Mieszkańcy planują wygląd placu zabaw

4 Październik 2015
- Nasz teren rekreacyjny, przy ul. Chmielnej, ma dorosłym stworzyć warunki do wytchnienia, dzieciom okazję do zdrowego ruchu. Dziś przechodzimy od fazy marzeń do fazy konkretów – przypomniała rodzicom dr Agnieszka Opalińska.

Mieszkańcy w piątkowe popołudnie schodzili się nieśpiesznie. Więcej uwagi poświęcali rozmowom z dziećmi niż terminowemu rozpoczęciu zebrania. – Bo to dzieci są najważniejsze w tej naszej inicjatywie – tłumaczyła nam Emilia Kondrad, jedna z pomysłodawczyń urządzenia terenu rekreacyjnego, przy ul. Chmielnej.  I choć zegar już dawno „zaliczył” kwadrans spóźnienia, nikt się nie denerwował – dzieci miały pierwszeństwo, musiały spokojnie pooglądać kolejne szkice placu zabaw.

- Adela, nasza córeczka, sprawdza, na którym projekcie jest zjeżdżalnia, jej młodsza siostra, Lidka szuka karuzeli. Poprzemy ten projekt placu zabaw, który ma obie atrakcje – tłumaczyli nam rodzice dziewczynek, Agnieszka i Dawid Zawistowscy.

Martynę Siwińską, mamę trzyletniego Antoniego, interesowała karuzela i drabinki do wspinania. – Mój synek uwielbia wspinaczki, w grudniu urodzę mu braciszka, Franka, ten przyszły plac zabaw będę miała dosłownie pod oknami bloku, to będzie dla mnie wielkie życiowe ułatwienie i frajda dla dzieci – tłumaczyła powody swej obecności na zebraniu, pomimo zaawansowanej ciąży.

Piątkowe spotkanie w Szkole Podstawowej nr 7 było już drugim zebraniem mieszkańców ul. Chmielnej. W sierpniu spotkali się na rodzinnym pikniku, na którym gościli prezydenta Janusza Kubickiego i kilku miejskich radnych, głównie z klubu Zielona Razem.

- Niestety, prezydent przyszedł wtedy bez swoich synów, szkoda, stracili okazję do dobrej zabawy. Ale Kubicki i tak wymyślał, razem z innymi tatusiami, jak najlepiej urządzić nasz plac zabaw – ze śmiechem relacjonowała nam Emila Kondrad.

Piknikowa formuła narady została zapożyczona od Duńczyków. – Oni unikają celebry. Jak osiedle ma coś ważnego do omówienia, zasiadają z dziećmi przy grillu i ciastkach. Taką samą formułę dialogu społecznego zaproponowałam mieszkańcom ul. Chmielnej – tłumaczyła nam dr Agnieszka Opalińska, która na prośbę mieszkańców podjęła się roli moderatora spotkania.

W ostatni piątek prowadziła drugie zebranie. Tym razem już bez ciastek. Mieszkańcy mieli wybrać z kilku kompleksowych propozycji przygotowanych przez zielonogórskiego architekta, Pawła Gołębiowskiego.

- Pomagam mieszkańcom ul. Chmielnej z powodów sentymentalnych, jako dzieciak buszowałem po tych terenach, a że w tamtych czasach raczej nie zawracano sobie głowy placami zabaw, musiałem radzić sobie sam, czasem z opłakanym dla siebie skutkiem – tak P. Gołębiowski uzasadniał nam swoje zaangażowanie w obywatelski projekt.

Zebranie mieszkańców zaczęło się bez oficjalnych prezentacji i powitań. Rodziców ani zaskoczyła, ani zdziwiła obecność sporej reprezentacji miejskich radnych. Wśród najbardziej aktywnych można było usłyszeć wiceprzewodniczącego rady miasta, Marcina Pabierowskiego, oraz szefa klubu Zielona Razem, Filipa Gryko. Równie często zabierał głos radny poprzedniej kadencji, Radosław Brodzik.   

- Nie mieszkam przy ul. Chmielnej, ale skoro uczestniczyłem aktywnie w sierpniowym pikniku, to powinienem być również na drugim spotkaniu, tym mającym zadecydować o końcowym kształcie terenu rekreacyjnego – przekonywał nas M. Pabierowski.

Zanim dyskusja na dobre „ugrzęzła” z specjalistycznych detalach, Agnieszka Opalińska przypomniała podstawowe założenia: - To ma być miejsce piękne, bezpieczne, ekologiczne i wielopokoleniowe. Dorosłym ma stworzyć warunki do wytchnienia i odpoczynku, dzieciom okazję do zdrowego ruchu. Dziś przechodzimy od fazy marzeń do fazy konkretów.

O czym rozmawiano? O bardzo ważnych sprawach, np. czy plac zabaw małych dzieci powinien mieć płot, bo na osiedlu mieszka sporo psów, które wieczorami mogą zbyt ochoczo korzystać z uroków czystej piaskownicy. Albo inny przykład – gdzie zlokalizować ławeczki i stoliki, by nie zabrać zbyt dużo terenu wykorzystywanego teraz na parkingi. I tak, krok po kroku, posuwano się do celu, cierpliwie przekonując oponentów.

Pewnie zebranie potrwałoby bardzo długo, bo dorosłym znakomicie dyskutowało się o wadach i zaletach, np. różnych nawierzchni boiska do gry w piłkę, gdyby nie protest dzieci. Zwłaszcza najmłodsze zaczęły zdecydowanie dawać wyraz swemu zmęczeniu i znużeniu.

- Uzgodnione dziś rozwiązania zostaną ponownie opracowane przez Pawła Gołębiowskiego. Potem przyjdzie faza konfrontacji z możliwościami finansowymi miasta. Chcielibyśmy koszt całej inwestycji zamknąć na poziomie 400 tys. zł, czy się nam uda, dopiero zobaczymy – poinformowała rodziców Emilia Kondrad, która wzięła na swe barki ciężar przygotowywania wszystkich niezbędnych dokumentów.

(pm)

Artykuły powiązane: 

Tylko połączenie sił może dać dobry efekt

- Obywatele muszą aktywnie współtworzyć otaczającą ich przestrzeń. A władza powinna wspierać obywateli. Nabrzmiały konflikt tylko pogłębia podziały i utrudnia porozumienie – przekonuje dr Agnieszka Opalińska, politolog Uniwersytetu Zielonogórskiego.