Spotkanie z rolnikami o połączeniu

25 Maj 2013
W jednym byli zgodni uczestnicy piątkowego spotkania w ratuszu poświęconego rolnictwu: jak będzie w przyszłości nie wie nikt! I nie chodzi tutaj o połączenie miasta z gminą.

Tym razem w sali sesyjnej ratusza dyskutowano o tym, czy i jak ewentualne połączenie miasta z gminą będzie miało wpływ na sytuację rolników. Frekwencja nie była duża.

- Chcemy rozmawiać o szansach i zagrożeniach. Jednym z ważnych pytań jest jak będą wyglądały dopłaty dla rolników i możliwość korzystania ze środków unijnych. Dlatego się spotykamy – rozpoczął prof. Czesław Osękowski, szef zespołu ds. połączenia miasta z gminą.

Zanim jednak zaczęto rozmawiać o rolnictwie prezydent Janusz Kubicki przypomniał dlaczego wystąpił z propozycją połączenia miasta z gminą i co się zmieni po połączeniu. – Musimy pamiętać, że stanowimy jeden organizm i przyszłość nas wszystkich zależy od kondycji miasta. Jak się Zielona Góra zacznie zwijać, to stracą wszyscy. Dlatego powinniśmy walczyć o dynamiczny rozwój, o lepsze wykorzystanie środków, które mamy do dyspozycji – mówił prezydent Janusz Kubicki. – Dzięki dodatkowym 100 mln zł z ministerstwa finansów, wszystkie one trafią do gminy, możemy dokonać skoku cywilizacyjnego.

Stan lekkiego zawieszenia

Po prezydencie głos zabrał ekspert, Andrzej Trzop z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. – Mamy 23 programy unijne, z których korzystają rolnicy. 15 z nich nie jest związane z charakterem gminy. Nie zależą od tego czy rolnik gospodaruje na terenie miasta czy gminy wiejskiej. Tak jest np. z dopłatami bezpośrednimi – tłumaczył A. Trzop. – Natomiast osiem działań jest związanych ściśle z istnieniem gminy. Największym problemem są obszary o niekorzystnych warunkach gospodarowania ONW. Nie ma w tej sprawie ostatecznej decyzji. Unia Europejska zaproponowała żeby w nowej perspektywie finansowej 2014-19 ten program był kontynuowany. Chce jednak zmienić zasady wyznaczania tych terenów. Nie będzie np. wskaźnika demograficznego. Prawdopodobnie obszar ONW będzie mniejszy.

Dziś z dopłata w ramach ONW korzystają rolnicy z 10 sołectw gminy Zielona Góra. W ciągu roku otrzymują 540 tys. zł. W tej chwili nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy znajdą się one w kolejnym programie?

- Jeżeli ten program nie będzie obowiązywał po połączeniu trzeba stworzyć program rekompensujący rolnikom ONW – zaproponował prezydent Kubicki.

Kolejne działania nie dotyczą wszystkich rolników i korzystają z nich na minimalną skalę. Na przykład z programu dla mikroprzedsiębiorstw w latach 2008-12 skorzystało w gminie sześciu wnioskodawców. Otrzymali oni ok. 600 tys. zł. Podobnie jest z innymi programami. Więcej straci samorząd, który np. z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW) otrzymał 1,8 mln zł. Tu jednak wielokrotnie wyższą rekompensatą będą pieniądze z Funduszu Integracyjnego (100 mln zł).

Co z tą Unią?

W jednym byli zgodni uczestnicy piątkowego spotkania - jak będzie w przyszłości nie wie nikt, bo Unia Europejska nie podjęła ostatecznych decyzji. Mówi się o zmniejszeniu środków na PROW, ale równocześnie pada propozycja, żeby więcej pieniędzy było na ten cel w programach operacyjnych.

- Jedno jest pewne będzie coraz mniej pieniędzy na rozwój obszarów wiejskich. Trudniej będzie o pieniądze np. na drogi lokalne. W zasadzie w ogóle ich nie będzie – mówił Czesław Fiedorowicz, szef Euroregionu Nysa-Szprewa-Bóbr. – Natomiast dożynki będą dofinansowane tak samo jak do tej pory. Podobnie będzie np. z OSP, bo one same występują o dofinansowanie. Do tego nie trzeba gminy.

Jako rolnik mam wątpliwości

- Sytuacja jest fatalna. Dzisiaj nic nie wiadomo – zgadzał się z przedmówcami Władysław Piasecki, prezes Lubuskiej Izby Rolniczej. – Jakbym by ł mieszkańcem gminy i nie był rolnikiem to bym pewnie obydwoma rękoma podpisał się za połączeniem. Jako rolnik, to bym się zastanowił. Jest kilka niewiadomych. Na przykład jak zagwarantować dotrzymanie porozumień. Pan prezydent może to zrobić jedynie w odniesieniu do swojej kadencji. W Niemczech np. są dzielnice na prawach wiejskich. U nas czegoś takiego nie ma. W Polsce ten problem będzie narastał.

Prezes Piasecki wyliczał kolejne problemy: na wsi możliwy jest zakup ziemi ANR po cenach preferencyjnych, w mieście nie będzie to łatwe, co zablokuje rozwój gospodarstw. Jak po połączeniu mieszkańcy będę reagować na uciążliwą stronę produkcji rolnej, tzw. ustawa zapachowa? Co z rolnikami, którzy przestali produkować a mają zabudowania gospodarcze?

- Połączenie na pewno będzie skokiem cywilizacyjnym. Trzeba jednak wszystko tak poukładać, żeby rolnicy na tym nie stracili.

- Dlatego rozmawiamy. Moją intencją jest zabezpieczenie podstawowych interesów rolników. Źle bym się z tym czuł, gdyby tak się n stało – odpowiadał prezydent Kubicki. – Jednak np. ONW trudno podejmować decyzje, kiedy nie wiadomo jak się ono zmieni. Podobno na jesieni te tereny mają być wytyczone. Czy jednak tak się stanie? Nikt nie wie. Jeżeli ONW nie będzie, to trzeba stworzyć mechanizm, który to zrekompensuje. W skali miasta z budżetem 600 mln zł, te ok. 0,5 mln zł na ONW nie są olbrzymim wydatkiem. To nie jest problem.

Kłopot z prawem

To nie przekonało Rafała Nieżurbidę, rolnika z LIR i członka gminnego zespołu ds. łączenia z miastem. – Trudno w to uwierzyć, że ktoś dotrzyma tych zobowiązań. Nie ma takiej mocy prawnej. To powinno być zagwarantowane na szczeblu rządowym. Czemu tym się nie zajmuje ministerstwo? – mówił R. Nieżurbida. – Pochodzę z Chynowa i na każdym kroku słyszałem, tu jest miasto. Tutaj nie hoduje się krów czy świń. W dodatku żaden radny nie przytaknął tym pomysłom. Nie wierzę w te zapewnienia.

- Nie widzę tutaj żadnej wartości dodanej. Próbujemy to zastąpić tylko pieniędzmi. Trzeba też mówić mieszkańcom miasta o wartości ujemnej. Samo połączenie nic nie daje – wspierał Nieżurbidę zastępca wójta Ireneusz Bogucewicz.

- Przecież wartością dodaną jest rozbudowa infrastruktury – odpowiadał prezydent Kubicki. – O połączeniu zadecyduje referendum i ono jest gwarantem, że ustalenia zostaną dotrzymane. Przecież nikt nie zmieni woli mieszkańców!

(tc)