Ruszamy na wojnę z kleszczami

3 Kwiecień 2019
Blisko sto miejsc w mieście będzie zabezpieczonych specjalną substancją zwalczającą kleszcze. Rozpoczęły się pierwsze opryski. Do boju ruszyli specjaliści ubrani w kombinezony i „uzbrojeni” w specjalne miotacze przypominające broń.

- Okres wzmożonej aktywności kleszczy to wczesna wiosna i jesień, gdzieś w okolicach października. Wiosną budzą się do życia i są bardzo głodne. Z kolei jesienią przygotowują się do zimy – opowiada Krzysztof Piotrowski, odpowiedzialny za opryski w mieście.

Dlatego dwa razy w roku, Zakład Gospodarki Komunalnej przeprowadza opryski. Właśnie rozpoczęła się pierwsza faza wojny z kleszczami. Do boju ruszyli specjaliści ubrani w białe kombinezony i „uzbrojeni” w specjalne miotacze przypominające broń.

– Opryskane zostaną przede wszystkim tereny rekreacyjne, wszystkie parki, ogródki działkowe oraz tereny miejskich przedszkoli i żłobków. Razem 94 miejsca – informuje Agnieszka Miszon, inspektor z ZGK. Od razu nasuwa się pytanie, czy rozpylana substancja nie jest szkodliwa dla ludzi, a przede wszystkim dla dzieci. – Opryski są absolutnie bezpieczne. Po wykonaniu oprysku, kiedy pył opadnie, od razu można wchodzić na dany teren – uspokaja Włodzimierz Wojnarowicz z ZGK.

– Stężenie środków w substancji jest niewielkie i działa tylko na małe owady. Jest to środek biobójczy, który sprawia, że kleszcze giną. Nie zaszkodzimy np. pszczołom – przekonuje K. Piotrowski. – Jeśli ktoś akurat siedzi na ławeczce w miejscu, gdzie prowadzimy opryski, to prosimy, żeby na chwilę się przesiadł. Jednak środek, którego używamy jest bezpieczny. Sami nie stosujemy żadnej ochrony.

Na wiosenne i jesienne opryski przeciw kleszczom miasto wydaje ponad 100 tysięcy złotych rocznie.

- Dodatkowo, ZGK będzie prowadził akcję edukacyjną na terenach Rodzinnych Ogródków Działkowych. Będziemy uświadamiać, jakie działania prowadzić, aby ograniczyć występowanie komarów, m.in. przy zbiornikach wodnych – zapowiada W. Wojnarowski.

(ap)