Jubileusz 20-lecia Big Bandu UZ

18 Czerwiec 2018
- Jazzmani czasami noszą się swobodnie, ale sztafaż luzactwa pozostawiają w garderobie, na scenie zawsze są skoncentrowani i zdyscyplinowani – przekonuje Jerzy Szymaniuk, zielonogórski naukowiec i jazzman.

- Pod koniec kwietnia odebrał pan z rąk prezydenta Andrzeja Dudy nominację profesorską. Czym dla pana jest ten tytuł: współczesną formą patentu szlacheckiego czy tylko historycznym echem „królewskich” uprawnień głowy państwa?

Jerzy Szymaniuk, naukowiec, twórca i dyrygent Big Bandu Uniwersytetu Zielonogórskiego: - To przede wszystkim ukoronowanie mojej drogi zawodowej. I zadowolenie, że nie działam w próżni, że moja praca jest zauważana i doceniana. Zarazem to dobra okazja do bilansu. No i radość, mówiąc tak po ludzku.

- Potoczne wyobrażenie przypisuje profesji naukowca wielkie przywiązanie do dyscypliny i dokładności. Tymczasem muzyk jazzowy, wedle tego samego wyobrażenia, to taki wolny ptak, co śpiewa kiedy chce. Jak pan godzi te sprzeczne role?
- To bardzo mylne wyobrażenie, jeśli muzykę jazzową ktoś odbiera w kategoriach nonszalancji. To prawda, jazzmani czasami noszą się swobodnie, ale sztafaż luzactwa pozostawiają w garderobie, na scenie zawsze są skoncentrowani i zdyscyplinowani.

- Co takiego jest w jazzie, że jest mu pan wierny niemal od pacholęcia?
- Jazz zorganizował całe moje życie. Już w szkole średniej bardzo zainteresowałem się muzyką XX wieku, po pewnym czasie wybrałem sobie „uliczkę” w postaci jazzu, bo ten rodzaj muzycznej ekspresji dawał mi najwięcej swobody wykonawczej. Tylko jazz gwarantuje aż tak dużo przestrzeni dla wyobraźni i kreatywności muzycznej. Mówiąc krótko – jazz to obszar wolności.

- Kiedyś jazz był także symbolem zerwania z purytańską obyczajowością. Czy współczesny jazz, od kiedy zagościł w filharmoniach, jeszcze o coś walczy?
- Zacznijmy od tego, że sztuka, w tym jazz, nie musi być narzędziem żadnej ideologii. Sztuka jest celem samym w sobie. Patrząc z takiej perspektywy, łatwiej zaakceptować prosty fakt, że dziś jazz skupia się wyłącznie na samej muzyce. Co nie znaczy, że nie musi zabiegać o uznanie publiczności. Obok kontekstu czysto rynkowego mamy jeszcze kontekst naukowy. W obiegu wciąż jest bardzo mało pozycji zajmujących się jazzem właśnie w takim ujęciu. Ale coraz więcej mistrzów jazzu dostrzega tę pustkę. Również moja osobista praca naukowa służy temu samemu celowi.

- Zielona Góra znana jest telewizyjnej publiczności głównie z byłego już festiwalu piosenki rosyjskiej oraz z kabaretowych maratonów. Co powinniśmy zrobić, aby trafić do medialnego obiegu również w przypadku Big Bandu UZ?
- Prowadzę różne orkiestry od 41 lat. Na swoim koncie mam długą listę nagród indywidualnych i zbiorowych. Za nami liczne trasy koncertowe z udziałem uznanych solistów. Telewizja Polska zrealizowała z nami dwa długie programy muzyczne, które do 2012 r. były wielokrotnie emitowane na szklanym ekranie. Wszystkie te muzyczne sukcesy na ogół kończyły się wzmiankami w prasowym serwisie PAP oraz krótkimi notami w zielonogórskiej prasie. Ale nie możemy narzekać, dzięki opiece UZ oraz uznaniu zielonogórskiej publiczności mamy pewność, że na każdy nasz koncert zabraknie biletów (śmiech).

- Dziękuję.
Piotr Maksymczak

Gala z okazji 20-lecia Big Bandu UZ
Jubileuszowy koncert pt. „20 Years in Full Swing”, odbędzie się 21 czerwca, godz. 19.00, aula UZ, przy. ul. Podgórnej 50. Bilety od 10 zł, do nabycia m.in. w Muz-Art, „U Ojca” oraz na godzinę przed koncertem. Wystąpią m.in.: Andrzej Dąbrowski, Wojciech Myrczek, Paulina Gołębiowska, tegoroczne absolwentki wokalistyki jazzowej: Marcelina Bienkiewicz oraz Magdalena Janicka. Gość specjalny – Andrei Konstatinov. Dyryguje Jerzy Szymaniuk.