50 lat uczelni. Teraz czas na zdrowie

2 Październik 2015
Wyobrażacie sobie, jak wyglądałaby Zielona Góra bez wyższej uczelni? To byłoby zupełnie inne miasto! 50 lat temu pierwsi studenci trafili na WSInż. – Teraz znów mamy szczególny rok. Rusza wydział medycyny, gdzie naukę zaczyna 60 studentów – mówi rektor, prof. Tadeusz Kuczyński.

Inauguracja nowego roku akademickiego, w poniedziałek, o 11.00. Równo 50. zielonogórskie rozpoczęcie roku akademickiego. Start był skromny – raptem 120 studentów, w 1965 r. Teraz w Zielonej Górze zaczynają się kształcić lekarze.

U nas wciąż coś było pierwsze. Pół wieku temu pierwsi studenci na WSInż. Powołanie Wyższej Szkoły Nauczycielskiej rychło przemianowanej na WSP. Zamiana WSInż na Politechnikę. Połączenie uczelni i powołanie uniwersytetu. Stworzenie wydziału medycyny. Od czasu utworzenia województwa zielonogórskiego, chyba żadna instytucja nie miała takiego wpływu na rozwój miasta.

- Policzyliśmy dokładnie: w całej Polsce jest 57.689 absolwentów Uniwersytetu Zielonogórskiego – wylicza rektor Kuczyński. – Bez przesady można powiedzieć, że wszystkie zielonogórskie uczelnie ukończyło ok. 100 tys. osób. Wiele osób w województwie, na kierowniczych stanowiskach, to nasi absolwenci. Mamy być z czego dumni.

Dlatego rektor zaprosił na specjalną konferencję prasową szczególnych gości: prof. Dariusza Ucińskiego – pierwszego absolwenta WSInż, który został profesorem, prof. Wojciecha Strzyżewskiego - pierwszego absolwenta WSP, który został profesorem, oraz prof. Hieronima Szczegółę, który 50 lat temu zakładał uczelnię.

- To dla mnie szczególny jubileusz, bo 50 lat temu również urodził się mój syn, który teraz jest też u nas profesorem – żartował prof. Szczegóła. – Kiedy pół wieku temu zaczynaliśmy rok akademicki, było nas dwóch doktorów. Ja, humanista, i rektor, doc. Jerzy Kołakowski, który przyjechał z Częstochowy i nie prowadził wykładów, bo jego specjalność uczono na latach późniejszych. Zajęcia prowadzili najlepsi nauczyciele z miejskich szkół, którzy później porobili kariery naukowe. Jak to się bardzo zmieniło.

50 lat temu uczelnia zatrudniała 18 pracowników i kształciła 122 studentów. Dzisiaj na uniwersytecie profesorów i doktorów habilitowanych jest 291. Kształci się tutaj 9.344 studentów. Większość z nich pochodzi z naszego regionu.

Teraz uczelnia robi kolejny krok milowy – pojawi się na niej 60 studentów medycyny.

- Sprawdzaliśmy ich wyniki matur. Poziomem nie odbiegają od studentów, którzy kandydowali na renomowane uczelnie medyczne, w Poznaniu czy Wrocławiu – informuje prof. Agnieszka Zembroń-Łacny, prodziekan Wydziału Lekarskiego i Nauki o Zdrowiu. – Udało się nam skompletować dobrą kadrę, będziemy mogli prowadzić zajęcia na bardzo dobrym poziomie.

Jak wyglądałaby Zielona Góra, gdyby nie było uniwersytetu? – pytam profesorów.

- Miasta, które nie mają uniwersytetów, umierają – najkrócej odpowiedziała prof. Zembroń-Łacny.

- Nie byłoby tylu restauracji, kawiarni, sklepów, wydarzeń kulturalnych, bo nie byłoby klientów. Nie wyobrażam sobie Zielonej Góry bez uniwersytetu – dodaje prof. Strzyżewski.

(tc)


Janusz Kubicki
prezydent Zielonej Góry

- Nie wyobrażam sobie naszego miasta bez wyższej uczelni. Bez Uniwersytetu Zielonogórskiego. Gdyby nie decyzja sprzed 50 lat, o powołaniu WSInż, dzisiaj bylibyśmy innym miastem. Myślę, że nie tak rozbudowanym, mniej atrakcyjnym, mniej ciekawym. Uniwersytet to jeden z najważniejszych elementów miastotwórczych, przyciągających nowych ludzi, nowe idee i biznes. To moje oczko w głowie. Staram się ze wszelkich sił wspierać uniwersytet. Dlatego tak bardzo martwią mnie jego porażki i tak bardzo cieszą sukcesy.

Znakomicie, że wreszcie udało się utworzyć wydział lekarski, tak potrzebny miastu i województwu. Cieszę się, że w Zielonej Górze można studiować prawo. Takie ruchy zapewniają rozwój. Czasami wygląda to, jak porywanie się z motyką na księżyc, ale gdy pół wieku temu, w szczerym polu, budowano z niczego ośrodek akademicki, to też wyglądało to na przysłowiowe porywanie się z motyką na księżyc. Warto mieć marzenia. I je realizować.

Uczelni, kadrze i studentom życzę wszystkiego najlepszego.


prof. Dariusz Uciński
pierwszy absolwent WSInż, który został profesorem
- Jestem równolatkiem naszej uczelni. Kiedy zaczynałem studiować, byłem przekonany, że później będę pracować w przemyśle. Stało się inaczej. W 1989 r. zakłady walczyły o przetrwanie, ale uczelnia dawała duże możliwości. Np. miałem swój komputer. Na uczelni widać dobre strony globalizacji. Można współpracować z całym światem. Nie jest ważne, gdzie jesteś, ważne, co sobą reprezentujesz.

prof. Tadeusz Kuczyński
rektor UZ
- To dla nas olbrzymie święto. Zaczynaliśmy właściwie od zera i przez 50 lat stworzyliśmy pełnoprawny uniwersytet. Teraz, pierwszy raz w swej historii zaczynamy kształcić studentów nauk medycznych. To sukces. Kiedyś kadra zdobywała tytuły naukowe na innych uczelniach. Dzisiaj sami mamy prawo doktoryzowania na 17 kierunkach, na pięciu do habilitacji. Jesteśmy niezłym uniwersytetem.

 

prof. Hieronim Szczegóła
50 lat temu zakładał uczelnię
- Uczelnia powstawała w szczerym polu, prawie za miastem. Wtedy było nas tylko dwóch doktorów, resztę kadry dydaktycznej tworzyli nauczyciele z miejscowych szkół. WSInż powstała głównie dlatego, że były potrzebne kadry dla przemysłu. Zaczynaliśmy od jednego wydziału. Później powstawała Wyższa Szkoła Pedagogiczna i doszliśmy do uniwersytetu.

 

prof. Wojciech Strzyżewski
pierwszy absolwent WSP, który został profesorem
- Byłem ostatnim rocznikiem, który studiował na WSP historię w cyklu czteroletnim. Później studia wydłużono do pięciu lat. Trochę zazdrościliśmy kolegom. Ja miałem możliwość uczestniczenia w zmianach, w których rzadko historyk bierze udział. Zajmuję się heraldyką i kiedy powstawały samorządy, współpracowałem przy tworzeniu kilkudziesięciu herbów gmin, powiatów i województwa. To olbrzymia satysfakcja.