Siła doświadczenia czy głód sukcesu?

11 Maj 2018
Nie bez turbulencji i jako ostatni z grona wszystkich półfinalistów zameldował się w czwórce Stelmet Enea BC Zielona Góra. Teraz na horyzoncie rywalizacja z niebywale wygłodzonym Anwilem Włocławek. W ilu aktach?

Gdy jedyny i ostatni raz we Włocławku świętowano mistrzostwo kraju, Łukasz Koszarek myślał jeszcze o maturze, Filip Matczak był gdzieś na półmetku edukacji w podstawówce, a Andrej Urlep… właśnie wznosił mistrzowskie trofeum wraz z koszykarzami Anwilu. Od tego czasu minęło 15 lat. Co więcej, gdy ostatni raz włocławianie świętowali medal w Polskiej Lidze Koszykówki, zielonogórski Zastal właśnie kończył grę w I lidze oraz żegnał się z parkietem hali Uniwersytetu Zielonogórskiego przy ul. prof. Szafrana, by od nowego sezonu jako beniaminek ekstraklasy grać w hali CRS. W sporcie, w życiu, to szmat czasu, a dla kibiców takie oczekiwanie na sukcesy jest jak wieczność. Bilety rozeszły się w ekspresowym tempie i Hala Mistrzów we Włocławku będzie zarówno w piątek, jak i w niedzielę pękać w szwach. Tam odbędą się pierwsze spotkania, bo to Anwil był wyżej po rundzie zasadniczej. Stelmet ma jednak lepszy bilans gier z popularnymi „Rottweilerami”. Zielonogórzanie wygrali dwukrotnie w Energa Basket Lidze i raz w półfinale Pucharu Polski, polegli tylko w przededniu startu ligi, w pojedynku o Superpuchar. – Oni są faworytem, bo mają przewagę swojego boiska, bo zakończyli sezon na pierwszym miejscu i mieli najlepszą formę przez całe rozgrywki – uważa Andrej Urlep, trener zielonogórzan, który siły włocławian nie sprowadza tylko do gry ich lidera, Ivana Almeidy. Jest tam jeszcze chociażby stary znajomy zielonogórzan Quinton Hosley, wybrany MVP kwietnia. – Wkomponowuje się bardzo dobrze w zespół. Ma walory fizyczne, które pozwalają bronić zawodników z pozycji od dwa do cztery – charakteryzuje byłego kolegę z drużyny Adam Hrycaniuk, środkowy Stelmetu. „Bestia” spodziewa się typowego dla Hali Mistrzów „piekiełka”. – To jedna z głośniejszych hal w kraju. Kibice są bardzo energiczni, czasami wulgarni. Anwil dobrze się z nimi czuje – dodaje Hrycaniuk.

– Ja zawsze lubiłem grać we Włocławku. Myślę, że większość tak ma. Klimat w tej hali jest odczuwalny. Fajnie, że będzie dużo kibiców – zaznacza F. Matczak, który pod nieobecność kontuzjowanych Jarosława Mokrosa i Thomasa Kelatiego, jest jednym z czterech graczy z polskim paszportem dostępnych dla A. Urlepa. Przypomnijmy, dwóch Polaków musi przebywać podczas meczu na parkiecie. – To nie jest łatwe, ale zrobimy wszystko, żeby załatać te dziury i miejmy nadzieję, że uda ich się zastąpić – przyznaje „Fifi”. W półfinale też gra się do trzech wygranych spotkań. Po dwóch meczach we Włocławku mecz nr 3 i ewentualnie 4 w Zielonej Górze, kolejno 16 i 18 maja o 17.45.

(mk)