwszym półfinale z Bydgoszczy wyjeżdżał cięższy o 12 punktów. Straty odrobił jednak z nawiązką, wygrywając z Polonią różnicą 25 „oczek”. W 2010 roku gorzowianie po półfinałowej porażce w Zielonej Górze 43:47 z wyniku cieszyli się, jakby wygrali. Tyle, że w rewanżu nad Wartą minimalnie zwyciężył... Falubaz. Trzy lata temu zielonogórzanie w półfinale przegrali różnicą 10 punktów w Toruniu. 50 punktów w rewanżu dawało finał. Mecz przy W69 zaczął się od mocnego uderzenia gospodarzy, ale „Anioły” tak umiejętnie rotowały rezerwami taktycznymi, że z Zielonej Góry wyjechały z 43 „oczkami” i finałem. Tyle punktów w tę niedzielę uraduje także Stelmet Falubaz! Pierwszy wyścig niedzielnego meczu na Stadionie Olimpijskim o 19.30.

(mk)