Trenujcie już mięśnie brzucha

20 Czerwiec 2018
- Oto Polsat, jedna z czterech tzw. dużych telewizji, proponuje, by w Zielonej Górze zrobić dużą imprezę o nazwie „Stolica Polskiego Kabaretu”. Kurde, pomyśleliśmy, to jest bardzo atrakcyjna propozycja. Bo przecież nasze miasto jest stolicą polskiego kabaretu! – cieszy się Jarosław Marek Sobański. Imprezę zobaczymy już 1 lipca – w TV i w amfiteatrze.

-Po co komu kabaret, wszak życie bogatsze jest?

Jarosław Marek Sobański, kabaret Zachodni, prezes Stowarzyszenia Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe: -A po co komu malarstwo? Wisi coś na ścianie właściwie niepotrzebnie, można by się bez tego obejść, ale jednak kupujemy obrazy. Podobnie z kabaretem. Być może można by się bez niego obejść, jednak ludzie... ciągną do kabaretu.

- Po co?
- Może potrzebują śmiechu, może lubią się przeglądać w krzywym zwierciadle? Sądzę, że śmiech jest fizjologiczną potrzebą człowieka a my kabareciarze – choć nieroby – jednak tę potrzebę zaspakajamy.

- Operując głównie stereotypami.
- Pewnie nie tylko, ale sztuką jest ująć te stereotypy w nowatorski sposób. Ot, w scence z policjantem, który przyjmuje meldunek o kradzieży samochodu. Przez cały skecz widzimy stereotyp policjanta – nieogarniętego, tępawego, a jednak to on na końcu błyska inteligentną puentą.

- Mnie jednak się wydaje, iż polski kabaret umarł wraz z cenzurą...
- Pewien rodzaj kabaretu tak. Ten, który przykładał władzy, ale puszczając oko do widza. Gdy zniknęła cenzura, starsi koledzy, miast puszczać oko, zaczęli walić młotem po głowie. Czasami młode kabarety próbują do tego wracać, ale to jest, moim zdaniem, często toporne.

- Ale Górski z „Uchem prezesa” odniósł sukces.
- Ale to nie jest typowy kabaret. Bardziej sitcom.

- Czym więc jest typowy kabaret?
- Dla mnie istotą kabaretu jest kontakt z widzem. Ta chemia między nami kabareciarzami a widownią. Nie przez szkiełko, ale bezpośrednio – face to face. Czasami jest ciężko ten kontakt złapać, czasami rozumiemy się z widownią w mig i wtedy zaczynamy improwizować, wymyślać na gorąco sytuacje i odzywki. Wtedy widz w pełni otrzymuje to, po co przyszedł... śmiech i emocje chwili. Uruchamia mięśnie brzucha, szybciej wentyluje płuca, słowem przechodzi kurację zdrowotną. Bo panie, śmiech to zdrowie. Samo zdrowie. A my, kabareciarze - choć nieroby- jesteśmy niczym lekarze.

-Dlaczego nieroby?
- Z kontekstu sytuacyjnego. Kiedyś koledzy z kabaretu Potem, bodajże w Wałbrzychu, w południe chodzili po mieście i nosili na sobie tablice reklamujące wieczorne przedstawienie. A pewna pani, przechodząc obok, rzuciła: „nieroby”. I kupiliśmy ten tekst.

- Dzisiaj ten bezpośredni kontakt to jednak rzadkość. Kabarety oglądamy głównie na szklanym ekranie.
- Telewizja w ostatnich latach mocno eksploatuje kabaret. I ten kabaret telewizyjny jest jak ten zmęczony koń. Niby ciągnie wóz, ale coraz wolniej...

- Dlatego postanowiliście reaktywować bezpośrednie występy w ramach cyklu „Kabarety Nieroby”?
- Odpowiem nie wprost. Jakiś czas temu zaczepia mnie na deptaku człowiek: - Znam pana z telewizji, możemy pogadać? W trakcie rozmowy okazuje się, że jestem dla niego człowiekiem z okienka, on nie ma świadomości, że przecież jestem jego sąsiadem z osiedla, tak jak i on zielonogórzaninem zakochanym w tym mieście. I to był taki impuls. Gadamy z Władkiem Sikorą, Bartkiem Klauzińskim, Małgosią Szapował, również z innymi, i mówimy sobie: kurde, to się temu miastu należy, to należy się naszym sąsiadom, przyjaciołom, znajomym. Jesteśmy stąd i nie powinni nas oglądać tylko w tiwi. Czas wrócić do korzeni. Tak powstał projekt „ Kabarety Nieroby” , co miesiąc w Piwnicy Artystycznej Kawon będziemy, jako Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe, przypominać stare i prezentować nowe kawałki. Pierwsze przedstawienie pod znamiennym tytułem „Upss, nie tak miało być” odbyło się w poniedziałek, następne 19 lipca, potem kolejne. Na pierwszym sala była pełna i mam nadzieję, że to będzie już trwała tendencja.

- Czym właściwie jest dziś Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe?
- Po pierwsze, to formalne stowarzyszenie o tej nazwie, któremu przewodniczę, bo koledzy szukali idioty do roboty i nim się zorientowałem, padło na mnie. Ale w sensie kulturowym lub socjologicznym, a wiele lat studiowałem socjologię, więc mogę się trochę powymądrzać w tej materii, to zjawisko, które rozpoczęło się ponad trzydzieści lat temu w klubie studenckim „Gęba”, a które zapoczątkował Władek Sikora, tworząc kabaret Potem. Wokół Władka zaczęli się gromadzić młodzi ludzie, którzy z czasem zaczęli tworzyć własne kabarety. Władek jest nie tylko kabareciarzem, ale także animatorem kabaretu. Mnóstwo czasu i energii poświęca na warsztaty, wyłapywanie młodych ludzi, potem to już... jakoś poszło. Ola Łobodzińska i Marcin Olechowski wydali niedawno książkę o historii ZZK. 588 stron dziejów zielonogórskiej sceny kabaretowej. Wyliczyli, iż w tym czasie istniało tu 58 (!) kabaretów. Piotr Bałtroczyk miał rację kiedy po raz pierwszy powiedział, iż Zielona Góra to prawdziwe Zagłębie Kabaretów. Ale...

- Ale...
- Pogniewam się na pana, jeśli nie napisze pan, iż to zasługa Uniwersytetu Zielonogórskiego i jego kolejnych rektorów, wcześniej władz obu uczelni – WSP i Politechniki, którzy stwarzali i stwarzają nam warunki do działania. Zaczęło się od „Gęby”. Kilka lat temu dostaliśmy tę „Gębę” jakby w arendę. To jest matecznik Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego. Mamy miejsce, gdzie możemy się spotykać, rozmawiać i występować. Ostatnio założyliśmy z Gosią Szapował, Władkiem Sikorą i Bartkiem Klauzińskim grupę Perły z Odry. Chcemy by ta grupa była motorem kolejnych działań ZZK. Wspiera nas też miasto, prezydent Janusz Kubicki od czasu do czasu sypnie groszem. My mu się za to odwdzięczamy, zapraszając naszych gości na remontowane zielonogórskie ulice - konkretnie na wszystkie – i tak sobie żyjemy w odległej symbiozie. Teraz liczymy, że wesprze nas w znalezieniu miejsca na stałą scenę kabaretową i z ratusza dochodzą wieści, iż być może... Jak pomoże, to obiecuję, iż przynajmniej przez rok nie będzie bohaterem żadnego złośliwego skeczu. Są przecież jeszcze piosenki, wiersze i monologi.

 

-Ale ostatnio głośno jest o ZZK z powodu sporu o „Kabaretobranie”...

- Fałsz i fejkowa informacja. Nie ma sporu o „Kabaretobranie”. To impreza, którą robi od lat Janusz Rewers i chwała mu za to. Ale jakiś czas temu zwróciła się do kilku grup kabaretowych z Zielonej Góry duża agencja współpracująca z Polsatem i złożyła baaaardzo interesującą propozycję. Oto Polsat, jedna z czterech tzw. dużych telewizji, proponuje, by w Zielonej Górze zrobić imprezę o nazwie „Stolica Polskiego Kabaretu”. Kurde, to jest propozycja atrakcyjna. Również dla miasta w sensie promocji. Bo przecież nasze miasto jest stolicą polskiego kabaretu!!! Pomyśleliśmy od razu – to się naszemu miastu, a powiem panu, iż ja kocham Zieloną Górę, należy. A dalej było jeszcze bardziej interesująco. Bo pytamy się: jaki będzie scenariusz. A ludzie z Polsatu: - W znacznej części oddajemy go wam. Piszcie! Znaczy - nie tylko mamy wystąpić na dużej imprezie, ale jeszcze ma być według naszego pomysłu! Zna pan artystę, który odmówi takiej propozycji? A potem okazało się, że to ma być mega impreza: cztery godziny programu.

- Długo...
- To jest wyzwanie godne Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego. Jak sprawić, by widzowie w amfiteatrze wytrzymali z nami tyle czasu i jak sprawić, by ci przed telewizorami nie skakali po kanałach, tylko chrupali chipsy, wpatrując się w nasze występy? Dlatego chcemy, by był to kabareton inny niż inne. Niesztampowy, z niespodziankami. Pracujemy nad tym wszyscy razem i tak będzie! Już dziś zapraszamy wszystkich zielonogórzan i fanów ZZK z całej Polski. Przyjdźcie, tym bardziej, iż bilety nie są drogie. Na scenie pokażemy, że Zielona Góra jest stolicą a wy na widowni pokażcie, że jesteście najwspanialszą widownią w Polsce. Najwspanialszą, bo nie przyjezdną, ale rodzimą, i najwspanialszą, bo wiecie, co to jest dobra zabawa. Wszak zielonogórskie kabarety przez niemal 40 lat uczyły was, czym jest sztuka śmiechu!

- To teraz należy zapytać – jak wpada się na dobry skecz?
- Cholera go wie... Zainspirować może wszystko! Czasami zdarzenie, czasami szlagwort, czasami... Ja wiem tylko, że musi być początek, środek i zakończenie.

-Początek był, środek minęliśmy, co na zakończenie?
- Może taka mała odezwa: Przychodźcie na kabaret na żywo, oglądajcie go z bliska, a kabaret w TV niech będzie tylko miłym dodatkiem do tego, co macie na wyciągniecie ręki, tylko dla siebie!

- Dziękuję.
Piotr Panek

Stolica Polskiego Kabaretu

Właśnie pod tym hasłem, 1 lipca, w Zielonej Górze odbędzie się czterogodzinny kabareton. Początek o godz. 19.45. Transmisja w TV Polsat, na żywo do obejrzenia w amfiteatrze. Wystąpią: Paranienormalni, Nowaki, K2, Cezary Pazura, Marcin Daniec, Formacja Chatelet, Piotr Bałtroczyk, Zachodni, Grzegorz Halama, Jerzy Kryszak, Kabaret pod Wyrwigroszem, Ciach, Michał Wójcik. Prowadzenie wieczoru – Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe.

Bilety od 30 zł do kupienia na www.abilet.pl