Zielony Dżem na Sulechowskiej

12 Wrzesień 2014
Od tygodnia na miejskich obiektach sportowych, dokładnie ściankach, pracują grafficiarze. – Pierwszy raz spotkaliśmy się w takim gronie w 2008 roku. Po sześcioletniej przerwie wróciliśmy – mówi Jakub Bitka.

Zaproszenie grafficiarzy z Polski i z Niemiec stało się możliwe dzięki Fundacji Bezpieczne Miasto, która zafundowała materiały do malowania, noclegi i wyżywienie. Resztą zajęli się zielonogórscy artyści uliczni, pod wodzą Jakuba Bitki. Farby w sprayu poszły w ruch już w ubiegłym tygodniu, kiedy na odzew miejscowych grafficiarzy odpowiedziało ponad 30 zapaleńców streetartu z Lubina, Szczecina, Poznania, Gubina, Gorzowa, Świebodzina, Nowej Soli, Warszawy, Hamburga, Berlina i Drezna.

- „Green Jam”, czyli zielony dżem, bo tak nazwaliśmy nasze spotkanie, to pomysł na dobrą zabawę połączoną z czymś pożytecznym. Wyżywamy się artystycznie, łącząc klasyczne graffiti z kontekstem sportowym. Jeden z kolegów namalował niedźwiedzia, niewiele ma wspólnego ze sportem, ale wcinając pączki na czas, już bardziej – śmieje się Jakub Bitka, znany zielonogórski grafficiarz.

- Moja praca dopiero powstaje, będzie nawiązywała do koszykówki – zapowiada jeden z grafficiarzy o pseudonimie „Wałek”.

- Namalowałem plecak i dopiero się rozkręcam, w sobotę będzie tu prawdziwy tłum, więc wszyscy się dopingujemy - zwierza się „Robot”.

- Chcę nawiązać do starych sportowych fotek. Mają świetny klimat. Ja je zrobię na wesoło, na kolorowo. Malujemy już od ubiegłej soboty i mogę powiedzieć, że w Polskę poszedł już sygnał, że na Winobranie warto przyjechać, bo jest tu dla nas sprzyjający klimat, międzynarodowe towarzystwo, wikt i opierunek – dodaje J. Bitka.

(kg)