Kiedy z pasji rodzi się książka

14 Listopad 2017
- Kto i dlaczego Grünberg spolszczył na Zielona Góra, tego dotąd nie odkryłem – mówi Alfred Siatecki, laureat wielu nagród literackich, który bohaterów swoich książek często umiejscawia w Winnym Grodzie. Nie inaczej jest z ostatnią pt. „Pozaduszki”.

− Pewnego dnia zdun remontujący podupadły pałac na Zatoniu znajduje w kominie szczątki dziecka z dawnych lat – tak się zaczyna Twoja powieść „Pomsta”. To książka historyczna, czy o naszych czasach?

Alfred Siatecki: „Pomsta” jest trzecią, a właściwie czwartą częścią cyklu powieściowego o dziennikarzu śledczym Danielu Jungu. We wszystkich chodzi mi o odpowiedź na to samo pytanie. Co się stało z dziełami sztuki, które Niemcy zostawili w 1945 roku, opuszczając swoje pałacyki, dwory, wille, kamienice? Akcja „Pomsty” dzieje się w Zielonej Górze, na Zatoniu, także w Brodach, gdzie pozostały kikuty pałacu Brühlów. I gdzie znajdował się największy na świecie Serwis Łabędzi.

 

− Pierwszą w tej serii była powieść „Szajbus”?

− Bohaterami „Szajbusa” są byli i obecni politycy. Redaktor Jung stara się dowiedzieć, skąd pochodzą wartościowe obrazy znajdujące się w ich domach. Zadał też pytanie, gdzie jest kolekcja płócien, między innymi Rembrandta, Caravagia, Canaletta, do końca wojny zdobiących wnętrza pałacu w Żaganiu.

 

− Później ukazał się „Postrzelony”.

− Akcja tej powieści sprowadza się do poszukiwania zaginionego obrazu malarza urodzonego w Grünbergu, Tadeusza Kunzego. W Krakowie był nazywany Koniczem, w Rzymie, gdzie się kształcił i mieszkał, występował jako Taddeo Polacco. Jest uważany za jednego z największych malarzy XVIII wieku. Troszkę jego twórczości ma Muzeum Ziemi Lubuskiej.

 

− W ubiegłym roku spod twojego pióra wyszedł „Porąbany”, nominowany do Lubuskiego Wawrzynu Literackiego.

− To rzecz o żużlowcach, a właściwie o wujach, którzy nieźle na tym wychodzą. Bohaterowie powieści zdają sobie sprawę, że żużel ma więcej z widowiska niż ze sportu. Tak jak w poprzednich powieściach, w „Porąbanym” policjanci mają rozwiązać zagadkę kryminalną. I tak jak w poprzednich powieściach długo by to trwało, gdyby sprawy nie wziął w swoje ręce reporter śledczy Jung, który zanim został dziennikarzem, był detektywem policyjnym.

 

− Choć akcja tych książek rozgrywa się nie w Zielonej Górze, lecz w Zielonejgórze, mieszkaniec miasta znajduje redakcję przy alei Niepodległości, stadion żużlowy przy Wrocławskiej, restaurację Essenza, parking koło filharmonii…

− W pierwszym roku po wojnie była Zielonagóra. I tak nasze miasto powinno nadal się nazywać. W starych polskich publikacjach, kiedy Grünberg był po niemieckiej stronie, spotkałem nazwę Zielonogóra. Kto i dlaczego Grünberg spolszczył na Zielona Góra, tego dotąd nie odkryłem.

 

− Piszesz kryminały osadzone w realiach zielonogórskich?

− W naszym czasach kryminał ma charakter powieści obyczajowej, psychologicznej, przygodowej, miejskiej, wiejskiej, policyjnej. Akcja w moich książkach dzieje się tu i teraz, ale i wraca do przeszłości. Czytelnik lubiący politykę znajdzie w nich wątki polityczne.

 

− Należysz do najpracowitszych zielonogórskich pisarzy. Tydzień po „Pomście” ukazał się zbiór opowiadań „Pozaduszki”. Jeżeli dobrze policzyłam, Twoja 32. książka. Kiedy kolejna?

− Oficynka z Gdańska, mój wydawca, ma już jej maszynopis elektroniczny. Jest to powieść z bohaterami znanymi z „Szajbusa”. „Porąbanego”, Postrzelonego” i „Pomsty”. Teraz kończę 34. książkę. W głowie mam 35. Wszystkie tworzą cykl „Kiedy z pasji rodzi się zbrodnia”.

 

− Dziękuję.

Ewa Lurc