Życzliwe ludziom Jany

2 Sierpień 2014
- Od początku polubiliśmy tę wieś i jej mieszkańców. Są ludźmi życzliwymi i przyjaznymi. Kiedy wyjeżdżam, nie martwię się, że zostawiam dom bez opieki – zwierza się przed kamerą Halina Zielińska, właścicielka miejscowego przedsiębiorstwa.

- Mieszkańcy Jan są spokojnymi, porządnymi ludźmi – dodaje z przekonaniem pani Halina. Sprowadziła się tu w 1994 r. Od tego roku działa też rodzinna firma Zielińskich. Kamera filmowców ze Stowarzyszenia Dobry Start pokazuje panie przy maszynach do szycia, prześlizguje się po rzędach szpulek z kolorowymi nićmi, skupia oko na stojących równiutko botkach i ciepłych kapciach. Bo tu powstają elementy obuwia dla dużej firmy z Czerwieńska. W zakładzie państwa Zielińskich pracuje ponad 30 osób. - Większość pracowników to mieszkańcy Jan, a więc mają blisko do pracy, nie muszą dojeżdżać do Zielonej Góry, to na pewno duży plus – uśmiecha się właścicielka. W wypowiedź pani Haliny wplecione są migawki z wiejskiego festynu. Przypadek? Pomyłka filmowca? Nic podobnego! Okazuje się, że firma Zielińskich stara się integrować miejscowych, wspiera różne inicjatywy sołeckie, w tym imprezy i festyny.

A lektor uświadamia nas, że mieszkańcy chętnie uczestniczą we wszelkich inicjatywach lokalnych. Powołali nawet Stowarzyszenie Rozwoju Miejscowości Jany. Ze „swoich ludzi” bardzo dumna jest sołtys Monika Turzańska. - Mamy tu stałą grupę, która pomaga i wspomaga działania – mówi. I chwali mieszkańców m.in. za zaangażowanie w organizację corocznego święta wsi – to Dzień Mieszkańca Jan. – I okazja, by się spotkać, wspólnie pobawić – dodaje pani sołtys. – Nic dziwnego, że nasza miejscowość cieszy się zainteresowaniem nowych mieszkańców, kupują tu działki, stawiają domy. I z takim optymizmem wprowadzają się do nas.

Za chwilę widzimy panią Monikę w zupełnie innej scenerii. Stoi gdzieś w lesie, pośród zieleni poszycia i tajemniczych nagrobków. Za nią uwija się kilka osób, nawet dzieci coś pilnie porządkują. – Znajdujemy się na zabytkowym, ewangelickim cmentarzu. Tu leżą pierwsi mieszkańcy Jan, narodowości niemieckiej. To element historii naszej wsi. Chcemy o to miejsce zadbać, upamiętnić je – tłumaczy sołtyska.

W całym filmie widać zresztą tę niesamowitą dbałość i troskę o „małą ojczyznę”. Oczkiem w głowie wszystkich mieszkańców jest kościół. Kamera pokazuje nam świątynię z zewnątrz, w całej krasie. Lektor przypomina, że promotorem i pomysłodawcą powstania kościoła był ks. Leszek Gościmiński, potem budowę przejął ks. Michał Zielonka z Zawady.

Wędrujemy, wraz z filmowcami, do wnętrza świątyni. Jasnego, rozświetlonego, zadbanego. Widać, że ktoś cały czas dogląda miejsca. Wszędzie czyściutko, dekoracje, w wazonach świeże kwiaty. Budowę wspomina Zofia Warcaba: - Głównymi sponsorami i takimi wspomożycielami, przez całe dzieło, do dziś, są rodziny mieszkające tutaj, prowadzące działalność rzemieślniczą: państwo Zielińscy i państwo Bratkowscy, ale zaangażowanie i pomoc mieszkańców są cały czas bardzo duże – mówi. - To dla nas szczególne miejsce, jest naszym oczkiem w głowie i naszą chlubą. Mam nadzieję, że będziemy się tu spotykać aż do końca naszych dni i zawsze będziemy o to miejsce dbać.

Z kamerą odwiedzamy też przytulny punkt biblioteczny, gdzie Renata Gawrońska opowiada o najmłodszych czytelnikach. Zaglądamy na boisko, gdzie o wynikach swojej drużyny mówi Łukasz Zasimuk z Ludowego Uczniowskiego Klubu Sportowego LZS Jany. Operator filmuje stado dorodnych krów i rolnika Jana Andrykiewicza, który zachwala tutejsze gleby i przekonuje, że w Janach warto postawić na gospodarkę ekologiczną.

Daria Śliwińska-Pawlak