Prezydent Kubicki w Nowym Kisielinie: - Nam wszystkim potrzebny jest silny impuls rozwojowy

7 Grudzień 2013
Połączenie miasta z gminą, to propozycja skierowana do mieszkańców. Zanim podejmiecie decyzję chcę, żebyście wiedzieli dlaczego i co chcemy zrobić. Dlatego do państwa przyjechałem – tak rozpoczął spotkanie w Nowym Kisielinie prezydent Janusz Kubicki.

Spotkanie zorganizowano w pięknie odnowionej wiejskiej świetlicy. To do niej trafiły również pieniądze z Funduszu Integracyjnego m.in. na klimatyzację, wyposażenie biblioteki, kuchni i siłowni.

- Nikt nie jest lepszy i nie jest gorszy. To są dwa najlepsze i najbogatsze samorządy w województwie – mówił prezydent.  – Zielona Góra ma sukcesy w walce o środki unijne. Jest jednym z nielicznych samorządów pozyskujące środki z zewnątrz, a nie od marszałka. Niestety zasada jest prosta im jesteśmy silniejsi i więksi tym więcej tych pieniędzy z Warszawy możemy wywalczyć. Unia Europejska prowadzi politykę i miejską i dzięki temu znaleźliśmy się w gronie wielkich, którzy dostają dodatkowe pieniądze. Duży może więcej, a my musimy się wzmocnić żeby konkurować z pobliskimi wielkimi ośrodkami: Poznaniem, Wrocławiem czy Berlinem. A te wielkie miasta szybko się rozwijają i nam uciekają. Musimy zrobić wszystko żeby szybko się rozwijać, dlatego potrzebny jest silny impuls rozwojowy. Może nim być połączenie miasta z gminą. Chodzi o to by w przyszłości być również zamożnym samorządem.

Prezydent jako przykład dysproporcji pokazywał Rzeszów, zaliczany do metropolii. Stolica Podkarpacie wciąż rozszerza swoje granice. Rzeszów na rozwój komunikacji ma 200 mln zł, a Zielona Góra w poprzednim rozdaniu dostała 5 mln zł. – Ale teraz możemy mieć 400 mln zł, na projekt elektrycznych autobusów. My nic nie chcemy państwu zabrać. Walczymy o to, by przyciągnąć do nas jak najwięcej kapitału. To korzystne dla nas wszystkich i wszyscy powinniśmy o to walczyć – tłumaczył prezydent.

Spotkanie z prezydentem trwało prawie trzy godziny. Z sali padło kilkadziesiąt pytań.

– Duże ośrodki marginalizuje mniejsze ośrodki. Chce pan by Zielona Góra stała się silnym ośrodkiem, który wysysa okolicę. Zostanie kilka silnych samorządów, a reszta będzie żyła w biedzie. W wielkich superlatywach mówi pan o Unii Europejskiej, a my Polacy brniemy w coraz większych długach. -Kiedy śledziłem kampanię podatki, MZK itd. To zastanawiałem się w jaki sposób ten budżet będzie zrównoważony? Brakujące pieniądze mają pochodzić z podatków PIT trafiających do powiatu. To oznacza, że zbiednieją ludzie wokół nas. Nie popieram takiego stanowiska.
Janusz Kubicki: - W Unii Europejskiej bogaci płacą na biednych. Dopóki jesteśmy biedni dostajemy wsparcie. Jednak teraz każdy walczy o jak na więcej, żeby w przyszłości bez środków unijnych żyć na dobrym poziomie. Unia chce być silniejsza by rywalizować z Indiami czy Chinami. Możemy się z tym nie zgadzać, ale tak jest - duży wysysa z małych. Kiedyś pracowałem w Polmosie. Wówczas zarząd, marketing, najważniejsze osoby były na miejscu. Teraz są w Warszawie. Musimy temu przeciwdziałać, walczyć, żeby u nas zostało ja najwięcej, żeby u nas podejmowano decyzje. Jeżeli wszyscy którzy dobrze zarabiają wyjadą to upadniemy. Na razie wciąż kupują tutaj mieszkania ludzie z Gubina, Krosna, Lubska. Wierzą, że tu lepiej można żyć.

Ja ten projekt połączenia robię, by moje dzieci zostały.

Natomiast jeżeli chodzi o podatki PIT trafiające z terenu gminy do powiatu, chodzi o prawie 6 mln zł rocznie, to one są wydawane gdzie indziej. Nie idą do gminy, na państwa potrzeby. Ja tych pieniędzy nie chce zabrać. Jeżeli powiat je dostaje, to powinien je wydawać na potrzeby mieszkańców. My będziemy te zadania realizować. A celem nadrzędnym jest walka o środki, które dla nas były niedostępne.

- Co będzie jak jedna wieś będzie za połączeniem, a inna przeciw?
J. Kubicki: - To jest jak małżeństwo, żeby do niego doszło to obydwie strony muszą powiedzieć sakramentalne „tak”. Wszystkie badania pokazują, że sami chcecie podjąć tę decyzję. Każdy głos jest ważny tak samo, pani, pana czy mój. Zadecydujemy w referendum.

Dyrektor szkoły podstawowej w Starym Kisielinie, Ireneusz Nijaki: - Reprezentuję szkoła gdzie chodzą dzieci z Nowego Kisielina. 30 proc. z nich trafiło do Zielonej Góry. To jest marginalizowanie z wyboru mieszkańców. 70 procent zostaje na miejscu. To są super dzieci. Rodzice chcą mieć te szkołę dalej. Boją się, że jak się połączymy, to zabiorą nas na os. Pomorskie.
J. Kubicki: - Wiemy ile dzieci się rodzi i w mieście i gminie. Teraz mamy ok. 1200 urodzin w mieście. Sieć szkół podstawowych i gimnazjów jest optymalna. Szkoły w gminie nikt nie zlikwiduje. A na os. Pomorskim budowanych jest ok. 400 mieszkań. A jak są nowe mieszkania, to po pewnym czasie jest więcej mieszkań. Na os. Pomorskim powstało również duże przedszkole. Ja się teraz boję żeby szkoła nie była za mała.

- Co z pracą? Najważniejsze żeby powstawały nowe miejsca pracy.
J. Kubicki: - Czego ludzie oczekują od samorządowców? Oczekują dobrych miejsc pracy. Samorządy nie tworzą miejsc pracy. Muszą tworzyć warunki. Żeby była firma, musza być działki, drogi, gaz, prąd. W Nowym Kisielinie powstaje taka strefa. W Polsce jest konkurs piękności. Każdy chce przyciągnąć inwestorów, a oni są jak panna na wydaniu, mogą przebierać w ofertach. Bez prawdziwej, dobrze przygotowanej strefy ich nie przyciągniemy.

To jest ciężka mozolna praca, walka o każde miejsce pracy. Było kilku inwestorów, ale się nie udało. Nigdy nie byliśmy tak blisko. Wcześniej w mieście nie mieliśmy odpowiednich terenów. Stąd decyzja, by zainwestować w Nowym Kisielinie. Dobrze by było, gdyby gmina w tym pomogła.

- Ja chciałabym się zapytać o drogi w Kisielinie. Podgórna, Piaskowa są w opłakanym stanie, a gmina nie bierze ich pod uwagę.
Sołtys Andrzej Zalewski: - To pytanie nie do prezydenta.
J. Kubicki: - Po połączeniu w Funduszu Integracyjnym macie do dyspozycji 6 mln zł. To państwo musicie powiedzieć co chcecie zrobić. Jeżeli za 6 mln zł chcecie drogi to my je zrobimy. Tak jak w mieście, obywatele w ramach budżetu obywatelskiego, przegłosowali postawienie wieży lęgowej dla jerzyków i my je postawiliśmy. Naszym obowiązkiem, jest państwu służyć.

- Jakie jest zadłużenie miasta?
J. Kubicki: - Budżet miasta to ok. 540 mln zł a gminy ok. 60 mln zł. Jesteśmy zadłużeniu na tym samym procentowym poziomie ok. 40 proc.

- Ile pieniędzy dostaniemy bezpośrednio za polaczenie miasta z gminą?
J. Kubicki – Bezpośrednio otrzymamy ok. 100 mln zł. Tyle przysługuje nam za zgodne połączenie gmin. Nam jednak chodzi o to, by dostać się do pieniędzy znajdujących się piętro wyżej. Nie na poziomie województwa, ale tych dzielonych w Warszawie. Nie możemy do tego dopuścić, żeby nas pomijano. A tak się działo. Tak było np. w przypadku funduszy na uniwersytety. Wielkie zgarnęły większość, a my dostaliśmy jedynie na przysłowiowego lizaka. A możliwość walki o te fundusze związane jest z tym, czy postrzegają nas jako miasto małe czy duże? W tej drugiej kategorii można wywalczyć więcej. Stąd pomysł połączenia miasta z gminą. Albo pójdziemy w szerz, albo staniemy w miejscu.

- Jakie z powodu połączenia będą oszczędności w urzędzie?
J. Kubicki: - Nie będzie wójta i radnych.. Prezydent, wiceprezydenci, wójt i wicewójt stracą pracę. Będą nowe wybory. Natomiast zwykli pracownicy dalej będą pracować. Łączenie samorządów, to będzie wieloletni proces.

- Kto będzie gwarantem warunków połączenia? Na przykład, kto zagwarantuje, że nie wzrosną podatki?
J. Kubicki: - Nie ma w Polsce wyższej władzy niż mieszkańcy. Tak mówi konstytucja. Podatki, bilety MZK, inne opłaty będą takie same dla wszystkich, bo będziemy jedną rodziną. Podnoszenie podatków w mieście odbywa się rzadko i zaraz znajduję się pod pręgieżem radnych i mediów. Ja uważam, że nie powinno się ich podnosić, jeżeli dajemy sobie radę. A dajemy. W Zielonej Górze od lat istnieje umowa społeczna w sprawie cen wody i ścieków. Tu są prowadzone olbrzymie inwestycje. Jednak zasadą jest, że ich cena nie może wzrosnąć więcej niż 5 proc. rocznie. I tego się trzymamy.  Po połączeniu nie będzie my i wy. Jeżeli wybierzemy mądrą radę, a na to macie państwo wpływ, to nikt nie będzie podważał naszych ustaleń.

Głos zabrał też Kazimierz Łatwiński, miejski radny, który zareagował na stwierdzenie, ż przyłączone do miasta 50 lat temu Chynów i Jędrzychów krwawią: - Ja będąc siedem lat radnym nigdy nie słyszałem takiego stwierdzenia. Po prostu dbamy o całe miasto. Nie ma sporów, dlaczego np. remontujemy Szosę Kisielińską. N Jędrzychowie wybudowano wiele kilometrów dróg. Teraz wybudowano nową ulice. Myślę, że po polaczeniu, będzie podobnie. Takie społeczności doskonale zorganizowane i aktywne, jak sołectwa, nie będą mogły być ignorowane.

(tc)


Oferta miasta. Dzięki połączeniu może być taniej. Uchwały przyjete ptrzez radę miasta

Niższe podatki. Od 1 stycznia 2015 r. miasto obniży podatki m.in. za grunty czy garaże. Dziś są niższe w gminie – będą takie same. Gmina ma natomiast wyższe stawki za mieszkania. Na zmianach skorzystają wszyscy.

Tańsze bilety MZK. Od 1 stycznia 2015 r. za przejazd autobusem w gminie zapłacimy tyle samo co w mieście. Będzie obowiązywać jednolita stawka. Dzisiaj bilet 30 dniowy podmiejski z możliwością przesiadki w miejskiej strefie biletowej (w tym 45 przejazdów na liniach miejskich) kosztuje 160 zł a za bilet 30 dniowy obowiązujący w miejskiej strefie biletowej (bez limitu przejazdów) zapłacimy 90 zł. Zysk 70 zł. Rodzina 2 + 2, w której wszyscy korzystają z MZK rocznie może zaoszczędzić nawet 2.500 zł.

Tańsze przedszkola. Od 1 stycznia w mieście rodzice nic nie zapłacą za opiekę nad dziećmi. Miesięcznie można zaoszczędzić 100 zł. Po połączeniu te rozwiązanie dotyczyć będzie również mieszkańców gminy.

Niższy podatek rolny.  Od 1 stycznia 2015 r.  obowiązywać będzie 90 proc. zniżka w podatku płaconym przez rolników.

Opłata adiacencka. Już została obniżona do 1 proc. Po połączeniu będzie również obowiązywać na terenie gminy.

100 mln zł. Rada miasta uchwaliła, że po połączeniu taka kwota trafi na teren gminy.

Fundusz Integracyjny. W wieloletnie prognozie finansowej radni wpisali 3 mln zł na Fundusz Integracyjny w 2014 r.