Bozia siedziała na poprzeczce przeciwnika

6 Lipiec 2018
6 zwycięstw, 5 remisów, 19 porażek – za mało, by sportowo pozostać w klasie okręgowej. Zorza Ochla zajęła 14. miejsce z 23 punktami i spadła do A-klasy. Krajobraz po bitwie? Nie ma mowy!

Dwa sezony trwała przygoda z klasą okręgową. Do Ochli przyjeżdżały drużyny z dużym, jak na lubuską piłkę, rodowodem. Czarni Żagań czy Promień Żary, to znane firmy, ale i przed nimi Zorza nie pękała. - Nie mamy się czego wstydzić, kto był na naszych meczach, ten się nie nudził. Zawsze dawaliśmy z siebie wszystko. Bozia często siedziała na poprzeczce przeciwnika – mówi Michał Grzelczyk, trener Zorzy. Co ciekawe, często znacznie lepsze pojedynki drużyna toczyła z czołówką niż z sąsiadami z tabeli. - Ci ludzie poświęcają czas wolny, bez zarabiania pieniędzy. Muszą łączyć ciężką pracę zawodową z graniem – dodaje Grzelczyk, który mimo spadku zostaje z drużyną. Plany są ambitne. Stworzona została akademia, a młode zaplecze w przyszłości ma wydać owoce. - To jest ogromny sukces naszego sezonu. Ci zawodnicy będą rośli, będą lokalnymi patriotami. Jeżeli nie będą chcieli spróbować sił w mocniejszych zespołach, to będziemy mieli z nich pociechę – uważa szkoleniowiec. W tzw. „Serie A” Zorza chciałaby odegrać poważną rolę, nie wykluczając awansu. Pozostanie w drużynie deklaruje 16 zawodników, być może uda się ściągnąć napastnika z Piasta Iłowa, klasyczną „dziewiątkę”. - Nie wiadomo, gdzie nasz kochany związek wrzuci tę naszą Zorzę. Możliwe, że wylądujemy w tzw. grupie gubińskiej, gdzie jest Nowogród, Leśniów, Świdnica, czyli lokalne, trudne zespoły – kończy trener.

(mk