Na parkiecie bez Polaków

21 Marzec 2019
Chiny, Wenezuela i Wybrzeże Kości Słoniowej to rywale polskich koszykarzy w mistrzostwach świata, na które pojadą po przeszło 50 latach. Zdaniem Janusza Jasińskiego, to m.in. zasługa przepisu o dwóch Polakach na parkiecie w naszej lidze.

W przyszłym sezonie na paszporty nie trzeba będzie się już oglądać na parkiecie. Zniknie zapis o konieczności dwóch rodzimych graczy na boisku. Zastąpi go inny. W meczowym składzie drużyny będzie musiało znaleźć się siedmiu Polaków i pięciu obcokrajowców. – Jestem człowiekiem biznesu, przyszliśmy do koszykówki, zastaliśmy reguły, do których się dostosowaliśmy i dzięki temu zdobyliśmy tyle medali w ciągu ostatnich 7 lat, bo postawiliśmy na najlepszych możliwych Polaków i zapłaciliśmy im olbrzymie pieniądze. To się opłaciło – uważa Janusz Jasiński, współwłaściciel Stelmetu Enei BC Zielona Góra, którego zdaniem wyjazd biało-czerwonych na koszykarski mundial to także, w jakimś stopniu, zasługa zielonogórskiego klubu.

– Płaciliśmy bardzo dobrze, ci gracze woleli grać w Polsce i europejskich pucharach. Obawiam się, że nowe regulacje zdemotywują nas do zatrzymania dobrych Polaków – dodaje J. Jasiński. Dla polskich drużyn, które będą grać w europejskich pucharach, ma znaleźć się dodatkowa furtka. Będzie mógł zagrać szósty obcokrajowiec. Warunkiem będzie dodatkowa opłata do PLK. – Trzeba będzie grać albo w Eurocupie, albo w Basketball Champions League, żeby się na to załapać, ale ja będę wolał 25 tys. euro dopłacić do polskiego zawodnika, żeby on był szczęśliwy, niż płacić do związku. Na pewno my się dostosujemy – zaznacza szef rady nadzorczej zielonogórskiego klubu.

(mk)