Prezydent w Drzonkowie: - Musimy się rozpychać łokciami!

11 Grudzień 2013
- Wielcy nas zjedzą jeżeli nie będziemy walczyć o swoje sprawy. Jeżeli nie chcemy podzielić losu Jeleniej Góry czy Wałbrzycha, musimy się połączyć, bo będziemy silniejsi – tak prezydent Janusz Kubicki przekonywał mieszkańców Drzonkowa.

Drzonków, to kolejna miejscowość, którą odwiedził prezydent. Ma zamiar spotkać się z mieszkańcami wszystkich sołectw. Osobiście rozlicza się z zadań wykonanych w ramach Funduszu Integracyjnego i tłumaczy dlaczego chce doprowadzić do połączenia miasta z gminą.

- Ten projekt dotyczy wszystkich mieszkańców. Od wielu lat wiele rzeczy robimy razem, bo to jest wspólny organizm . Wielu z państwa pracuje w mieście. Jeżeli chcemy zadbać o dobrą przyszłość powinniśmy się połączyć – mówił prezydent. – Wielu z państwa lub państwa sąsiadów wyjechało z miasta i osiedliło się w gminie. Mamy wspólne interesy. Jesteśmy zamożnymi samorządami, a Zielona Góra jest jednym ze 160 bogatych samorządów (na 2.800 istniejących), które płacą tzw. janosikowe. Nic jednak nie jest dane raz na zawsze. Miasto straciło możliwości rozwoju. A przed nami jest ogromna szansa pozyskania ostatnich tak duży pieniędzy z Unii Europejskiej. Na szczęście znaleźliśmy się w elitarnej grupie dużych miast objętych unijnym programem miejskim. Jednak wciąż musimy walczyć z mocnymi sąsiadami: Poznaniem, Wrocławiem czy Berlinem, które wysysają całe otoczenie.

Według prezydenta połączenie może stać się bardzo potrzebnym impulsem rozwojowym. Podział jest prosty dzięki połączeniu zyskamy bezpośrednio 100 mln zł, które trafią do sołectw (w Drzonkowie będzie to 7,5 mln zł) a powiększone miasto będzie mogło skuteczniej walczyć o inne środki zewnętrzne.

- Wierzę, że to nam przyniesie dobre skutki. Szukajmy rozwiązań problemów – mówił prezydent.

Pytania od mieszkańców

- Chciałbym się dowiedzieć, jaka opinię na temat połączenia ma pan poseł Józef Zych?
Janusz Kubicki: - Rozmawiam z parlamentarzystami na ten temat. Jednak z badań wiemy, że mieszkańcy sami chcą zadecydować o połączeniu. Nie będą o tym decydować pan Zych, czy pan Kubicki. Gdyby mieli to zrobić pan Zych i Kubicki to nie musielibyśmy się spotykać! Połączenie zależy od woli mieszkańców a nie polityków.

- Dochodzi do połączenia. Wybieramy wspólną radę. Porównując miasto i gminę będziemy zakrzyczani przez polityków. Nie będziemy mieli wpływu na radę.
J. Kubicki: - To my dajemy radnym władzę. Dobrze wybierzemy i nasz głos będzie słyszalny. Podam przykład. Dwie dawne wsie, przyłączone do miasta 50 lat temu. Chynów i Jędrzychów. Mieszka tam jeden radny. Niby są bez reprezentacji, a wybudowaliśmy tam nową drogę, szkołę, salę. Jak to jest nie ma nikogo w radzie a to wszystko powstaje? Zaproponowaliśmy, żeby powstał jeden okręg obejmujący wszystkie sołectwa. Z tego terenu będzie pięciu radnych. Zaproponowaliśmy również, by stworzyć dzielnicę z własną radą, która będzie reprezentować mieszkańców obecnej gminy. Proponujemy też jeszcze bardziej demokratyczne rozwiązanie. My proponujemy pieniądze . Rada nie będzie o nich decydować. To państwo macie powiedzieć co chcecie i my to zrobimy. Tak jest w Funduszu Integracyjnym, tak jest w miejskim budżecie obywatelskim. W tym roku w Zielonej Górze mieszkańcy przegłosowali, że najwięcej pieniędzy trafi do Chynowa, na boisko i ulicę.

My jesteśmy o działań strategicznych. Czemu mam się upierać, że chodnik ma być po lewej skoro ludzie chcą go po prawej stronie? Ja wolę, żeby to mieszkańcy o tym zadecydowali. Czy ma być boisko, plac zabaw czy ulica. Samorząd jest od tego żeby zaspokoić potrzeby mieszkańców.

- Czy widzi pan zagrożenia?
J. Kubicki: - Też mam wątpliwości. Czekam też na te wyrażane przez państwa. Wtedy dajemy sobie szansę na rozwiązanie problemów. Najgorsza jest postawa „nie, bo nie!”. Nie znalazłem poważnych argumentów, że na połączeniu coś stracimy. Oczywiście będzie mniej radnych i ja i pan wójt stracimy pracę. Jednak trzeba patrzeć na interes miasta i gminy, jako wspólnego organizmu, a nie partykularne interes. Nie możemy podzielić losu np. Wałbrzycha czy Jeleniej Góry, które przy mocnym Wrocławiu się wyludniają..

- Wszyscy narzekamy na koszty administracji. Po połączeniu, w ramach synergii one spadną, jak bardzo?
J. Kubicki: - Spadną, jednak to będzie proces powolny, bo nie robimy połaczenia, by zaoszczędzić. To z czasem przyjdzie. Bardziej interesuje nas przyszłość i lepsze wykorzystanie możliwości. Chcemy zachować sołtysów, OSP.

- Co z dofinasowaniem dla rolników i organizacji pozarządowych?
J. Kubicki: - W mieście jest więcej rolników korzystających z dopłat niż w gminie. Sam byłem tym zaskoczony. Miejsce zamieszkania nie ma wpływu na dopłaty bezpośrednie. Gorzej będzie z dofinansowaniem mikroprzedsiębiorstw, ale z tego programu skorzystało kilka osób. Nie będzie pieniędzy z PROW, które otrzymywała gmina. To chodzi o ok. 5 mln zł a  możemy zyskać 100 mln zł. To chyba dobry interes. Na razie nic nie wiadomo o dopłatach ONW, których zasięg prawdopodobnie się zmieni. Instytut w Puławach ma to określić, prawdopodobnie do końca przyszłego roku. Chodzi o kwotę 500 tys. zł rocznie. Te wypłaty mimo połączenia będą realizowane do 2017 r. Jak będzie wyglądał.

- Przyrównuje pan Fundusz Integracyjny do środków przedakcesyjnych przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. To nie najlepsze porównanie, bo nadal mamy parlament i prezydenta. Chciałbym się zapytać, czy badania społeczne dla miasta robiła firma prywatna czy Uniwersytet Zielonogórski? Jaką mamy gwarancję na jak długo zostaną obniżone podatki? Chojnie pan obniża podatek rolny, bo wkrótce go nie będzie i rolnicy będą płacić podatek dochodowy.
J. Kubicki: - Przy udziale w rządzie PSL-u nie wierzę w zmiany podatkowe dotyczące rolników. To nierealne. Problemy rolników dotyczą tylko kilku osób. Badania społeczne robiła prywatna firma prowadzona przez pana dr Krzysztofa Lisowskiego, naukowca z UZ (głos z Sali: mieszkańca Raculi – przyp. red). Zamawialiśmy je nie po to, by sobie poprawić humor, tylko po to, żeby wiedzieć co myślą mieszkańcy miasta i gminy. A oni uważają, że połączenie jest nieuchronne.

- Mamy obawy. Wrocław się pięknie rozwija. Niedawno była w Jeleniej Górze i Cieplicach. Rozmawiałam z mieszkańcami. Ich taka niska kondycja wynika z tego, że teraz pieniędzmi operuje Wrocław. My mamy też tego typu obawy. Nie wierze, w taką ekonomię że wszyscy wygrywają. Nie chciałabym się znaleźć w kategorii przegranych, tak jak Jelenia Góra czy Wałbrzycha. Stosunek między radnymi miasta i gminy i będzie miażdżący. Nie mamy żadnych szans. Czy będziemy wśród wygranych? Co nam daje połączenie z miastem.
J. Kubicki: - Stracicie swoją tożsamość? Myślicie, że będzie „pyk” i wszystko się zmieni?. 50 lat minęło, zanim Jędrzychów się zmienił. Szanujemy co robicie i nie będzie zmian. To są te same pieniądze, które są teraz wydawane z budżetu gminy. Zostanie oświata, OSP, stowarzyszenia. Mówi pani o tożsamości. My wszyscy jesteśmy skądś. Nas nigdy tu nie było z dziada pradziada. Nasi rodzice lub dziadkowie tu przyjechali różnych stron Polski i potrafiliśmy stworzyć wspólną rodzinę. To będzie trwało wiele lat.

Przed nami stoi podstawowe pytanie o przyszłość: czy zmieniać, by było lepiej czy lepiej nic nie robić? Uważam, że musimy robi wszystko, by duzi nas nie ograli. Tracimy, bo jesteśmy traktowani jako maluchy. Dlatego musimy się rozpychać łokciami.  Wiem że brzmi to dziwnie, ale tak jest. Weźcie kolej wielkich prędkości. Teraz rysuje się przez Gorzów, bo jest większy Zielonej Góry, chociaż tutaj mieszka więcej ludzi. Statystyka.

Boicie się, że miasto nie będzie dbało o sołectwa. W naszym interesie jest, żeby się rozwijały i przyciągały mieszkańców. Przecież wciąż wydajemy pieniądze poza granicami miasta. W tamtym roku daliśmy 700 tys. zł na ośrodek w Drzonkowie, bo jest potrzebny mieszkańcom. Nie zgadzam się na myślenie „moja chata z kraja”. Przecież inwestujemy w park technologiczny w Nowym Kisielinie, który jest w gminie, bo potrzebne są nowe miejsca pracy. Trzeba się wzmocnić, bo przed nami ostatnia taka dużą transza pieniędzy z Unii Europejskiej. Dlatego musimy się rozpychać.

Wielkie metropolie chętnie by podzieliły wszystko między siebie. Gdyby mogli to nas by wyślizgali. Myślicie, że będą o nas dbali? Kogo obchodzi lubskie? To widać na przykładzie S3, gdzie pieniądze przeniesiono do Warszawy.

- Czy są szanse na powiększenie tych 7 mln zł z Funduszu Integracyjnego, które będą przypadały na Drzonków?
J. Kubicki: - Ja jestem człowiekiem dotrzymującym słowa. Te 7,5 mln zł to jest minimum, które mamy. Dostaniemy je za zgodne połączenie. To mamy na bank. I wiem, że taką kwotę mogę obiecać. Jestem pewien, że tych pieniędzy będzie więcej, bo np. dostaniemy jeszcze środki unijne. Mamy w tym doświadczenie, ale nie chcę składać obietnic, których wartości nie jestem teraz w stanie wyliczyć.

- Jak wygląda obecnie budżet Zielonej Góry. Wpływy będą mniejsze. Do kiedy są planowane obniżki. Żeby po roku znowu wzrosły?
J. Kubicki: - Budżet miasta to 530 mln a gminy 56 mln zł. Ja wierzę, że dojdziemy do 700 mln zł. Podatki oczywiście podnoszą radni, ale w ZG robią takie rzadko. Nie trzeba będzie ich podnosić. Obniżka podatków oznacza mniejsze wpływy o 1 mln zł. To przy takim budżecie nie jest duża kwota. Idziemy w kierunku ludzi, żeby to oni decydowali na co wydawać pieniądze. Potrzeby będą zaspokajane. Ktoś, kto chciałby podwyżek musiałby zachowywać irracjonalnie. Przecież państwo widzicie w mediach, jak mnie radni trenują, gdy chcę coś zmieniać. Raczej stopują niż dają poszaleć.

– Od 1991 r. jestem mieszkańcem Drzonkowa, to co pan przedstawił znamy z „Łącznika” i innych mediów. Propozycje miasta są bardzo dobre. Idea jest bardzo dobra. Mnie interesuje sytuacja wójta, wicewójta, sekretarza, żeby nadal mogli nas reprezentować. Znają gminę. Czy mają gwarancję pracy. Radni niech współzawodniczą.
J. Kubicki: - Nie ma nikogo kto lepiej zna problemy sołectw niż obecnie rządzący gminą. Ja chciałbym, żeby działali dalej. Urzędnicy mają to zagwarantowane. Prawo mu to zapewnia. Ja mogę powiedzieć jedynie swoje zdanie. Chciałbym, żebyśmy skorzystali z ich doświadczenia. Jeżeli mnie ponownie wybiorą na prezydenta, chciałbym żeby pan wójt został moim zastępcą. Jednak nie rozmawiajmy o stołkach, bo to nie jest najważniejsze.

- Jaka będzie pana polityka inwestycyjna?
J. Kubicki: - Bloki powstawać będą tylko w mieście. Mamy na to miejsce, na kilka tysięcy mieszkań. W gminie powstawać będą domy jednorodzinne. Priorytetem jest dokończenie parku technologicznego w Nowym Kisielinie - jeśli chcemy przeżyć to musimy go dokończyć. Trzeba też budować nowe drogi.

- Chodzi mi o OSP. Czy zdaje sobie pan sprawę ile to kosztuje? Co roku trzeba wymieniać jeden samochód.
J. Kubicki: -  Teraz w budżecie gminy jest ok. 60 mln zł. I one zostaną. Nadal z tych pieniędzy będą finansowane te same zadania. OSP i stowarzyszenia, szkoły mają zapewnione finansowanie. Nic się tutaj nie zmieni. OSP będzie będą działać dopóki będą chętni.

(tc)

Artykuły powiązane: 

Harmonogram spotkań z mieszkańcami

Janusz Kubicki rusza na wieś, chce spotkać się z mieszkańcami wszystkich sołectw. Bo czas najwyższy podsumować tegoroczny Fundusz Integracyjny, rozliczyć się z wykonanych zadań. Warto przyjść na spotkanie!

Prezydent jedzie na spotkania. Zaczął od Kiełpina

- Po połączeniu to wy sami będziecie decydować, co zrobić w waszym sołectwie. Będą pieniądze, a my to wykonamy – mówił w Kiełpinie prezydent Janusz Kubicki.

Prezydent Kubicki w Nowym Kisielinie: - Nam wszystkim potrzebny jest silny impuls rozwojowy

Połączenie miasta z gminą, to propozycja skierowana do mieszkańców. Zanim podejmiecie decyzję chcę, żebyście wiedzieli dlaczego i co chcemy zrobić. Dlatego do państwa przyjechałem – tak rozpoczął spotkanie w Nowym Kisielinie prezydent Janusz Kubicki.