Nie dam sobie ręki uciąć, że Falubaz pojedzie w finale

4 Kwiecień 2019
- Jak masz klasowych juniorów, to możesz wygrać ligę, a jak nie masz, to nie możesz. Ta reguła sprawdza się od lat – twierdzi Michał Korościel, dziennikarz Radia Zet, Eurosportu i Eleven. Wcześniej pracował w Radiu Zielona Góra i Radiu Index.

- Jak oceniasz szanse Falubazu?
Michał Korościel: - Wyżej niż w minionym sezonie, ale nie przesadzałbym z huraoptymizmem, bo Falubaz nie ma najlepszych juniorów. Jak masz klasowych juniorów, to możesz wygrać ligę, a jak nie masz, to nie możesz. Ta reguła sprawdza się od lat. Ostatnią drużyną, która wygrała ligę bez topowych młodzieżowców, była Unia Leszno w 2010 roku. Tam był wtedy Jurica Pavlic i Sławek Musielak. Wtedy można było mieć też juniora z zagranicy. Później wygrywały już drużyny z topowymi młodzieżowcami. Play-offy będą, ale nie dałbym sobie uciąć ręki, że Falubaz znajdzie się w finale.

- A jak utrzymać w ryzach tyle mocnych charakterów, zawodników, z których każdy może być liderem? Będzie z tym problem?
- Jak będą wygrywać każdy mecz i każdy wystawi odpowiednią fakturę, to nikt nie będzie się rzucał, ale jak przegrają jeden, drugi mecz i ktoś tam zostanie zmieniony, to może się zacząć.

- W Toruniu przed sezonem jest bardzo cicho, zupełnie, jak… nie w Toruniu. Co to zwiastuje?
- Zmienili strategię, uznali, że będą buddyjskimi mnichami i wezmą wszystkich z zaskoczenia. Nie będą pohukiwać, nie będzie tak jak ostatnio, gdy fajerwerki były przed sezonem, a po już nie. Chcą odwrócić kolejność. Coraz mniej toruńska jest ta drużyna. Jeden wychowanek i to junior. Pierwszy raz w historii toruńskiego żużla w składzie seniorskim nie ma ani jednego wychowanka. Nie jest to może jakiś wielki problem, ale karnety, z tego co wiem, szły im słabo. Holder mówi, że się odświeżył, ale on tak mówi co roku. Doyle’a widziałem w Memoriale Jancarza - bez szału. Iversen pewniak, ale nie jakiś super. Juniorzy tacy sobie. Myślę, że jak do czterdziestki dobiją w Zielonej Górze, to będzie góra. Play-off to nie jest coś, co powinno im się należeć z urzędu. Patrząc na ich skład, będą musieli się mocno szarpać.

- To twój pierwszy sezon w roli komentatora PGE Ekstraligi. Trema? Ekscytacja?
- Jasne, że jestem podekscytowany! Zresztą od 30 lat tak jest, nawet jakbym nie komentował. Fajnie będzie popracować przy ekstralidze, ale ja już trochę żużel komentuję i za każdym razem staram się tak samo ekscytować. Jeśli komentowanie ekstraligi byłoby większą ekscytacją niż np. ligi angielskiej, to by źle o mnie świadczyło.

- Będziesz też komentował mecze Falubazu? W głosie będzie słychać, skąd pochodzisz?
- W ogólnopolskiej telewizji nigdy tego nie robiłem, kiedyś komentowałem w lokalnym radiu. Myślę, że sobie poradzę, bo już to parę lat robię. Dopóki tego nie spróbuję, to nie będę wiedział, może wyjdzie ze mnie jakiś zielonogórski szowinista (śmiech). Poza tym trzeba skądś być, żeby żużlem się zarazić. Najlepiej, gdybym był... z Olsztyna. W piątek jadę do Częstochowy, a nie do Zielonej Góry, więc w pierwszej kolejce nie będę się nad tym zastanawiał.

- Dziękuję za rozmowę.
Marcin Krzywicki