Gwiazdy CSKA jaśniały

14 Marzec 2019
Ci, którzy liczyli na cud, srodze się zawiedli. Z kolei ci, którzy wybrali się, by podziwiać top europejskiej koszykówki, wychodzili z hali CRS zadowoleni. CSKA Moskwa pokazał swoją wielkość, gromiąc Stelmet na oczach jego kibiców 115:74.

I na oczach trzech fanów CSKA. Właśnie tylu sympatyków europejskiego giganta pojawiło się w hali CRS, by dopingować swoich. Mogli liczyć na naszych fanów, którzy pomogli zawiesić flagę moskiewskiego klubu. Na pamiątkę dostali też biało-zielony szalik. Bawili się świetnie, bo jak tu się nie bawić, mając w składzie ulubionej drużyny takie gwiazdy. Najjaśniej świeciła ta Sergio Rodrigueza. 32-letni Hiszpan z gracją poruszał się po parkiecie w Zielonej Górze. Nie zagrał nawet połowy meczu. 19 minut wystarczyło jednak, by przypomnieć, że w swoim fachu jest artystą. Pięć celnych trójek, oddanych z niebywałą lekkością było tego potwierdzeniem. - Podeszliśmy bardzo poważnie do tego meczu. To ważne, bo ciężko jest grać w roli faworyta, w dodatku po długiej podróży. Jesteśmy szczęśliwi z tego zwycięstwa – wyjawił ze spokojem Hiszpan, który w sumie zdobył 21 punktów, najwięcej w CSKA.

W strzeleckich popisach próbował gonić Rodrigueza Kodi Justice. Amerykanin, to z pewnością największy wygrany konfrontacji z CSKA w biało-zielonym stroju. Wciąż bacznie śledzony przez kibiców, w swoim trzecim meczu w Stelmecie, trafił 4 z 5 rzutów z dystansu i wśród zielonogórzan miał największą zdobycz – 18 pkt.

Z takiego meczu po latach widzi się obrazki. Flesze zostaną w pamięci po boskiej grze Rodrigueza, ale kibice nie zapomną też Adama Hrycaniuka. Nie po hegemonach z Rosji, a po akcji „Bestii” hala CRS eksplodowała największą radością! W trzeciej kwarcie Hrycaniuk zrobił akcję w iście moskiewskim stylu, gdy „wziął na plakat” Joela Bolomboya oraz Aleca Petersa i załadował piłkę z góry! – Cieszę się, że to mi się udało, było słychać kibiców, bardzo miło – powiedział „Bestia” z uśmiechem, który jednak szybko zniknął, gdy przyszło do oceny pojedynku. – Solidna lekcja dla nas. U nich wszystko wygląda, jak w książce. Akcje idą jak po sznurku – dodał Hrycaniuk.

Dowodem tego są liczby. Stelmet przegrał z CSKA największą różnicą spośród wszystkich drużyn ligi VTB w tym sezonie. Zielonogórzanie o punkt „przebili” w tym Tsmoki Mińsk, które przegrały 40-punktami. Białorusinom Rosjanie rzucili też w tym sezonie najwięcej punktów – 119. Punktowo Stelmet lepiej wypadł w Moskwie, gdzie przegrał różnicą 24 „oczek”. – My chyba graliśmy podobnie, a oni lepiej niż u siebie – ocenił Hrycaniuk.

W tę sobotę Stelmet znów będzie mierzył się z mocarzem – Zenitem Sankt Petersburg, jednym z trzech pogromców CSKA w tym sezonie w rozgrywkach VTB. Początek meczu w hali CRS o 18.00.

(mk)