Pan od złota gra z nami!

13 luty 2019
Powiedzieć, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, to w przypadku Quintona Hosleya nic nie powiedzieć! Amerykanin już po raz trzeci gra w Stelmecie Enei BC. Dwa wcześniejsze sezony w Zielonej Górze kończył mistrzostwami.

I poprzedni też, tyle, że w barwach Anwilu Włocławek, gdzie mocno przyłożył obie ręce, aby wyeliminować w końcówce decydującego półfinału Stelmet. Ogółem, 3 wizyty w Polsce, 3 mistrzostwa. Kibice w Zielonej Górze teraz mówią: serio trwaj! - Doszliśmy do wniosku, że trzeba pójść w sprawdzone receptury. Nie jesteśmy w stanie przy takiej ilości meczów budować. Cieszymy się, że Quinton był dostępny i że przyjął tę propozycję - powiedział tuż po powitaniu Hosleya w Zielonej Górze Janusz Jasiński, właściciel klubu.

- To część ery sukcesów w Stelmecie i wierzę w to, że pomoże nam w odniesieniu sukcesu w tym sezonie. Doświadczony gracz, który wie, jak grać w ważnych meczach - wtórował Jasińskiemu Igor Jovović, trener Stelmetu. Kontrakt został podpisany do końca sezonu. Poprzednie umowy w Zielonej Górze Hosley kończył nie tylko mistrzostwami, ale i ze statuetkami MVP finałów. - Mam nadzieję, że przywożę ze sobą trochę magii. Cieszę się na pracę z trenerem i jestem ciekaw, jak zamierza mnie wykorzystać w tym zespole. Znam trochę osób w drużynie, więc proces adaptacji nie będzie długi - stwierdził Amerykanin, który zadebiutował w minioną niedzielę w wygranym meczu z Avtodoem Saratów 108:100. Trochę magii było, chociażby w podaniach, które otwierały kolegom drogę do kosza. Kibice w hali CRS wręcz euforycznie powitali niespełna 35-latka, który jednak od zakończenia ubiegłego sezonu nie grał. - Ćwiczyłem w siłowni, spędzałem czas z rodziną. Czuję się dobrze, sporo odpocząłem przez te 6 miesięcy, ale na brzuchu nie widzę fałd. Wracam tutaj, bo mam tu dużo wspomnień, a klub mierzy w mistrzostwo - odparł Hosley, który we wtorek wraz z kolegami grał już w dalekim Kazachstanie z tamtejszą Astaną. Stelmet przegrał 70:84, bo nie był rzutowo tak skuteczny, jak z Avtodorem, a po stratach rywale zdobyli aż 22 pkt. Hosley w Astanie rzucił 11 pkt. Z dalekiego Kazachstanu Stelmet przeprawił się do Warszawy na turniej o Puchar Polski. W chwili zamknięcia tego wydania „Łącznika” zielonogórzanie grali o awans do półfinału z ostrowianami.

 

(mk)