Byli radni zakładają stowarzyszenie

2 Czerwiec 2015
Przegrali wybory. Teraz starają się działać inaczej. Zakładają stowarzyszenie „My, Zielonogórzanie”.

O kogo chodzi? O byłych miejskich radnych: Aleksandrę Mrozek, Radosława Brodzika, Edwarda Markiewicza; Antoninę Ambrożewicz-Sawczuk, była radną gminy, oraz Elżbietę Polak z PSL (nie mylić z panią marszałek województwa). Co ich łączy? W ostatnich wyborach nie zdobyli mandatu radnych. Teraz zakładają stowarzyszenie „My, Zielonogórzanie”. Będą dalej działać.

- Chcemy być aktywni. Pozostawiliśmy wiele tematów, które trzeba kontynuować. Stawiamy sobie ambitne zadanie, to m.in. respektowanie zasady: nic o nas, bez nas - zielonogórzan – mówiła A. Mrozek, szefowa stowarzyszenia podczas wtorkowej konferencji prasowej. – Chcemy inicjować zadania, we współpracy z innymi organizacjami, które będą służyć miastu.

- Trzeba pilnować jak przebiega integracja miasta z gminą i czy obietnice są dotrzymywane – dorzuciła A. Ambrożewicz- Sawczuk (przegrała również wybory na sołtysa Raculi).

Stowarzyszenie chce dbać o zrównoważony rozwój Starego i Nowego Miasta, zapobiegać działaniom na szkodę mieszkańców, pilnować przestrzegania prawa miejscowego, reagować na skargi. Podkreśla, że bardzo chce stawiać na konsultacje z mieszkańcami. – Jest to szczególnie ważne gdy trwają prace przy plan przestrzennego zagospodarowania. Dotyczą one np. jakiejś dzielnicy a ludzie o tym nie wiedzą – tłumaczył R.  Brodzik. – Chcemy w tej sprawie pomagać zielonogórzanom. Będziemy współpracować z wszystkimi organizacjami i ruchami obywatelskimi. Każdy może się do nas przyłączyć. Nasz inicjatywa jest apolityczna. Nawet nie wiem kto ma jakie poglądy polityczne, bo o to nie pytamy.

Jednak podczas konferencji wypowiadali się głównie byli radni. Towarzący im społecznicy milczeli.

Czy gdyby wybory wygrali, to zakładaliby stowarzyszenie?

- To nie jest odreagowanie. Nie trzeba mieć mandatu, żeby działać na rzecz miasta. A my chcemy to robić. Nie pogniewaliśmy się na mieszkańców – odpowiadała A. Mrozek.

- To oczywiste, że gdybym dalej był radnym, to działałbym inaczej. Ja miałem trzeci wynik w swoim okręgu. Ludzie wciąż pytają mnie o różne sprawy. Co mam im teraz powiedzieć, już mnie to nie dotyczy? – tłumaczył E. Markiewicz.

(tc)