Max Elektronik i jego wszystkie podatki i biblioteki

23 Październik 2014
Zielonogórscy programiści z Max Elektronik projektują e-Podatki. Przetarg wart 300 milionów, był jednym z największych w kraju. - Stworzyliśmy firmę z kreatywnymi ludźmi o nieprzeciętnych kompetencjach - opowiada Adam Jeske, prezes Max Elektronik.

Kalina Stawiarz: Co 25 lat temu ludzie wiedzieli o komputerach?
Adam Jeske, prezes firmy Max Elektronik: - Gdy w kwietniu 1991 r. zakładaliśmy firmę, do Polski właśnie dotarł komputer osobisty. Można było obserwować duże zainteresowanie informatyką i systemami zarządzania m.in. dla edukacji. Nie było jednak oprogramowania. Nie było także sieci komputerowych i internetu. To wszystko dopiero raczkowało, ale już w tym momencie firmy wiedziały, że ta technologia ma przyszłość i przyniesie im sukces.

Czym wtedy zajmował się Max Elektronik?
- W tym pierwszym momencie byliśmy integratorem tych rozwiązań.

Na stronie zielonagora.gazeta. pl znajdziecie dwie specjalne platformy do głosowania dotyczące: firm, które powstały w ostatnim ćwierćwieczu i takich, które przetrwały trudny okres transformacji. Przemyślcie swój głos dokładnie - możecie oddać go tylko raz! Jedną z kandydatur możecie też poprzeć, wysyłając e-mail na adres: zielonogorska_firma_25@zielona.agora.pl o tytule "Zielonogórska Firma 25-lecia". Wiadomość musi zawierać nazwę firmy/nazwisko i kategorię, a także imię i nazwisko głosującego. Trzeci sposób to kupon drukowany co środę i piątek w zielonogórskiej "Wyborczej". Wycięty kupon z odręcznie podkreśloną nazwą firmy wystarczy przekazać redakcji: osobiście lub pocztą. Kupon znajdziecie w środę i piątek w "Gazecie Wyborczej".
I uwaga! Redakcja uzna za nieważne głosy, które będą wysłane kilka razy przez tego samego Czytelnika lub z tego samego adresu e-mail.
Głosować mozna do 31 października

To znaczy?
- Dostarczaliśmy oprogramowanie, sprzęt, lokalne sieci komputerowe. Przede wszystkim szkoliliśmy użytkowników z obsługi komputera. Kiedy zaczynaliśmy, firma zatrudniała pięć osób. Przeszkoliliśmy prawie wszystkich pracowników zielonogórskiego Urzędu Miasta z obsługi Worda i Exela. Naszym dużym klientem był PGNiG. Szkoliliśmy pracowników Zefamu i Lumelu. W zasadzie, w tamtym okresie, przeszkoliliśmy na kilkudniowych kursach tysiące ludzi.

Uczyli się podstaw?
- Pokazywaliśmy im, czym jest informatyka i jak można ją wykorzystać w codziennej pracy. Jednocześnie dostarczaliśmy sprzęt komputerowy, ale zawsze naszą ambicją było to, aby tworzyć oprogramowanie. Uczyliśmy się najnowocześniejszych technologii i tym poletkiem, na którym chcieliśmy się sprawdzić, były biblioteki.

Udało się?
- W 1994 r stworzyliśmy system zarządzenia biblioteką o nazwie PROLIB, który na początek wdrożyliśmy na Politechnice Zielonogórskiej. Wtedy dostaliśmy też złoty medal na dużych "Soft Targach" w Katowicach. To spowodowało, że postawiliśmy na rozwój tego systemu. Dzisiaj jesteśmy w zasadzie numerem jeden w Polsce w zakresie zarządzania bibliotekami. W naszym portfolio mamy ok. 250 zinformatyzowanych bibliotek. W woj. lubuskim to pewnie wszystkie. Mamy również bardzo duże wdrożenia m.in. w Bibliotece Śląskiej, jednej z największych bibliotek w Europie oraz w Bibliotece Uniwersytetu Śląskiego połączonej z Biblioteką Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. To jedna z najnowocześniejszych książnic na naszym kontynencie. Nasz system działa również w oparciu o technologię RFID. Elementem systemu są m.in. elektroniczne karty czytelnika, etykiety wklejane w książkach i na płytach CD/DVD, bramki kontrolne, urządzenia samoobsługowe do samodzielnych wypożyczeń i zwrotów książek, czytniki kart zbliżeniowych. Nie odstajemy od światowych standardów.

Konkurencji zabrakło bibliotek?
- W tym roku święcimy 20-lecie systemu PROLIB na polskim rynku. Jesteśmy tu uznanym graczem. Dzisiaj konkurujemy tylko z amerykańskimi systemami. Nasz system to kilkanaście milionów linii kodu oprogramowania. Ale w międzyczasie poszliśmy również druga ścieżką związaną z informatyzacją procesów zarządzania przedsiębiorstwem.

Złożone przedsięwzięcie?
- Tak. To była masa zadań, które wprowadzały informatyzację w samorządach i w przedsiębiorstwach. Na początku lat 90. ważnym dla nas osiągnięciem była pełna informatyzacja Zefamu w oparciu o system ERP, który pozwala zarządzać sprzedażą, gospodarką materiałową czy transakcjami finansowymi. Dziś to standard w zarządzaniu przedsiębiorstwem. My już w 2000 r. podjęliśmy decyzję o produkcji własnego systemu MAXeBiznes. Jako jedni z pierwszych w Polsce zaczęliśmy produkować oprogramowanie w bardzo popularnym dziś języku Java. Nasz produkt przeszedł ewolucję i dziś nazywa się Quatra Max. Działa w ponad stu przedsiębiorstwach w Polsce. Pozwala m.in. funkcjonować firmie w chmurze.

Kto korzysta z waszego systemu?
- To są m.in. Port Lotniczy Poznań - Ławica, Inter Groclin, czy Komputronik, a także lokalne Stelmet, czy Lumel. Ale wracając do 2000 r., to w tym momencie kamieniem milowym była decyzja o szukaniu inwestora strategicznego. Chcieliśmy przyśpieszyć rozwój firmy, więc weszliśmy do grupy kapitałowej poznańskiej spółki Emax, która w 2006 r. połączyła się z Computerlandem, z jedną z największych firm informatycznych w Polsce.

Która już nie istnieje.
- Ponieważ w tym samym czasie z połączenia tych wszystkich spółek powstała grupa Sygnity. Należy do niej także Max Elektronik. Jest to grupa kapitałowa, która plasuje się w czołówce największych firm IT w Polsce, która działa w sektorze publicznym, energetycznym i bankowym. To poszerzyło rynek odbiorców naszych produktów i usług informatycznych.

Aktualnie Sygnity realizuje duży projekt organizowany przez Ministerstwo Finansów. Chodzi o projekt e-Podatki, który będzie rewolucjonizował cały system podatków w kraju. To był jeden z największych przetargów w Polsce o wartości ok. 300 mln zł. Zespół projektantów i programistów z Max Elektronik bierze udział w tworzeniu tego systemu.

Co się zmieni dla podatnika?
- W ramach systemu e-Podatki fiskus chce zebrać dane o wszystkich podatnikach w jednej bazie. Dotąd przechowywane były w 400 bazach danych w urzędach skarbowych. W nowym systemie wszystkie urzędy skarbowe będą miały dostęp do tych samych danych. Co więcej, dane od podatników będą wymieniane automatycznie z rejestrami prowadzonymi przez inne instytucje publiczne, np. ZUS. Nie będzie więc potrzeby dostarczania do różnych urzędów kilka razy tych samych danych. Docelowo na działającym w ramach systemu e-Podatki Portalu Podatnika każdy będzie miał własne konto ze wszystkimi rozliczeniami z fiskusem. Będzie mógł tam szybko i sprawnie sprawdzić stan swoich płatności.

Brzmi ciekawie.
- Uczestniczymy także w projektach organizowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Tam też nasz zespół odgrywa kluczową rolę. To projekt związany z elektroniczną kartą pacjenta, bazami danych związanych z obsługą klienta. Jako partner Sygnity występowaliśmy również w olbrzymim projekcie "Lubuski e-urzad". To wszystko to właśnie ta trzecia działka w firmie, czyli oprogramowanie dedykowane - szyte na miarę i potrzeby klienta.

Widziałam, że właśnie szkolą się urzędnicy.
- Dokładnie. Nie są pierwszymi. Niedawno zakończyliśmy też projekt e-Drzonków. Podjęliśmy się dużego wyzwania napisania od podstaw oprogramowania, które zarządza ośrodkiem sportowym. Jesteśmy z niego dumni.

Na czym to polega?
- Całe zarządzanie odbywa się tam w oparciu o ESOOS (Elektroniczny System Obsługi Obiektów Sportowych). Nasi informatycy zbudowali system o szerokim zakresie funkcjonalności - możliwy do zastosowania w każdym ośrodku sportowym. Klienci zyskują m.in.: dostęp do elektronicznego zakupu usług, elektroniczne portfele i elektroniczne karty umożliwiającej dostęp do obiektów i zakupionych usług. Rozwiązanie umożliwia transmisje obrazu z wydarzeń na terenie ośrodka oraz nowy, pełen praktycznych możliwości portal - Drzonkow.pl. Gdy wybierają się np. na basen, nie muszą martwić się o gotówkę czy tradycyjną kartę płatniczą, wystarczy, że zasilą swoją drzonkowską e-portmonetkę. Natomiast kierownictwo WOSiR dostaje do ręki dane pozwalające na analizę stopnia wykorzystania obiektów, złożonych zamówieniach, zrealizowanych usług oraz na bieżąco może kontrolować ruch ludzi i pojazdów po Ośrodku.

Za rok okrągłe urodziny. To dobry czas na podsumowania 25-lecia?
- Stworzyliśmy firmę, która jest innowacyjna i zatrudnia kreatywnych, zaangażowanych i pełnych pasji ludzi o nieprzeciętnych kompetencjach. Max Elektronik ma utrwaloną pozycję na rynku. Tylko z systemu bibliotecznego Prolib w skali kraju korzysta ok. miliona czytelników. Zawsze staramy się dobrze zrozumieć działalność klientów, być dla nich ekspertem i doradcą oraz wspólnie budować rozwiązania, które pomagają im efektywnie prowadzić biznes. Dostarczamy im systemy informatyczne stworzone w najnowszych technologiach. Daliśmy też ciekawą i rozwojową pracę absolwentom naszej uczelni. Szacuję, że w naszej firmie pracowało dotychczas ponad 300 osób. W chwili obecnej zatrudniamy ok. 100 osób.

Kto może znaleźć pracę w tej firmie?
- Cały czas szukamy programistów, konsultantów i projektantów. Często przychodzą do nas młodzi ludzie: studenci i absolwenci, którzy zawodu uczą się dopiero w firmie. Zresztą nie chodzi tylko o umiejętności informatyczne, ale także o miękkie aspekty pracy, m.in. komunikację i pracę zespołową. Przez wiele lat organizowaliśmy konkursy, praktyki i staże. W jednych latach ten system działał lepiej w innych gorzej, ale co roku mamy kilku praktykantów, którym po zakończeniu studiów proponujemy pracę.

Kalina Stawiarz
„Gazeta Wyborcza”

 

Artykuły powiązane: 

Wybierz Zielonogórską Firmę 25-lecia

„Gazeta Wyborcza” wspólnie z prezydentem miasta Januszem Kubickim organizuje plebiscyt Zielonogórska Firma 25-lecia. Zachęcamy do udziału w głosowaniu.

Kim jest król butów? Na pewno zielonogórzaninem

Na butach znał się od dziecka, potem doszła pasja internetowa. Na studiach złożył to w całość. - Pukali się w głowę. Przecież buta trzeba przymierzyć, a to nieprawda - mówi Marcin Grzymkowski, 30-latek z Zielonej Góry, właściciel największego obuwniczego sklepu internetowego w Polsce.