To nie są chłopcy do bicia

20 Grudzień 2019
Za drużyną KFA Wataha Zielona Góra pierwszy rok, w którym występowali w gronie najlepszych drużyn futbolowych w Polsce. O utrzymanie nie drżeli, co więcej, realnie mieli szansę na fazę play-off.

- Jesteśmy z poprzedniego sezonu bardzo zadowoleni. Zespół udowodnił, że mimo debiutu nie byliśmy chłopcami do bicia. Zabrakło trochę szczęścia. W dwóch meczach wynik ważył się do samego końca – mówi Marek Ziółkowski, właściciel klubu. Niewiele brakło, a Wataha skończyłaby sezon zasadniczy bilansem gier 5-3. Ostatecznie dorobek był odwrotny i zielonogórzanom do fazy play-off nie udało się dostać. Na przeszkodzie stanęła m.in. zmora „Wilków” - ekipa Towers Opole. Przed rokiem opolanie nieoczekiwanie wygrali w Zielonej Górze finał II ligi, a w tym roku wydarli gospodarzom niemal pewny triumf w ostatnich sekundach spotkania. – Trzeba wyciągać wnioski i patrzeć na pozytywy. Taki rywal, z którym mamy jakieś rzeczy do udowodnienia, podkręca zainteresowanie. W przyszłym sezonie przyjdzie czas pokazać, kto jest lepszy – uśmiecha się M. Ziółkowski.

Po sezonie klub pożegnał się z amerykańskim trenerem głównym, Michaelem Rayem Sholarsem. Jego miejsce w nowym sezonie zajmie Kanadyjczyk Bradley Andersson. – Mieliśmy trochę uwag do sposobu prowadzenia drużyny. Trener, którego zakontraktowaliśmy teraz, bardziej pasuje nam pod kątem metodyki pracy, a także mentalności – tłumaczy właściciel klubu. Zielonogórzanie spodziewają się nowego trenera w lutym.

Obok drużyny seniorów rywalizował także zespół juniorski. Młode „Wilki” w swoich rozgrywkach wygrały dwa mecze i dwa przegrały. – Z tego programu juniorskiego jestem szczególnie zadowolony. Sportowo też niewiele brakło do play-off. Bardzo mi szkoda tych chłopaków – dodaje M. Ziółkowski. W Juniorskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego los też skojarzył zielonogórzan z opolanami. Na wyjeździe zdziesiątkowany kontuzjami zespół Watahy poddał mecz z Towers, co skutkowało walkowerem i ujemnymi punktami do tabeli. Tam też doszło do dramatycznych scen z udziałem jednego z zawodników zielonogórzan. Markus Graja niemal prosto z boiska trafił do szpitala, gdzie w jego głowie wykryto naczyniaka. Zbiórkę pieniędzy na jego leczenie organizowało zarówno środowisko futbolowe, jak i koszykarskie. Walka o powrót do zdrowia trwa, 18-latek jest intensywnie rehabilitowany.

Teraz klub czeka na ustalenie systemu i terminarza przyszłorocznych rozgrywek. – To trochę utrudnia planowanie dalszych ruchów – zaznacza szef Watahy, chociaż spodziewa się, że sezon będzie wyglądał podobnie jak w tym roku, czyli start rozgrywek seniorów nastąpi na przełomie marca i kwietnia. W kolejnych miesiącach wystartuje m.in. liga juniorów, w której „Wilki” też zagrają.

(mk)