Nasze dobre miejskie autobusy

7 Kwiecień 2014
- My bezpośrednio zależymy od kondycji miasta. MZK zatrudnia 280 osób. 48 z nich, to mieszkańcy gminy. Im sytuacja miasta jest lepsza, tym bardziej oni są spokojniejsi o swoje miejsca pracy – mówi Barbara Langner.

MIESZKAM W... OCHLI, PRACUJĘ W... ZIELONEJ GÓRZE

- Przed chwilą wróciła pani z elektrociepłowni. Chciałem rozmawiać o komunikacji, ale zacznijmy od… No właśnie, chcecie kupować od EC ciepło, prąd?
Barbara Langner, dyrektor MZK: - Prąd. Chcemy kupować i… sprzedawać.

- No nie! Zamiast wozić ludzi, będziecie produkować prąd?
- Miasto pracuje nad wielkim projektem wprowadzenia komunikacji miejskiej w 100 procentach opartej na elektrycznych autobusach. A takie autobusy muszą być w jakiś sposób zasilane. Dlatego myślimy m.in. o energii z instalacji fotowoltanicznej. Solary możemy umieścić na dachach, których powierzchnia dochodzi do 1,2 hektara. O energii z solarów myśli również elektrociepłownia. Warto o tym rozmawiać i szukać możliwości współpracy. Np. my autobusy będziemy ładować głównie nocą. Czyli np. za dnia możemy im sprzedawać „zielony prąd”, w nocy kupimy „zwykły”. To wielkie przedsięwzięcie. I nie jest z księżyca. Warszawa właśnie rozstrzygnęła przetarg na kupno 10 autobusów elektrycznych. Jestem optymistką.

- Za 10 lat będziemy mieli same elektryczne autobusy?
- Tak. Wierzę w to. Tylko nie za 10 lat, a za sześć, do 2020 r. W tej perspektywie finansowej Unii Europejskiej. To dla nas szansa na przyszłość. Jeżeli uda się zrealizować ten projekt, a ja wierzę że się uda, to będziemy obsługiwać elektrycznymi autobusami całe Lubuskie Trójmiasto. Zamiast obecnych 71 autobusów będziemy mieli 95 pojazdów, tańszych w eksploatacji. Czyli firma będzie się rozwijać, zwiększymy zatrudnienie. Miasto zyska, bo będzie czyściej i ciszej. Dla MZK to szansa na wymianę wszystkich autobusów.

- Połączenie miasta z gminą będzie miało wpływ na waszą przyszłość?
- Tak. Ja kibicuję połączeniu, bo z mojego punktu widzenia jest korzystne dla MZK. Daje gwarancję, że dalej będziemy funkcjonować na terenie gminy. I liczę na to, że w większym zakresie, niż dzisiaj, bo wiele kursów zostało przez gminę ograniczonych. Myślę, chociaż nie robiłam żadnych badań, że większość naszych pracowników jest podobnego zdania. Miasto i gmina są jednym organizmem, podzielonym jedynie administracyjnie. I dla firmy, i dla pracowników. Bezpośrednio zależymy od kondycji miasta. MZK zatrudnia 280 osób. 48 z nich mieszka w gminie. Im sytuacja miasta jest lepsza, tym bardziej oni są spokojniejsi o swoje miejsca pracy. Jesteśmy zainteresowani rozwojem, bo to jest szansa na zachowanie miejsc pracy. Gmina nie jest w stanie tego zapewnić. Skorzystają też mieszkańcy, bo spadną ceny biletów.

- Gmina przecież płaci za przewozy na swoim terenie.
- Zgadza się. Pokrywa różnicę pomiędzy poniesionymi przez nas kosztami a wpływami z biletów. Jednak do tej pory nie dokładała się do kupna autobusów. A przecież musimy je wymieniać na nowsze.

- Szefowa MZK jest za połączeniem, a Barbara Langner prywatnie?
- Jeszcze bardziej! Od 14 lat mieszkam w Ochli. Przeprowadziłam się tutaj z wieżowców przy ul. Owocowej. Tam był potworny hałas. Teraz mam ciszę, chociaż jak latem siedzę na tarasie, to widzę nasze autobusy MZK jadące na działki.

- To jeżeli jest tak dobrze, po co pani miasto?
- A jakie tam miasto w Ochli? Przecież to, na czym mi zależało, się nie zmieni. Mam swój dom. Nie ma tu i nie będzie wieżowców. Ani wielkiego ruchu. Na takich ludziach, jak ja, gmina bardzo korzysta, bo płacimy tu podatki. Formalnie mieszkam na wsi, ale w mieście pracuję, zarabiam, robię zakupy i wydaję większość pieniędzy. Jedynie mleko kupuję na miejscu. Ale nie od krowy w Ochli, nawet nie wiem, czy takie jeszcze tutaj są, lecz przywożę je z Jarogniewic. Wszystko załatwiam w mieście i od miasta zależy jakość mojego życia. Żyję dzięki niemu. W takiej samej sytuacji jest większość moich sąsiadów. Pracują w mieście, tam wożą dzieci do szkoły, chodzą do lekarza. To jest jeden organizm. Tylko nie jest to załatwione formalnie.

- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski


Zielona Góra siódma w Polsce

Jak wygląda komunikacja w największych polskich miastach? – sprawdził dwutygodnik samorządu terytorialnego „Wspólnota”. Zielona Góra wśród największych miast zajęła dobre siódme miejsce. Nasze miasto i Gdynia to jedyne ośrodki w Polsce, w których wszystkie autobusy są niskopodłogowe. Na tle kraju średnia wieku zielonogórskiego autobusu jest stosunkowo niska - 11,7 lat (siódme miejsce). – Ja i tak uważam, że są za stare – śmieje się dyrektor Langner. – Jestem zadowolona z naszej pozycji, gdyby autorzy uwzględnili ceny biletów elektronicznych, a nie papierowych, to wypadlibyśmy jeszcze lepiej.